Musiałem wyjść z domu w trakcie meczu.
Było 1:0 w plecy.
Wsiadam do auta, radio, Trójka, lecą Pustki.
Wchodzi relacja live - kuriozalny gol. Redaktor zwala na Pustki. 2:0 w plecy.
A w głowie myśl - będzie dobrze.
Już nigdy nie zwątpię w Lecha - tak sobie obiecałem sobie, gdy traciłem głos od darcia się, po ich pięknej, poprzedniej, zwycięskiej pogoni za wynikem.
Wchodzę do rodziców - Internet krzyczy, ja krzyczę....
Wiedziałem, k..., wiedziałem.
Wiedziałem, że te wieśniackie zagrywki graczy ligi włoskiej - jak to ktoś kiedyś powiedział, tak emocjonującej, jak czekanie na "pekaesioka" - muszą zostać ukarane przez niesamowitych chodoków Smudy.
Szczypali, kopali i w dupe dostali..
Szkoda tych dwóch bramek, ale nic to.
Lewandowski po meczu powiedział - graliśmy do końca.
Ja mam wrażenie, że tego nam w kraju brakuje - tej woli walki do końca.
Franc pokazuje coś niesamowitego - że mozna zmienić polską tendencję do pitolenia, piciu piciu po sprawie, przed jej zakończeniem.
Chodoki walczą, biegają i są wyjątkowi w skali naszego kraju. Lech jest drużyną wyjątkową!
JACEK, FRUWAŁEŚ???
Będziemy fruwać po meczu we Włoszech, zobaczysz!!!!
Materiały zawarte na blogu są moją własnością.
Mogą być dowolnie wykorzystywane przez innych wyłącznie w celach niekomercyjnych.
Komercyjne wykorzystanie jest możliwe wyłącznie po uprzednim poinformowaniu mnie via mail oraz podaniu w cytowanym tekście źródła.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka