allocator allocator
36
BLOG

PO-watch: orientacja polityki zagranicznej

allocator allocator Polityka Obserwuj notkę 9

Choć premierem jest nadal Jarosław Kaczyński, a Donald Tusk dopiero rozpoczyna rozmowy koalicyjne, to już pojawiły się niepokojące sygnały ze strony PO, dotyczące polityki zagranicznej.

Bronisław Komorowski, w 'gabinecie cieni' zajmujący się właśnie kontaktami z zagranicą, często krytykujący sposób działania szefowej polskiej dyplomacji Anny Fotygi oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego, już po wygranych wyborach dopuścił się stwierdzenia, że Polska nie jest członkiem USA, lecz Unii Europejskiej. Warto przyjrzeć się zatem, czyje interesy reprezentuje Polska w kontaktach z USA i jaki może być dla Polski bilans sojuszu z tym państwem oraz zerwanie tego sojuszu.

Na początek trochę wyjaśnień rodem z historii najnowszej. Pierwszym poważnym sygnałem dążenia do zacieśnienia więzi ze Stanami było wysłanie wyspecjalizowanego kontyngentu około stu saperów do Afganistanu w 2002 roku. Decyzja rządu Millera wskazywała na potrzebę angażowania się w operacje wojskowe pod szyldem NATO, co mogłoby podnieść prestiż naszych sił zbrojnych. Jednak ważniejsze było tu poparcie amerykańskiego planu wyzwolenia Afganistanu z rąk Talibów (czego nie udało się osiągnąć w stu procentach do dziś). To niespodziewane poparcie zapewniło Polsce przychylne spojrzenie Busha.

Kolejnym, tym razem dużo poważniejszym sygnałem ambicji Polski było wysłanie o wiele liczniejszych wojsk do Iraku. Polska otrzymała dowództwo w jednej z czterech stref wojskowych (jedynej międzynarodowej). Był to duży prestiż dla polskiego wojska - niestety wkrótce okazało się, że nie jest ono właściwie przygotowane do militarnych operacji w niebezpiecznych warunkach. 'Polska' strefa była sukcesywnie pozbawiana kontroli nad najbardziej niebezpiecznymi obszarami przez Amerykanów. Jednak również w przypadku Iraku, dla USA największe znaczenie miała sama obecność Polski - nasi żołnierze mogliby tam nawet siedzieć w schronach i nic nie robić. Warto zauważyć że mimo słabego przygotowania i osprzętu, Polacy angażują się w działania bojowe.

Ostatnim (miejmy nadzieję że do dziś, a nie na zawsze) poważnym wzmocnieniem strategicznego sojuszu z USA było silne zwiększenie polskiego kontyngentu w Afganistanie. Nasi saperzy świetnie wywiązywali się ze swoich zadań, choć prawie cały Afganistan był zaminowany jeszcze od lat osiemdziesiątych XXw., a usunięcie min potrwa jeszcze kilkadziesiąt lat. Dziś Polacy prowadzą działania operacyjne, do których należy ochrona ludności cywilnej i zwalczanie partyzantki Talibów.

Efektem militarnego sojuszu z USA było uzyskanie przez Polskę statusu rzecznika interesów Europy Środkowowschodniej w Stanach. Gdy iracki plan Busha poparły tylko trzy duże kraje europejskie (Wielka Brytania, Polska i Hiszpania), a w zwartej opozycji znalazły się Niemcy, Francja i Rosja, Polska nagle stała się zauważalnym partnerem i takim pozostała. Skutkiem tego było rozpoczęcie negocjacji w sprawie umieszczenia w Polsce i Czechach elementów amerykańskiego ogólnoświatowego systemu obrony przeciwrakietowej.

Dziś, w sytuacji kilkuletnich i dość owocnych starań o nawiązanie ścisłego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, Bronisław Komorowski niweczy misternie konstruowany sojusz. Daje do zrozumienia że czas stracić wszystkie osiągnięcia ostatnich sześciu lat polskiej polityki zagranicznej, która została przeorientowana na reprezentację interesów Eropy Środkowowschodniej w Stanach Zjednoczonych. Sugeruje że Polska powróci do polityki pacyfistycznej, chowając się za plecami Niemiec i Francji. Nie na darmo prezydent Chirac rzekł po poparciu przez Polskę amerykańskiej interwencji w Iraku: "Polska straciła okazję żeby siedzieć cicho".

Powracając do orientacji wyłącznie europejskiej, PO obniża rangę Polski na arenie międzynarodowej. Interesy UE reprezentują w świecie właściwie tylko Niemcy i Francja (a raczej narzucają Unii własne interesy). Wielka Brytania już dawno odcięła się od tego układu, Polska zamierza do niego powrócić. W przypadku porzucenia koalicji z USA, Polska w świecie będzie postrzegana jako jedno z dwunastu szeregowych państw 'nowej Unii'. Nie warto tego robić dla poprawienia kontaktów z Rosją, zwłaszcza że Rosja od kilku lat wycofuje się z pozycji kraju stojącego na progu demokracji.

Bronisław Komorowski dał do zrozumienia, że Polska porzuci sześcioletnią strategię budowania sojuszu z USA i coraz mocniej ugruntowaną pozycję międzynarodowego rzecznika Europy Środkowowschodniej - na rzecz poprawienia stosunków z 'macherami' UE i z Rosją.

Czy cofnięcie Polski o sześć lat w rozwoju stosunków międzynarodowych, skutkujące brakiem zaufania partnerów do stałości polskiej polityki zagranicznej, to jest ten profesjonalizm o którym PO tak dużo mówiła przez ostatnie dwa lata?

Post przebywał na SG jakieś 40 minut. Widzę że ani idea recenzowania poczynań zwycięzców, ani dyskusja na temat zapowiadanego zwrotu w polityce zagranicznej, nie znajdują akceptacji wśród adminów odpowiedzialnych za dobór tekstów na SG.

allocator
O mnie allocator

Łodzianin od urodzenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka