Alpejski Alpejski
2275
BLOG

Łabędzi śpiew niemieckiej socjaldemokracji?

Alpejski Alpejski Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 72


Niemiecka SPD w sondażach zbliżyła się do poziomu partii AfD i wyprzedza ją zaledwie o 2%. Obecne poparcie dla SPD kształtuje się na poziomie 15 – 16%, co jeszcze nie miało miejsca w historii tej partii. Wściekłość wśród członków SPD narasta a spowodowana jest niesamowitą bezczelnością Martina Schulza i jego koleżanki Andrei Nahles, zarządzających partią na wzór północnokoreański - jak wyraził się w mediach jeden z członków wewnątrzpartyjnego ruchu „GroKo Nein”, sprzeciwiającego się utworzeniu wielkiej koalicji. Coraz bardziej popularnym w szeregach - nawet wśród staruszków z SPD - jest Kevin Kühnert szef młodzieżówki SPD czyli „Juso”. Ten młody polityk o posturze Hobbita to główny przywódca młodzieżowego buntu, stanowiącego podstawę ruchu „GroKo Nein”.

 

Niepohamowana żądza władzy Martina Schulza zaskoczyła największych sympatyków SPD.

Schulz po wyborach systematycznie łamał wszystkie obietnice i deklaracje, jakie złożył w sprawie możliwości utworzenia koalicji z CDU i CSU, a prawidłowo w sprawie braku możliwości utworzenia takiej koalicji. Schulz oczywiście złożył też deklarację, że nigdy nie będzie się ubiegał o jakiekolwiek stanowisko ministerialne w nowym rządzie, ale po kilku tygodniach o tej deklaracji zapomniał podobnie jak o wcześniejszych i z pomocą niezwykle muzykalnie "utalentowanej" koleżanki partyjnej Andrei Nahles postanowił podzielić się władzą, dokonując swoistego zamach stanu w swojej partii. Otóż znana z wyjątkowej bezczelności i tupetu Andrea Nahles zaczęła namawiać partyjną wierchuszkę SPD do zaakceptowania wielkiej koalicji, co dość szybko się jej udało, bez uwzględnienia narastających głosów sprzeciwu szeregowych członków partii i narastającego buntu w młodzieżówce SPD, która otwarcie i głośno sprzeciwiała się „GroKo”. Wesoła Andrea ignorowała ten stan wrzenia i nurkujące sondaże partii. Do pewnego momentu ta taktyka była skuteczna, aż nastąpiło przesilenie.

Tym przesileniem było ogłoszenie Schulza ministrem spraw zagranicznych i forsowanie Andrei Nahles na stanowisko szefa SPD. Czarę goryczy przelało też potraktowanie Sigmara Gabriela, przy Martina Schulza i jego kompanów z grupy chcącej zawładnąć partią. Sigmar Gabriel jest znany z bardzo bezpośrednich wypowiedzi. Ma krewki charakter i potrafi „odparować z grubej rury”. Kiedy bezpardonowo pozbawiono go nie tylko ministerstwa, ale też wszelkich wpływów w partii, stwierdził, że jego wnuczka ucieszyła się z tego, że będzie on miał więcej czasu dla niej i dla rodziny. Cytując słowa córki, nazwał Schulza – człowiekiem z włosami na twarzy. Słynna fizjonomia Martina nie budzi zachwytu nawet w Niemczech, szczególnie po jego wielu woltach i niedotrzymywaniu słów. Bunt w SPD spowodował, że Schulz – nazywany już jedynie człowiekiem z włosami na twarzy - musiał ustąpić. Upokorzenie Sigmara Gabriela zostało chwilowo pomszczone, ale to nie koniec tej historii.

Ustąpienie Schulza ośmieliło zwolenników głębokich reformy w partii, ale też pokazało, że działacze będący „u żłobu” wcale nie zamierzają się poddać i mimo rejterady Schulza z pola walki, zamierzają nadal trwać u władzy.

