Bierzemy jakies drobne marnosci i dajemy ogloszenie do gazety. Szukamy chetnych do systemowej gry w totolotka. W jednosci sila. Wieksze stawki paru ludzi pozwalaja obstawiac systemy wieloliczbowe.
Melduja sie pierwsi kandydaci na milionerow. Wplacaja drobne, my wypelniamy kupony i gramy w lotka. Po losowaniu rozliczamy ewentualne wygrane. Na koszta i robocizne bierzemy skromne 3%.
Kiedy chetnych jest wiecej, to usprawniamy system. Zbieramy pieniadze na gre, ale oszczedzamy sobie wypelnianie kuponow, kontakt z kolektura, etc. Po prostu czekamy na losowanie liczb, ogloszenia o wygranych kwotach i z pieniedzy, ktore wplynely, wyplacamy sami ewentualne wygrane.
Zostaje nam w kasie te 40%-50%, ktore totolotek przeznacza na swoje koszta i na budowe obiektow sportowych.
Prowadzimy wlasnego totolotka. Niestety nielegalnego, bo bez licencji.
Kiedy zdobedziemy juz Pierwszy Milion, to zapraszamy do wiadomej restauracji chetnego polityka. Ten nam bedzie potrzebny, kiedy sprawa sie rypnie. Kiedy kolektura, w której gralismy poczatkowo zespolowo za grubsze pieniadze zauwazy mniej chetnych do gry, a takoz w calym kraju naczelna dyrekcja lotka zauwazy jakas dziwnie obnizona chec obywateli do grania w totolotka.
Po Pierwszym Miliardzie mamy juz na oku kraj, ktory ma niskie podatki, a jednoczesnie nie ma ukladow o ekstradycji z Polska.
Tak mi sie jakos skojarzylo, kiedy znalazlem w skrzynce pocztowej reklame znanej od trzech dekad firmy, a z reklamy wynikalo, ze w najgorszym wypadku juz wygralem chalupe-marzenie, a mam jeszcze szanse na ... milionow euro.
Opozycja mowi, zeby wklejac wszedzie zdjecia prezesa Kaczynskiego razem z prezesem Obajtkiem. Prosze bardzo:
(My: 747 985 Oni: 198 685) 1767671