Alur24 Alur24
202
BLOG

SMOLEŃSK 2010 – Kilka ‘oświeconych’ mitów

Alur24 Alur24 Polityka Obserwuj notkę 5
Przypominam tych kilka 'oświeconych' mitów, gdyż nadal z uporem wracają. I pokazują, jakie kuriozalne wymysły wciąż jeszcze nawiedzają 'ekspertów', pretendujących do grona analityków katastrofy smoleńskiej.

Znamienne, że wymienione tu mity powielają uważający się za specjalistów od mechaniki katastrofy smoleńskiej. A jeden z tutaj się prezentujących deklaruje się nawet jako 'poskramiacz mitów'.

1. „Piloci początkowo ustawili wysokościomierze na dozwoloną im przez kontrolerów wysokość 100m, ale później przestawili je na 65m, co dowodzi, że jednak postanowili ją przekroczyć i wylądować”

Piloci meldują ustawienie wysokościomierzy RW na 100m o godz. 8:10:16, czyli 14 minut przed rozmową ze smoleńskimi kontrolerami, a nawet cztery minuty przed pierwszym ostrzeżeniem o mgle (z Mińska). Czyli pierwotne ustawienie wysokościomierzy na 100m nie miało żadnego związku ani z mgłą, ani z zamiarami Pilotów.
Prawdopodobnie istniała praktyka ustawiania tych wysokościomierzy na 100m na czas lotu, aby informowały o bliskości ziemi w razie awaryjnej utraty wysokości. Zaś komisja Millera informuje o pewnych zmianach w polskich kartach kontrolnych w stosunku do oryginalnych, w tym o wyeliminowaniu karty „Przed 3-cim zakrętem” i o dostosowaniu pozostałych do załogi 4-osobowej (w załogach rosyjskich nie było nawigatora), być może z tego też wynikało przesunięcie nastaw RW do innych momentów lotu i podejścia, niż wskazywały Instrukcje IUL. Zresztą te Instrukcje rosyjskie też miały różne wersje.
Tu można wyjaśnić jeszcze dwie kwestie:
Czy ostateczna nastawa wysokościomierzy powinna wynosić 60m, czy też MDH/DH (120m) – to różne wydania rosyjskich Instrukcji IUL także różnie wskazywały, a ich fotokopie przytoczył >tiger65<, pod moją notką „Zagadkowe nastawy RW”. Zaś zmiana 60m na 65m najpewniej wynikała z zarządzeń pułkowych i nie zmniejszała stopnia bezpieczeństwa, a przeciwnie, ten stopień zwiększała.

2. „Piloci zostali zmuszeni do próbnego podejścia w wyniku tzw. 'rozmowy braci'. (Wyznawcy tego mitu wciąż jeszcze domagają się 'ujawnienia zapisu tej rozmowy', choć sami nie wiedzą, od kogo go żądać)”

Piloci ogłosili że zrobią próbne podejście, zaledwie Stewardessa z wiadomością o mgle przeszła do saloniku Prezydenta. W żadnym stenogramie nie ma też żadnego polecenia do Pilotów, ani sami Piloci takiego polecenia nie komentują.
Do ewentualnego wpływu tej rozmowy na decyzje Pilotów sceptycznie odniósł się w mediach członek komisji Millera – dr M. Lasek. Jak też stwierdził, że komisja nic nie wie o istnieniu takiego zapisu.
A publicznie powielający ten mit b. Prezydent L. Wałęsa prawomocnie przegrał wytoczony mu przez J. Kaczyńskiego proces o naruszenie dóbr osobistych.

3. „Rosyjscy kontrolerzy wprost błagali załogę Tu-154, aby odleciała na lotnisko zapasowe (proponowali nawet Moskwę-Wnukowo)”

Ani nie 'błagali', ani Moskwy lub innego lotniska nie zaproponowali. Po uprzedzeniu, że „warunków do przyjęcia brak” – natychmiast dali zgodę na próbne podejście, co przyznał nawet raport MAK.
Co istotne – moskiewskie Centrum Kontroli Lotów, mimo że doskonale znało warunki panujące w Smoleńsku, poleciło załodze zniżać się w kierunku tego lotniska, o mgle nawet nie wspomniawszy.
Tu należy zauważyć, że tę zgodę na podejście na Kierowniku Lotniska – ppłk. P. Plusninie wymusił całkowicie do tego nieuprawniony płk N. Krasnokutski, po prawdopodobnej rozmowie z nim (przez komórkę) gen. W. Benedyktowa z Moskwy. Podobnie zadziwiająca jest zmiana zachowania się moskiewskiego CKL, które wcześniej komunikat o mgle przesłało do Mińska, ale samo go już nie powtórzyło. Co było tym bardziej istotne, że Mińsk polskiej załodze nie przekazał bardzo ważnej części tego komunikatu.

4. „Piloci wysunęli podwozie, co znowu dowodzi, że próbowali lądować”. (Jeden z mych oponentów ujął to tak: 'A podwozie to tak dla jaj wysunęli?')

Wysunąć podwozie nakazywała znowu Instrukcja IUL, w p-kcie 4.6.6.4 (tłum. z jęz. ros.): „Po wejściu na ścieżkę, na wysokości nie mniejszej niż 400m, WYPUŚCIĆ PODWOZIE” (tak właśnie wielkimi literami uwypukla to Instrukcja IUL).
I ani raport Millera, ani raport MAK, wysunięcia podwozia nie krytykowały. Choć MAK starając się udowodnić 'zamiar lądowania' odwołał się do tzw. incydentu gruzińskiego, do tego błędnie twierdził, że miał miejsce „w locie” i że w kabinie miała paść rzekoma wypowiedź „On wkurzy się, jeśli jeszcze …” – to po tak oczywisty argument (zdaniem niektórych) jednak nie sięgnął.

5. „Nawigator ze STOICKIM SPOKOJEM odczytywał spadającą wysokość”

Każdemu, kto tak twierdzi, proponuję wypowiedzieć sekwencję: „90-80-70-60-50” w niecałe 3.5 sekundy, a sam doświadczy tego 'spokoju'. Albo w stenogramie A. Artymowicza zapoznać się z kilkoma przypisami do tych komunikatów: „Urwana końcówka słowa z powodu nienadążania z wypowiadaniem liczb”.
Zadaniem Nawigatora było podawanie wysokości niezależnie od faktu, że jej nagły przepadek był przez Pilotów niezamierzony (tu odsyłam do mej notki „Kilka faktów”).

6. „Piloci lądowali za wszelką cenę”

>> Horyzont sto jeden! – krzyknął do mikrofonu zdenerwowany Wiktor Ryżenko. (…)Protasiuk się nie odezwał. (…) Pewnie był skupiony na realizacji swojego planu lądowania. <<

To cytat z książki J. Osieckiego, T. Białoszewskiego i R. Latkowskiego „Ostatni lot”, wydanej w grudniu 2010r. Książki obfitującej w tego rodzaju 'poetykę'.
Tymczasem W. Ryżenko nie 'krzyknął' "Horyzont sto jeden", ale oznajmił to dość niemrawo, co można wyraźnie usłyszeć na dostępnych w sieci zapisach YouTube. Żaden autor stenogramu, nawet rosyjski MAK, nie umieścił w tym miejscu wykrzyknika. I Ryżenko na tę komendę zdobył się dopiero wtedy, gdy samolot był nawet mniej, niż 20 metrów nad poziomem lotniska. A Kpt. Protasiuk 'się nie odezwał', bo wtedy miał na głowie już tylko jak najszybsze poderwanie samolotu.
I ta trójka autorów nazywa siebie 'dziennikarzami śledczymi'!

Takich 'oświeconych' mitów jest dużo więcej – wymieniałem je już wcześniej, zwłaszcza w notkach „Katalog fake newsów – cz. 4 i 5”. Tych kilka zaś powtarzam, gdyż nadal z uporem wracają. I pokazują, jakie kuriozalne wymysły nawiedzały i nadal nawiedzają 'ekspertów', pretendujących do grona analityków katastrofy smoleńskiej.

Alur24
O mnie Alur24

Wzorem innych piszących CV - też się urodziłem. Ale na tym nie poprzestałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka