amelia niezgoda amelia niezgoda
302
BLOG

W Rocznicę śmierci Przemysława Gintrowskiego - Myśli urwane z...

amelia niezgoda amelia niezgoda Kultura Obserwuj notkę 5

 

...popełnionych niegdyś notek

 

Serdeczne podziękowania dla Natenczas Wojskiego... za przypomnienie o rocznicy smierci tego wspaniałego barda!

 

Poznałam Przemysława Gintrowskiego w pewnym sensie osobiście…Dla mnie to nie jest tak, ze umarł tylko jakiś człowiek, że umarł bard… To umarł anioł, czyli pośrednik miedzy mną a Bogiem, który w moim wyobrażeniu, unosił się ponad ziemia przynajmniej 1 milimetr.

 

 Absolutnie fenomenalny tekst I piękne wykonanie!

To cytat z mojej bardzo krótkiej, nie mniej bardzo sympatycznej rozmowy z Przemysławem Gintrowskim. Wtedy nie wiedziałam, ze On to On, ale to nie przeszkadza mi teraz bardzo się cieszyć, że mam w sercu taką wspaniałą pamiątkę :).

 (Przemo1 to właśnie Przemysław Gintrowski):

BRONISŁAW NIEZGODA-DYWANOWSKI: @jacek.ad
Amelia za wierzganie bez pozwolenia została ukarana karą regulaminową 3 minut stania w kącie. Zostawmy ją w spokoju, niech dojdzie do siebie, ta przekupka z Koniakowa.

PRZEMO 1: @Bronisław Niezgoda-Dywanowski
Szanowny Panie jako, że:

"W dyskusji jako eksperci mogą brać udział panowie, którzy na własnym ciele doświadczyli zła pisowatego i mogą to naocznie pokazać zebranym w internecie.",

zabiorę głos i oświadczę, iż za rządów PIS miałem wyższe dochody i nie musiałem zapłacić daniny w postaci podatku od spadków i darowizn - co przeforsował wredny PIS.



Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
TVPinfo wywaliłem z pilota.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

 
BRONISŁAW NIEZGODA-DYWANOWSKI: @Przemo 1
Proszę tego nie czytać, to prowokacja!

 
AMELIA007 : @Bronisław Niezgoda-Dywanowski
moge sie juz odwrocic?

.

BRONISŁAW NIEZGODA-DYWANOWSKI : @amelia007
moge sie juz odwrocic?

Tak, minęło 3 minuty, proszę wrócić na miejsce.

PRZEMO 1: @Bronisław Niezgoda-Dywanowski - 19:58
Będę czytał, bo leje Pan balsam na nerwy skołatane moje - wszak idolem mym i wzorcem niedościgłym jest słońce Peru - Donald i jego Tola.

Jeno nie wiedzieć czemu, w dniu wyborów zagłosuję na znienawidzone PIS - taki masochista jestem.


:)
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
TVPinfo wywaliłem z pilota.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

PRZEMO 1: @amelia007 - 20:06
Proszę wrócić do dyskusji.

 
AMELIA007: @Bronisław Niezgoda-Dywanowski
dziekuje.

BRONISŁAW NIEZGODA-DYWANOWSKI: @Przemo 1
Jeno nie wiedzieć czemu, w dniu wyborów zagłosuję na znienawidzone PIS - taki masochista jestem.


:)
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
TVPinfo wywaliłem z pilota.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.


A pan co? Zasugerował się pan jadowitym i podstępnym wpisem pana Natenczas sugerującym i podważającym mój brak kompetencji w rozpoznawaniu odchyleń i takie tam. Widzi pan jak łatwo dać się zmanipulować, uwierzył pan panu Natenczas a tu taki pstryk. Oświadczam panu, że doskonale znam się na wszelakich politycznych zboczeniach i odchyłkach i wszystko, co pan powie, wykorzystam bez pardonu. Zanim pan coś napiszesz, zastanów się trzy razy.

Amelia007: @Przemo 1
a co mi Pan tu rozkazuje? jak bede chciala to nie wroce:)

.

PRZEMO 1: @amelia007
Broń Boże - rozkazuję, brakowało mi Pani w dyskusji.


Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
TVPinfo wywaliłem z pilota.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.


Amelia007: @Przemo 1
a:) to milo:)

link: http://sevicadii.salon24.pl/344057,temat-dnia-sromotna-porazka-pis-u-kobiet-tych-kobiet#comment_5008547

 

Na ten artykuł natknęłam się dawno temu, w „Uważam Rze”.

 

 

 

Przypomniałam go sobie i odszukałam w stosie ze starą prasą (trudno mi cokolwiek wyrzucić). Dobrze, że jest w sieci wersja elektroniczna, wiec nie muszę niczego przepisywać.
 Niektórzy z Was nigdy wcześniejbyć może  nie natknęli się na ten artykuł, a szczęśliwie teksty tego typu nie ulegają nigdy przedawnieniu.


W latach 80. po którejś demonstracji pierwszo- czy trzeciomajowej Zbigniew Herbert powiedział mu: „No i co, panie Przemysławie, znowu się pan chuliganił na ulicach". Przytaknął, a on stwierdził: „Szkoda was, młodych, na to. Wszyscy musimy czekać. Tu nie wytrzyma materia. Ona pierwsza odmówi współpracy".
Znał już wtedy autora „Pana Cogito", został przez niego zaakceptowany, co wcale nie było ani łatwe, ani oczywiste. Jeśli chodzi o piosenkę, Herbert był człowiekiem innej estetyki, o czym świadczą m.in. jego poetyckie hołdy dla Ireny Santor, Haliny Kunickiej czy bodajże Dalidy. Gintrowski ze swoją chrypą i długimi włosami musiał budzić w nim co najmniej mieszane uczucia. A jednak w końcu z właściwym sobie poczuciem humoru podpisywał dla niego kartki: „Tekściarz pana Gintrowskiego".
W ich wzajemnych stosunkach było trochę komizmu.
– W stanie wojennym – opowiadał mi Przemysław Gintrowski w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej" – dostałem od kogoś maszynopis z niepodpisanym wierszem. Ten, kto mi go dał, nie wiedział, czyj to utwór. Poetyka i styl Herberta są tak wyraziste, że od razu pomyślałem, iż to jego dzieło. Traf chciał, że parę dni potem byłem z nim umówiony. Wziąłem ten wiersz. Rozmawiamy o czymś i w pewnej chwili mówię: „Panie Zbigniewie, wydaje mi się, że mam wiersz, który pan napisał". Herbert przeczytał ten, długi zresztą, wiersz i orzekł: „Nieźle napisane, ale to nie ja". No, skoro tak mówi, to położyłem uszy po sobie, myśląc, że komuś udała się genialna podróbka. Spotkanie nasze trwało jeszcze jakiś czas, w końcu pożegnaliśmy się i pan Zbigniew zamknął za mną drzwi. Mieszkał na parterze, więc schodzę jeszcze te pięć schodków, gdy otwierają się drzwi od mieszkania, ukazuje się głowa pana Zbigniewa i słyszę: „Panie Przemysławie, a o tym wierszu to pomyślę, bo może to jednak ja napisałem".

W „Rz" kilka dni temu przeczytałem tekst zaczynający się od zdania: „W wieku 61 lat zmarł pieśniarz, kompozytor, nauczyciel muzyki i bard »Solidarności«". Pomijam już pasjonującą kwestię, dlaczego w naszym kraju jedne śpiewające osoby są pieśniarzami, a drugie tylko piosenkarzami i że Przemek Gintrowski, owszem, wykładał muzykę filmową w Wyższej Szkole Filmowej w Warszawie, ale nie znaczy to, że był czyimkolwiek nauczycielem. No, chyba że – na przykład – Piotra Rubika (tak, tak!) czy Adama Sztaby, którzy akompaniując mu, zdobywali artystyczne ostrogi, biorąc też udział w nagrywaniu takich płyt jak „Kamienie" lub „Odpowiedź". Jeśli zaś chodzi o kluczową w tym miejscu dla mnie kwestię – kto jest czy nie jest bardem i kto on w ogóle zacz – to posłużę się zgrabną, lapidarną definicją Władimira Bukowskiego: „Bard to człowiek z gitarą". No i już.
W szkole, choć było to dobre stołeczne Liceum im. Tadeusza Rejtana, Przemek o Herbercie nie słyszał; na jego wiersze zwrócił mu uwagę ojciec. „Na lekcji polskiego – opowiadał – nigdy nie padło nazwisko Herberta. Nie było go w programie szkolnym i z poezją tą zetknąłem się dopiero, kiedy studiowałem fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Były to moje drugie studia, druga połowa lat 70., nieśmiało zaczynały funkcjonować wydawnictwa podziemne i wpadł mi w ręce wydany przez kogoś zbiorek. Następnie, już bardziej metodycznie, zacząłem czytać i inne tomy Herberta, który przecież był wtedy normalnie wydawany, tyle że w ograniczonych nakładach i przez to trudno dostępny. Wkrótce też zacząłem pisać muzykę do tych wierszy. Z ich autorem poznałem się dużo później, w stanie wojennym".
Mówił o sobie, że ma umysł ścisły. Usprawiedliwiał w ten sposób wybór studiów – 20 października odszedł Przemysław Gintrowski, jeden z ostatnich polskich bardów
Kasetą, którą ofiarował Herbertowi, poeta z początku nie był zachwycony. Uważał, i słusznie, że jego poezja jest sztuką skończoną, zamkniętą i nie potrzebuje muzyki ani śpiewu. Z czasem się przekonał. W końcu Gintrowski pomógł spopularyzować te wiersze, szczególnie wśród młodzieży, a to musiało do Zbigniewa Herberta przemówić. Przemek nie śpiewał jednak bynajmniej wyłącznie jego wierszy. Niezależnie od zainteresowania Przemka Herbertem piosenkarz niemal od samego początku swej działalności artystycznej komponował muzykę do utworów Jacka Kaczmarskiego, z którym to stworzył niezapomniany duet, a po dołączeniu Zbigniewa Łapińskiego – trio.



Mówił o sobie, że ma umysł ścisły. Usprawiedliwiał w ten sposób wybór studiów, najpierw popularny MEL – Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, potem fizykę na UW. Inżynierem został już w 1973 r., był od Jacka Kaczmarskiego starszy o pięć lat. Może dlatego miał dla niego wcale niemało uczuć ojcowskich. Nie brakowało takich, którzy żartowali, że gdyby jako przyszywany tatuś użył od czasu do czasu paska, przydałoby się to całemu tercetowi, a już Jackowi najbardziej. W istocie, niezależnie od faktu, że – bywało – nie szczędzili sobie cierpkich słów, lubili się i szanowali. Doskonale wiedzieli zresztą, że znakomicie się uzupełniają. Mimo tego, że Jacek – głównie ze względów środowiskowych – przylgnął do Unii Wolności, a Przemek nie krył się z sympatią a to dla Jana Olszewskiego, a to znów dla braci Kaczyńskich czy Prawa i Sprawiedliwości (chociaż w wyborach 2005 r. głosował na PO, a członkiem PiS nie był).
W wywiadzie udzielonym serwisowi Bookznami mówił: „Uważam, że Okrągły Stół był de facto zdradą narodową. Ci, których nazywa się »przywódcami S« – a ja twierdzę, że oni przywłaszczyli sobie te funkcje – po prostu podpisali z komunistami pewien układ polityczno-ekonomiczny". Obecną sytuację polityczną diagnozował pesymistycznie, mówiąc, że z coraz większym niepokojem spogląda w przyszłość, widząc, jak Polska brnie ku upadkowi.
Bo ja na złość im nie należę.
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
(Jacek Kaczmarski „Ja")


„Jacka napięcia z Gintrowskim – pisze Krzysztof Gajda w książce »To moja droga. Biografia Jacka Kaczmarskiego« – bywały różne na różnych etapach. Znamienne jednak, że pod koniec życia Jacek powie do jednego z przyjaciół: »... ale Gintrowski to jest porządny człowiek«. Ci, którzy byli blisko ich wspólnego grania, podkreślają, że Przemek przykładał się głównie do utworów z własną muzyką – które sam śpiewał – a całą resztę traktował »z musu«. Kwestie ambicjonalne odgrywały zawsze wielką rolę".

Pewnie tak było, ale jest też faktem, że Kaczmarski wymuszał na Gintrowskim komponowanie piosenek na określony termin, który najczęściej brzmiał: „Na już". Przemek powiadał, że w gruncie rzeczy był mu za to wdzięczny, bo on sam jest leniem (dziewięć samodzielnych płyt długogrających, pięć płyt z Kaczmarskim i Łapińskim, muzyka do 31 filmów – ładne lenistwo!) i bez Jackowej mobilizacji wiele projektów muzycznych pozostałoby w sferze... projektów. Przy tym Gintrowski uważał siebie za „dłubka", podkreślając, że nad muzyką do „Trenu Fortynbrasa" Herberta pracował 16 lat!

Link



 

prowadzę blog Amelia007<-->TUTAJ Licznik działa od 5.10.2013 Moja stronka o gotowaniu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura