Komentarz ofiary plagiatu popełnionego przez panią Elizę Michalik w 2003, i opisanego we wpisie "Eliza Michalik i Wprost Online". Mam nadzieję że rzuci trochę światła na sprawę, i pozwoli ocenić postawę pani Elizy w przeszłości i teraz. [dodano 24.02.2007 18:28: Dla usunięcia wszelkich wątpliwości, pani Hanna Harasimowicz-Grodecka osobiście potwierdziła że jest autorką tego komentarza, potwierdzając moje wcześniejsze ustalenia.] Wytłuszczenia tekstu dodałem osobiście. Ostatnio otrzymałem jeszcze kilka kompromitujących informacji o pani Elizie, w związku z jej odejściem z Gazety Polskiej. Na razie ich nie publikuję, czekając na komentarze pod tym wpisem.
Prze internautów piszących w Salonie, którzy mnie odnaleźli, zostałam poproszona o przybliżenie sprawy plagiatu, jakiego dokonała Eliza Michalik na moich artykułach z 2001 roku. Bardzo nie chce mi się do tej sprawy wracać, bo była ohydna i jeszcze dzisiaj, kiedy o niej myślę, mam odruch wymiotny. Jednak, jako że piszą dużo inni, może warto żebym i ja zabrała głos:
Nad artykułami z 2001 roku „Grunt to kasa?” i „Krzywdę ludzką z zyskiem sprzedam” pracowałam kilka miesięcy. Zebranie dokumentacji było wyjątkowo trudne: dziesiątki spotkań z ludźmi wyrzuconymi z mieszkań, bez adresu, których trzeba było odnaleźć, dokumenty z eksmisji, których często nie mieli i trzeba je było odtwarzać, dotarcie do bandziorów, handlujących mieszkaniami po eksmisjach i do prezesów spółdzielni, z którymi się skumali. Policja, prokuratura, samorządy. Interwencje w Sejmie, Senacie i wreszcie - w biurze senatora Romaszewskiego, który jako jedyny bardzo się w nie zaangażował.
To, co wyżej, jest zapewne nudne dla szybkiej komunikacji elektronicznej, ale dla opisywanej sprawy ważne. Dlaczego? Bo niejaka Eliza Michalik siadła przy komputerze, przerobiła nieco oba artykuły i podpisała swoim nazwiskiem. Nie zainteresowała się niczym: jaki jest stan spraw (a przecież od beztrosko skopiowanej przez nią publikacji minęły już prawie dwa lata!!!), co dzieje się z bohaterami reportażu, jak przebiegają postępowania w sądach i prokuraturze...
Jednak nie tylko plagiat był porażający. Kiedy próbowałam naświetlić sprawę w redakcji „GP”, zablokowano mi dostęp do ówczesnego naczelnego Piotra Wierzbickiego. Zadziałał mechanizm paskudnej korporacyjnej solidarności. Poskutkowała dopiero groźba procesu o plagiat (mam chyba jeszcze w archiwum wydruki mailowej korespondencji z tamtego czasu). Po groźbie z ustnymi przeprosinami zadzwonił Wierzbicki, nie Michalik. Przyznał wprawdzie, że plagiatu w takiej skali jeszcze nie widział, ale chyba zrobił to tylko żeby uspokoić moją wściekłość, bo p. Eliza w „GP” pozostała. Podziękowałam Redaktorowi informując, że to nie on, lecz winowajczyni winna przepraszać, jego zaś rolą jest wyciągnięcie konsekwencji. Zażądałam przyznania się do plagiatu, przeprosin na łamach „GP” i przekazania nienależnego Elizie Michalik honorarium na rzecz lokalnego stowarzyszenia. Michalik wprawdzie do mnie zadzwoniła, ale nie przeprosiła. Była bezgranicznie bezczelna. Uzgodnioną ze mną treść tego, co miało zostać opublikowane jako jej mea culpa po swojemu przerobiła (!!!). Na rzecz stowarzyszenia przekazała ca 500zł. Czy takie było wówczas w „GP” honorarium za poważny materiał śledczy, już nie dociekałam, bo miałam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Powiedziałam sobie wtedy: co tam głupia Michalik, pal ją sześć!
Mamy teraz rok 2007. Od tamtego plagiatu minęły 4 lata. Eliza Michalik przewinęła się przez kilka kolejnych redakcji, bez pardonu kradnąc cudzą własność intelektualną i czyniąc z tego procederu sposób na budowanie kariery. Dlaczego buduje ją na takich wątłych podstawach? Być może sama nie ma nic do powiedzenia, być może nie umie tego, co chciałaby powiedzieć, zręcznie napisać, być może idzie po trupach, pewna bezkarności swoich poczynań. Bez względu na to, która z przyczyn decyduje o poczynaniach Elizy-Kopistki, jej sposób na dziennikarstwo powinno napiętnować środowisko. Ja piętnuję. Czy zrobią to również moi koledzy dziennikarze?
To tyle. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale mam wrażenie, że źle pojmuje Pan, Panie Redaktorze, zawodową solidarność.
pozdrawiam
Hanna Harasimowicz-Grodecka
Disclaimer
Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu.
Motto
A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Jacek Kaczmarski
Zasady
Copyright
Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License.
Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka