W Niemczech pierwszy Dzien Ojca w warunkach koronawirusa.
Zamiast isc w plener z wozeczkiem i paroma skrzynkami pyffa, pojechalismy cala rodzina na rowery. Wzdluz rzeki, w cieniu drzew, lezacych tam pijanych ojcow bylo faktycznie niewielu, za to zdrowerzystow w pierony.
Pyffo i pieczyste potem w domciu. Piw potad bylo 5: Karlsberg Ur-Pils, Pilsener Urquell, Budweiser Budvar, Tyskie Gronie i Aventinus, pozniej jeszcze Weltenburger Barock i koniec imprezy.
Dostalem mile prezenta, m.in. hotel dla dzikich pszczol. Do zlozenia. Jutro to sobie skleje i skrece. Myslalem, ze pszczoly juz skonczyly okres skladania jaj i sobie poszly precz, ale wlasnie dzisiaj zauwazylem wiele pszczol na kwiatach. Moze mój hotel ktores odwiedza. I beda fotki na Salon24.
Salonowo przegapilem dzien caly. Jest cos o Niedzwieckim, to napisze, ze w mojej miejskiej bibliotece - 700 km od Polski - jest po polsku ksiazka Marka Niedzwieckiego "Radiota : czyli skąd się biorą Niedźwiedzie". Bardzo przyjemne wspominki, bogato ilustrowane, stron 311. Wypozyczen potad bylo 3, w tym jedno moje.
Nie wiem, czy Kazik jest ojcem, ale dobry jest!!
(756) 1667661