Niby o rok starszy. W tym roku moje urodziny wypadly pozniej niz zwykle, bo czlek nie traci nadziei, ze te codzienne od konca maja deszczu sie kiedys skoncza. Nie skonczyly sie.
Dobrze jest zaprosic na urodziny paru profesorow z roznych dziedzin, bo wtedy mozna sie ciekawych rzeczy dowiedziec. Fizyk wytlumaczy, ze czas, a szczególnie kalendarz, to takie cus bardzo umownego.
Najciekawsze bylo, ze w Argentynie slonce wedruje na niebie w druga strone. Wschodzi na zachodzie, a zachodzi na wschodzie. Kolega, ktory wywedrowal do Argentyny, to stary kawalarz, nie wiem, czy mu wierzyc. Albowiem prawi tez, ze tancerki na rurze w nocnych lokalach w Argentynie kreca sie tez w przeciwna strone.
Drugi prof wyjasnil sprawe madrosci ludzi starych. Otóz ja osobiscie zycze sobie, zeby rzadzacy byli w wieku przedemerytalnym, mysle ze starosc nie oznacza automatycznie madrosci. Kolega wytlumaczyl sprawe. Mówi, ze w dawnych czasach rzadzacy mieli pod reka rade starcow i tam szukali madrych pomyslow. I mowi, ze dzisiaj kazdy przenosci dzisiejsze na historyczne i to jest blad. Wtedy umieralo sie w wieku 50-60 lat, wiec owczesne rady starcow mialy srednia wieku 50 lat. Mózgi sprawne i doswiadczenie - jak i dzisiaj piecdziesieciolatkowie.
Hitem kulinarnym jest tiramisu wlasnej roboty. Otóz gdybym nie mial sasiada, ktory ma paredziesiat kur, to bym tego przysmaku wcale nie próbowal. Mianowicie do kremu trzeba surowych zóltek kurzych. Jak prawi wloska receptura "fresco ogni giorno" czyli pierwszej swiezosci. W sklepie kupic bez szans. A tu podebrane kurom z gniazda pare godzin przed kreceniem kremu,
Muzykalistycznosc z najlepszych czasow, pocztowka dzwiekowa.
(My: 178 993 Oni: 550 172) 1 871 781
Komentarze