Parę godzin temu do głosu dopuszczono Kurta Becka, skompromitowanego wieloma milionowymi aferami, tolerowanymi za jego ministrowania Palatynacie Nadrenii (największa to 360 000 000 Euro utopione w słynny tor F1 w Eiffel Nürburgring). Beck udzielił swojego wsparcia Andrei Nahles, która parę godzin wcześniej wpadła na pomysł komisarycznego administrowania partią SPD! Oczywiście zarządcą komisarycznym miała być ona sama! Już jest opinia prawników uznająca działanie Nahles za sprzeczne z prawem niemieckim, ale do polityków zdaje się to nie docierać.

No cóż, pomysły polityków, którzy całkowicie oderwali się od rzeczywistości coraz bardziej szokują zwykłych obywateli, stukających się już jedynie w czoło. Orkiestra na socjaldemokratycznym „Tytanicu” rżnie skocznego kadryla a podobne głosy krytyki jak w SPD pojawiają się już w CDU.

Niedawno pisałem o zmierzchu „merkelizmu” i nie przypuszczałem, że tak szybko proces ten nabierze tempa. Kryzys w SPD jest pierwszym z objawów upadku sceny politycznej opartej na zgniłych kompromisach i bezwładzie podczas kanclerzowania Schrödera i Angeli Merkel.

W wywiadzie udzielonym ARD1, Kanclerz Merkel obstawała przy swojej wizji polityki, snując mgliste obietnice reform w partii. Przeprowadzony „na kolanach” wywiad przypominał rozmowę z pierwszym sekretarzem PZPR w gierkowskiej TV. Prowadzącej ten wywiad dziennikarce nawet nie przyszło do głowy, że następców lub nowe kadry może wyłonić sama partia CDU. Z uporem pytała Angelę Merkel jak wyrocznię o to kto i kiedy… Media przestały pełnić rolę krytyków i przestały patrzeć na ręce politykom, kreują rzeczywistość własną, starając się wpływać na opinię publiczną nieczystymi chwytami. Teraz mamy już prawdziwą czwartą władzę, ale rozumianą jako władza wprowadzająca w czyn swoje brudne czasem pomysły. To niezwykle groźna dla demokracji sytuacja, bo nie wiadomo kto za tym wszystkim stoi.

To zapowiada znaczne przetasowania na scenie politycznej, bo marnowane są okazje do naprawy funkcjonowania dominujących tradycyjnie partii na niemieckiej scenie. Zły to znak, bo z tej sytuacji profity czerpać będzie jedynie coraz bardziej radykalna AfD.

Czy małemu „Hobbitowi” Kevinowi Kühnertowi uda się wrzucić pierścień odebrany Schulzowi do otchłani? Od powodzenia jego misji zależy przyszłość SPD. Albo zostanie odnowiona, albo pierścień ten przechwycą ludzie myślący jedynie o własnych korzyściach tacy jak wspomniany Beck już wietrzący, że grunt może mu się pod nogami obsunąć.  

Kto odbierz pierścień władzy Angeli Merkel?

Czy w CDU znajdzie się podobny buntownik, jak Kevin z SPD? Nie mam pojęcia. Jedno jest pewne sondaże przeprowadzone po niedawnym wywiadzie Angeli Merkel w TV, pokazują, że Niemcy nie wierzą, że zdolna jest ona do zmiany stylu i naprawy funkcjonowania CDU.

Zapytana czy zrzeknie się przywództwa CDU i przekaże je w inne ręce, odpowiedziała – Nie. Potrzebuję tego do prowadzenia skutecznej polityki.

Zatem Niemcy jeszcze długo zmagać się będą z kryzysem nawet, jeśli jakim cudem „GroKo” zacznie rządzić. Najbliższe dni pokażą, jaki kierunek obierze nabierający wody polityczny niemiecki „Tytanic”. Jedno jest w tym wszystkim dobre - ludzie obudzili się ze snu…

A politycy?

No cóż, na koniec posłuchajcie sobie jak niedawno śpiewała piosenkę z Pipi Langstrumpf w Parlamencie Andrea Nahles. Szokujące prawda? Tym bardziej, że słowa brzmią – uczynię sobie świat takim jak mi się podoba. Były to słowa krytyki pod adresem przeciwników politycznych zdaniem Andrei oderwanych od rzeczywistości. Było to pięć lat temu i co teraz mamy?



 

Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka