allocator allocator
25
BLOG

Ostatnie starcie w III RP ?

allocator allocator Polityka Obserwuj notkę 2

Debata Kaczyński - Kwaśniewski rozpocznie się za pół godziny. Wokół spotkania liderów narosło już tyle niezdrowych emocji, że warto sięgnąć do źródła, do genezy dzisiejszego telewizyjnego pojedynku.

Kaczyński jako naczelny budowniczy IV RP przyjął wyzwanie człowieka, który w postpeerelowskiej Polsce przez 10 lat był prezydentem, a przez poprzednie 5 - aktywnym działaczem partii wyrosłej wprost z PZPR (w której również działał).

Z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego, III RP była sojuszem liberalnego skrzydła Solidarności (kolejno UD, UW, Demokraci.pl) z siłami postkomunistycznymi (PZPR, SdRP, SLD, LiD) w imię wspólnych interesów na styku biznesu i polityki. Z pewnością prawdziwym stwierdzeniem jest to, że władza co cztery lata przechodziła z jednego obozu do drugiego. Wasz prezydent, nasz premier - lub odwrotnie. Jak w okrągłostołowej ugodzie - prezydent Jaruzelski i premier Mazowiecki.

Równowagę zachwiało poważne zwycięstwo SLD sześć lat temu. Wkrótce jednak Miller z Kwaśniewskim przekonali się, że ta wolna Polska nie jest tak łatwo sterowalna, jaką miała być. Czy o sposób sterowania w tej dziwnej rzeczywistości poróżnili się panowie - tego dowiemy się być może tylko z opinii historyków, którymi najprawdopodobniej będą dopiero nasze dzieci. W każdym razie na skutek tych waśni rozbił się zjednoczony dotąd obóz post-PRL i po czterech latach od największego sukcesu wyborczego w III Rzeczpospolitej - stracił władzę.

Hańba kolesiostwa i korupcji, jaką okryły się rządy dzisiejszego LiD-u, nie została zapomniana. Dwa lata temu Polacy postawili na sojusz antykomunistów i dawnego AWS. Z powodów osobistych animozji nie doszło do zawarcia koalicji. Antykomuniści dzierżąc inicjatywę wyłonienia rządu zapowiedzieli gruntowną przebudowę fundamentów dziwnego państwa polskiego, powstałego w wyniku okrągłostołowego porozumienia z komunistami. Państwa w którym ci komuniści mimo zbrodni dokonywanych w PRL mieli całkiem klawe życie.

 

Dzisiejsza debata jest prawdziwym pojedynkiem dwóch wizji państwa. Aleksander Kwaśniewski jako naczelny reprezentant okrągłostołowej ugody, występuje w roli obrońcy państwa kompromisu, zawartego w imię interesów starej PRL-owskiej gwardii. Jarosław Kaczyński prezentuje wizję państwa antykomunistycznego, a ponadto zbudowanego na fundamentach solidarności międzyludzkiej, uczciwości i szeroko pojętego bezpieczeństwa. W istocie pojedynek tych dwóch szefów jest tym, który powinien był toczyć obecny premier już dwa lata temu. Podwójna kampania wyborcza z 2005 roku narzuciła niestety inny, sztuczny podział. Stąd kontrowersje wokół pominięcia Tuska, który nagle został nominowany do obrońcy dziedzictwa Okrągłego Stołu.

Donald Tusk faktycznie nie powinien mieszać się w ten spór. To reprezentant pośredniego nurtu - po 89 roku stale obecny w polskiej polityce, jest dziś przedstawicielem sierot po Okrągłym Stole. Sierot z jednej strony opuszczonych przez tych okrągłostołowców, którzy najwięcej skorzystali na aliansie z postkomunistami i dziś zasilili ich szeregi, a z drugiej strony zbyt ugodowych i konformistycznych, by zdecydowały się porzucić wizję państwa kompromisu. To ci ludzie stanowią obecnie trzon elektoratu PO.

Tusk nie jest reprezentantem największej partii opozycyjnej, jak się powszechnie przyjmuje. Prawdziwą opozycją dla IV RP jest bowiem postkomunistyczna lewica, broniąca swojego ustroju prawnego z wielką zaciętością. Przywódca PO dał się chwilowo nabrać, że i on powinien bronić III RP ze wszystkimi jej wadami.

Kaczyński wytknął mu to zachowanie, nazywając go pomocnikiem Kwaśniewskiego. Jednocześnie odsuwając go na boczny tor, eliminując go ze zbliżającej się konfrontacji dwóch wizji państwa, ułatwił mu powrót na drogę głębokiej reformy państwa i idei IV RP, która wyszła przecież od... Pawła Śpiewaka - obecnego posła PO.

Debata powinna pokazać słuszność myślenia Kaczyńskiego. To przecież Kwaśniewski był faktycznym przywódcą środowiska ludzi PRL przez większość czasu od 1989 roku. Dookoła niego kręciło się nie tylko SdRP, a później SLD, ale również tajemnicze stowarzyszenie Ordynacka, skąd wyszła 'grupa trzymająca władzę', napiętnowana w aferze Rywina.

A Donald Tusk niech ogląda debatę. Niech sobie przypomni solidarnościowe korzenie. I niech przestanie dopuszczać możliwość koalicji z LiD. Bo dziś III RP dożywa końca swoich dni - nie ze względu na chęci Kaczyńskich, ale przez fatalną niespójność i zawiłość uchwalonego w niej prawa. Ustrój coraz bardziej zawodzi, co widać nawet po rządach PiS - można zrobić zbyt wiele mając władzę.

Główną bolączką III RP od zawsze było upolitycznienie wszelkich niezależnych z definicji służb. Okrągły Stół nie przewidział jednak, że dostęp do tych służb uzyska ktoś, kto zamarzy o zburzeniu tego patologicznego stanu.

Debata już za kwadrans. Niech rzeczywiście stanie się ostatnim starciem z wielką ustrojową patologią.

allocator
O mnie allocator

Łodzianin od urodzenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka