Wracał zmęczony Jasio do domu po kiepskim dniu w szkole. Tuż za rogiem szkoły wpadł na dwóch krzepkich młodzienców. Jeden grzecznie przytrzymał go za ramię i dyplomatycznie przemówił:
- E, mały! Pożycz no cztery złote!
- ... nnnie mam tyle, dostałem od mamy tylko na karton mleka... - gruboskórnie odburknął cichym głosem Jasio.
- Mały nie fikaj, bo pożałujesz! - perorował spokojnie młodzieniec - Dawaj kasę ale już!
- ...aaale dlaczego? To przecież kradzież! - w przypływie bezczelnej arogancji wydukał chłopiec. - Zostawcie moje pieniądze... one nie są wasze... - krokodyle łzy napłynęły mu do złośliwych oczu.
- Gówno nie kradzież! Pieniądze od teraz są nasze, bo tak! - starał się załagodzić sytuację drugi młodzieniec.
- Ale chłopaki, ponegocjujmy... Może kupię to mleko dla mamy i dam wam resztę? - opryskliwość Jasia przechodziła już wszelkie granice dobrych obyczajów.
- Negocjacje zakończone! W ramach kompromisu dasz mnie dwa złote i jemu też dwa! A jak nie, to sami weźmiemy! - z poczuciem spełnienia młodzian zamknął owocną dyskusję, po czym razem z kompanem wyciągnęli ręce po monety...
A gdyby Jasio zaprotestował?
Inne tematy w dziale Polityka