Jak podaje Dziennik, PO zamierza odstapić od budowy obwodnicy przez torfowiska w dolinie Rospudy. Odstępuje też od przebiegu trasy Via Baltica, która wraca na swój dawny szlak przez Łomżę. W tym samym duchu wypowiedział się też Stanisaław Żelichowski, potencjalny przyszły minister środowiska, czy raczej minister ochrony środowiska, bo być może powróci też dawna nazwa resortu.
Narodowy Plan Wielkiej Budowy, ogłoszony jeszcze przed wyborami (co przeszło bez większej uwagi mediów) zakłada powrót do dawnej trasy Via Baltica, co oznacza, znaczny spadek ruchu na drodze Białystok - Augustów. Budowę nowej drogi S19, łączącej te dwa miasta, przewiduje się na lata 2012-2020. Zgodnie z wypowiedziami polityków PO obwodnica Augustowa powstanie w innym wariancie, omijającym najcenniejszą część doliny Rospudy.
Pozostaje pytanie co z naszym procesem przed ETS? W Ministerstwie Środowiska opracowywane są projekty odpowiedzi na zarzuty KE, choć podstawy ku temu są marne, a nasza dotychczasowa argumentacja sprzeczna.
PO zapowiedziało też kontrolę wszystkich projektów infrastrukturalnych finansowanych z funduszy unijnych, pod kątem ewentualnych konflików z ochroną przyrody. Oby tylko z tej kontroli nie wyciągnięto wniosku, że jakoś to będzie i budować trzeba, im szybciej tym lepiej.
Tymczasem wiele z dotychczasowych projektów zablokowanych przez Komisję Europejską, mogłoby być realizowanych bez przeszkód, nawet gdy mają one negatywne oddziaływanie na Naturę 2000, gdyby inwestorzy (zwłaszcza GDDKiA) nie zlekceważyli kwestii środowiskowych i przeprowadzili je zgodnie z procedurami. W rzeczywistości szli po najmniejszej linii oporu, co nie znaczy bynajmniej, że najtańszej, byleby tylko dzięki naciskom uzyskać pozytywne decyzje i budować. Jeżeli to się nie zmieni nie zbudujemy dróg, a już na pewno nie za pieniądze UE.
