khavira khavira
246
BLOG

Józef Mackiewicz w Chinach

khavira khavira Kultura Obserwuj notkę 0

Zbliżał się zmierzch. Kilkamaście domków, kury z zapałem grzebiące w ziemi, zgraja otaczających mnie dzieciaków. Identycznych! Zza szopy, służącej zapewne za pokój gościnny, kuchnię, piwnicę i strych, wychodzi starszy, łachmaniasty Chińczyk i o coś mnie pyta. Próbuję odpowiedzieć po angielsku, francusku, rosyjsku, polsku, ale ten Mao Tse Tung zna tylko swój język. Po chwili, zniecierpliwiony spluwa, macha ręką i pokazuje, abym szedł za nim. Idę.

Po kilkuset metrach dochodzimy do jakiegoś posterunku żandarmerii. Naprzeciw wychodzi młody, ubrany w uniform mężczyzna, z wyglądu jak nasz 15-latek. Coś do mnie mówi. Instuicyjnie odpowiadam, że chcę dotrzeć do miasteczka - i tu staram się wymówić jego nazwę, ale wychodzi mi tylko jakieś jingżun-zingiao. Nic. Transkrypcja fonetyczna w moim przewodniku jest ewidentnie do niczego. Dzwoni gdzieś. Po chwili przychodzi jakiś kolejny dziadek, lepiej ubrany, przynajmniej czyściej. Za nim kilka metrów jakaś dziewczyna. Nawet ładna. Sympatycznie uśmiecha się do mnie i pyta w chineese-english o coś. Gdyby to był choćby w połowie język angielski to może byłoby prościej...

Zniecierpliwiony po polsku (bo jakie to ma tu znaczenie) odpowiadam, że jestem z Polski, wyruszyłem na wycieczkę pieszą z jingżun-zingiao (czy jakoś tak) i teraz nie za bardzo wiem, jak do tego miasteczka powrócić, a komórka mi padła i... Chinka coś tam do mnie mówi i wyłapałem, że pyta skąd jestem. To jej odpowiadam po polsku, co tam będę się męczył z angielskim, niemieckim i francuskim, że z Polski.

- aaaaaa!! - powiedziała do mnie Chinka i coś zaśpiewała do staruszka. Ten uśmiechnął się:

- Aaaaa, Jefce Posku ne zganela- prawie krzyknął z radością i poklepał mnie po ramieniu,

Nie za bardzo załapałem...

- Walesa - krzyknął z radością

- Nie, Józef Mackiewicz - odpowiedziałem.

- Ma cku wit - z radością odrzekł staruszek i poprowadził mnie do swojego domu.

Napoił, nakarmił, opowiedział mi (po chińsku) bardzo długą historię swojego życia i skąd zna fragment naszego hymnu (mniejsza o to, to dłuugga historia),  ja im opowiedziałem (po polsku) o Józefie Mackiewiczu (po dłuższym czasie nauki udało im się wymówić poprawnie imię i nazwisko naszego wielkiego pisarza) a nazajutrz jego syn odwiózł mnie do jingżun-zingiao (czy jakoś tak).

Wspaniali ludzie Ci Chińczycy.

A.... jeśli dowiecie się, że w centralnych Chinach bywał Józef Mackiewicz, to pamiętajcie, że to ja tam rzuciłem kilka ziaren wiedzy o naszym pisarzu.

khavira
O mnie khavira

Kraj nasz - to ziemie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego - to tradycja ludów, które niegdyś w Wilnie miały swą stolicę - to amalgamat krwi litewskiej, polskiej, białoruskiej, przemieszany z żydami, tatarami, karaimami, starowiercami ! To kraj szeroki mający ośrodek w naszem Wilnie, jak w soczewce skupiającym ideę i myśl ześrodkowującą dążenia krajów odwiecznie stąd rządzonych. Wilno to miejsce święte, to Mekka tylu narodów, szczepów i ludów, to ukochanie tych wszystkich, którzy w szerokim promieniu tego Znicza się rodzili, trwali, pracowali, cierpieli i kochali.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura