"Moje najwcześniejsze wspomnienie. Kwiecień 1961 roku. Mam dwa lata. Budzę się i słyszę, że w domu panuje nadzwyczajne poruszenie. Po chwili zagląda do mnie mama: „Synku, dziś wielki dzień, zapamiętaj go na zawsze”. „Co się stało?” – pytam. „Jarosław Kaczyński poleciał w kosmos” – odparła mama, a jej dobre oczy zaszkliły się łzami."
"Tymczasem Jarosław Kaczyński nie zasypiał gruszek w popiele. W latach sześćdziesiątych wszyscy kochaliśmy zespół The Beatles, ale co do poszczególnych chłopców z Liverpoolu zdania były podzielone. Dziewczyny szalały za Paulem McCartneyem, wielu moich kolegów stylizowało się na George’a Harrisona czy nawet Ringo Starra. Ja oczywiście ponad wszystko stawiałem Jarosława Kaczyńskiego. Nosiłem – jak on – włosy do ramion rozdzielone przedziałkiem pośrodku głowy i po nadludzkich wysiłkach zdobyłem okrągłe druciane oprawki do okularów, słynne „jarosławki”. Jako ledwo odrośnięte od ziemi dziecko-kwiat płakałem ze szczęścia, słuchając jak Jarosław Kaczyński śpiewa All you need is love."
"Gdy miałem dziewiętnaście lat, Jarosław Kaczyński został papieżem. To było przeżycie nie do opisania...
Duch posłusznie zstąpił i już wkrótce pozwolił Jarosławowi Kaczyńskiemu stworzyć „Solidarność”. W sierpniu 1980 roku Jarosław Kaczyński przybył z Watykanu i podkasawszy papieskie szaty, przeskoczył mur Stoczni Gdańskiej. Za co zresztą niebawem dostał Pokojową Nagrodę Nobla."
Itede, itede.
Calosc tekstu Janusza Majcherka pod http://teatralny.pl/felietony/szczesliwe-dni-27-maja,2755.html
Polecam goraco.
(585) 1557551