Alpejski Alpejski
2117
BLOG

Thriller z Betelgezą nabiera rumieńców.

Alpejski Alpejski Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 73


Dziś w nocy liczyłem na to, że będę mógł sfotografować dla Was Betelgezę, niestety po ustabilizowaniu termicznym kamery CCD niebo zaciągnęło się Cirrusem i światło gwiazdy było na tyle rozproszone, że zdjęcia nie mały sensu. Zdążyłem tylko zerknąć krótko na gwiazdę wyraźnie przygaszoną, tak jak jej nigdy wcześniej nie widziałem. A potem nadciągnęły chmury niskie i polało z nieba wodą.

W dniu 14 stycznia detektory fal grawitacyjnych zapisały niezwykłą aktywność grawitacyjną dochodzącą z rejonu, w którym znajduje się gwiazda.

Potem podano komunikat, że to nie z bezpośredniego obszaru, a ze zbyt odległego, aby można mówić o Betelgezie. Zdania badaczy są podzielone, co do tego czy ziemskie detektory są na tyle dokładne, aby z bardzo dużą precyzją wyznaczyć rejon nieba, z którego nadszedł sygnał grawitacyjny. Nie zadaję sobie nawet trudu, aby o tym dyskutować, bo nie znam metodyki ustalania obszaru ani jej procedury.

Jeśli pochodziły one z gwiazdy, to wydaje się, że obserwujemy obecnie końcowy proces nabierającego tempa zapadnia się tego czerwonego nadolbrzyma. Można to sobie wyobrazić w ten sposób, że coraz szybciej i szybciej kurczą się zewnętrzne wymiary gwiazdy, ale najgwałtowniejsze procesy przebiegają w jej centrum, zbudowanym z żelaznego jądra. Prawdopodobnie już nic nie będzie w stanie przeciwstawić się siłom grawitacji i obecne „wstrząsy” rejestrowane przez detektory pokazują ostatnie chwile życia tej gwiazdy przed jej eksplozją, jako Supernowa!

Nie jest tajemnicą, że tysiące amatorów i profesjonalistów każdej pogodnej nocy liczy na wygraną w Totolotka, siedząc przy swoich teleskopach i czekając na wielki spektakl.

Nawet obsługa detektora LIGO po odkryciu zdumiewająco silnej aktywności grawitacyjnej, nie usiedziała na swoich miejscach długo i wyszła na zewnętrz, aby obserwować gwiazdę. Wyszła, mimo to, że już wiedziała, że to „nie ten rejon”. Właśnie to zachowanie pokazuje skalę niepewności w interpretacji wyników pomiarów. Trzęsie przestrzenią jak cholera, niby nie stamtąd, ale licho nie śpi i lepiej obserwować niż potem żałować.

I ja nie schowałem swojego teleskopu i całe wyposażenie stoi w pogotowiu, aby jeśli tylko będzie kawałek czystego nieba, dziś albo jutro pstryknąć parę zdjęć, być może ostatnich zdjęć gwiazdy, która przez cały czas, odkąd po Ziemi stąpa nasz gatunek, zachwycała i intrygowała swoim blaskiem naszych przodków. Jak na razie, codziennie ćwiczę rozstawianie sprzętu, bo cholera jasna, jak już wszystko wyjustowane i kamera i ostrość to przychodzą chmury. Jestem uparty i liczę na ten moment czystego nieba, ale natura wydaje się być złośliwa i dzisiaj w nocy intensywny deszcz przegonił mnie z tarasu. Ale mój oficer wyszkolenia mawiał – Alpejski !!! Lepiej wylać setki litrów potu na poligonie niż jedną kroplę krwi w boju. Więc czołgajcie się szybciej Alpejski!

No i ja codziennie „czołgam mój teleskop”, nawet wbrew niepomyślnym prognozom pogody. I w końcu pstryknę to zdjęcie. W końcu ją dorwę...

Wykres jasności gwiazdy nie zdaje się na razie pokazywać, aby pojawił się jakiś punkt wskazujący na osiągnięcie minimum i jej jasność spada nadal.

Jeśli fale grawitacyjne mimo wszystko pochodziły z okolic gwiazdy (bo wystąpił możliwy błąd pomiarowy) to w bardzo niedalekiej przyszłości czeka nas owa „wygrana w Totka”, bo jeszcze w historii Homo sapiens nikt nie widział takiego spektaklu, jaki się szykuje.

Ale ponieważ nikt nie zna dokładnie masy tej gwiazdy, może się zdarzyć, że jeśli obecne perturbacje grawitacyjne nie pochodzą z gwiazdy i jej przygaśnięcie jest jedynie kolejnym nieznanym nam jeszcze cyklem jej pulsacji, to może będzie ona towarzyszyć ludzkości przez następne setki tysięcy lat…

No i jest w nauce piękne, że niby wszystko wiadomo a jak śpiewano kiedyś – czasem w kominie coś załka - no i nas całkowicie zaskoczy.


I tą starą piosenką kończę moją notkę w oczekiwaniu na wielkie bum, które być może jeszcze nie nadejdzie - ale nie traćmy wiary!





ps. No i na koniec muzyczne podsumowanie mojej poprzedniej notki. Johan Tronestam i jego bardzo ciekawa płyta "Roswell". Posłuchajcie Ci co lubicie elektonikę i brzemienia sequnzerów:


Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie