Andrew A. Michta Andrew A. Michta
2986
BLOG

Fortepian Putina

Andrew A. Michta Andrew A. Michta Polityka Obserwuj notkę 22

Największą publiczność syryjskiego koncertu Putina stanowi nie  Bliski Wschód ani Stany Zjednoczone, tylko Europa.

Choć wysłała swoje odrzutowce, by rozprawić się do końca z syryjskimi przeciwnikami Assada, wyszkolonymi niegdyś przez USA, główny cel strategiczny Putina leży poza regionem Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. W bliskiej perspektywie gra Putina w Syrii toczy się o przetrwanie reżimu Assada i umożliwienie Rosji odegrania kluczowej roli w ostatecznych decyzjach dotyczących tego szarganego wojną kraju. Sęk w tym, że ten „koncert Putina” jest obliczony na granie na kilku fortepianach jednocześnie. Choć publiczność putinowskich poczynań zgromadzona na ternie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz w Waszyngtonie jest istotna, to Europa stanowi jego największą salę koncertową. Putinowi udało się bowiem powiązać Syrię z Ukrainą, a tym samym w postępie geometrycznym spotęgować istotność całego problemu dla Europy. Wysłany w ten sposób komunikat brzmi: UE powinna dojść z Putinem do porozumienia w sprawie Ukrainy, ponieważ jeśli będzie nadal izolowała Rosję i nie zniesie nałożonych na ten kraj sankcji, rosyjski prezydent może jeszcze bardziej zdestabilizować sytuację na Bliskim Wschodzie.

Przypuszczając atak na Syrię, Putin dość jasno pokazał, że rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie nie odbędzie się bez jego udziału i że w tej kwestii Moskwa jest nawet skłonna nie zważać na obiekcje Waszyngtonu. Jego decyzja sprawiła też, że Rosja dołączyła do dyskusji nad najbardziej palącym problemem UE, czyli ogromną falą imigrantów napływających do Europy z ogarniętego wojną Bliskiego Wschodu. Nawet jeśli w końcowym rozrachunku Putinowi nie uda się ocalić rządów Assada w Syrii i tak osiągnął już bardzo dużo. Choć żaden przedstawiciel administracji europejskiej nie powie tego głośno, powiązując ze sobą kwestie Syrii i Ukrainy, Putin de facto zapewnił sobie aprobatę Normandzkiej czwórki, a konkretnie Niemiec i Francji, odnośnie do swojego celu, którym jest zmiana ukraińskiej konstytucji dopuszczająca federalizację wschodniej części tego kraju. A teraz znajduje się w dogodnym położeniu umożliwiającym mu uzyskanie kolejnych ustępstw w temacie unijnych sankcji wobec Rosji.

Najważniejszym sygnałem wysłanym w świat po ostatnich wizytach Putina w Nowym Jorku i Paryżu jest to, że udało się mu przełamać międzynarodową izolację, albo inaczej mówiąc pokazać, że domniemana izolacja Rosji – pomimo publicznego ostracyzmu okazywanego Putinowi – była w dużej mierze nieprawdziwa. I chodzi tu o dużo więcej niż wystąpienia Putina na forum ONZ, jego krótki uścisk dłoni z prezydentem Obamą czy wywiad w programie Charliego Rose’a. Pomimo tego, że ostatnimi czasy był wielokrotnie potępiany, izolowany i wyśmiewany przez Zachód, który jeszcze dodatkowo nałożył na jego kraj dotkliwie odczuwalne sankcje, Putin zdołał doprowadzić do przewagi nad swoimi krytykami. Pozostając zbuntowany w swoich wypowiedziach i działaniach, teraz ma jeszcze pewność, że przeciwnicy na Zachodzie ugną się przed nim zanim odwrócą się od niego obywatele Rosji. Zamiast, jak wielu przewidywało, drążyć z Zachodem temat Ukrainy, Putin powiązał kwestię Syrii i poważnego kryzysu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej z porozumieniem dotyczącym Ukrainy, mającym nastąpić w dużej mierze na warunkach Rosji. Rzucając nagle w Syrii wyzwanie USA i zostawiając administrację Obamy z koniecznością odpowiedzi, Putin po raz kolejny przejął inicjatywę i sprawił, że dalsze rozmowy o izolacji Rosji nie wiele dadza. Tymczasem to Europa najbardziej odczuje te ryzykowne zagrania Putina. Dostała bowiem komunikat: jeśli mamy znaleźć rozwiązanie dla ogromnego napływu imigrantów do krajów europejskich, Rosja musi mieć możliwość zabrania głosu w tej sprawie (czyli: jeśli jesteś w Kijowie, długo i porządnie zastanów się jak będzie wyglądało „ostateczne rozwiązanie” kryzysu w Donbasie).

Rosja po raz kolejny stawia się na pozycji światowego gracza, który, w zależności od sytuacji, umożliwia lub blokuje działania innych. Niczym XXI-wieczne wcielenie sowieckiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyko, który kiedyś dumnie głosił, że nic na świecie nie może zdarzyć się bez wiedzy i opinii ZSRR, Putin bezpośrednio stawił czoło Stanom Zjednoczonym. Jego komunikat dla państw Bliskiego Wschodu i Europy jest jasny: priorytety Rosji, jako bardzo silnego państwa, muszą być brane pod uwagę przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Aby dostrzec skuteczność takiego podejścia, wystarczy przyjrzeć się uwadze, jaką swoim postępowaniem Putin przykuł w kręgach politycznych od Izraela, przez Arabię Saudyjską, po Iran, Berlin i Paryż. Z kolei jego wiadomość dla USA brzmi: Rosja wraca jako wielkie mocarstwo, które nie zawaha się postawić na swoim na forum ONZ czy gdziekolwiek indziej i nie obawia się walki ze sprzymierzeńcami USA na terenie Syrii.

Pomijając fakt, że rosyjska kampania zbrojna w Syrii może się wymknąć spod kontroli, główne związane z nią niebezpieczeństwo to moment, w którym się odbywa. W swoich działaniach Putin liczył na zmęczenie Amerykanów interwencjami zbrojnymi i jak dotąd jego kalkulacje się sprawdzają. Co ważniejsze, udało mu się też dobrze oszacować pogłębiający się kryzys w Europie, która już wcześniej została zaskoczona działaniami Putina na Ukrainie, potem przeżyła potężny wstrząs wywołany kryzysem strefy euro, a teraz zmaga się z ogromną falą imigrantów z Bliskiego Wschodu, których nie potrafi kontrolować ani opanować.

Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia: działania Putina to kolejny cios dla amerykańskiej wiarygodności. Jego działania względem krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, sprzeczne z interesami USA i mające na celu podważenie wpływów Stanów Zjednoczonych na ich sojuszników, to wprost podręcznikowy przypadek polityki zagranicznej bez wahania  dążącej do konfrontacji. Dla Moskwy Syria i Ukraina to część strategicznej układanki, której celem jest podważenie bezpieczeństwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, amerykańskich wpływów w Europie i ostateczne rozmontowanie NATO. Bez względu na to, czy Putinowi ostatecznie uda się utrzymać Assada przy władzy, jego decyzja by stanąć do walki z syryjskimi rebeliantami wyszkolonymi i wspieranymi przez Stany Zjednoczone oznacza jeden komunikat dla Europy: ze Ameryce brakuje determinacji do działania – nawet w obszarach tak istotnych jak jej pozycja na Bliskim Wschodzie. Pewne jest, że kraje europejskie, szczególnie te leżące wzdłuż północno-wschodniej granicy NATO, zapamiętają tę lekcję.

Rozważając podjęcie kolejnych działań w Syrii, administracja Obamy powinna spojrzeć na całą sytuację z szerszej perspektywy, ponieważ awersja USA do podejmowania ryzyka stałą się istotną zmienną w strategii Putina. Lekcja, którą dostał Biały Dom w trakcie ostatniej dekady amerykańskich interwencji zbrojnych, mówi o minimalizowaniu ryzyka negatywnych rezultatów (patrz: Irak i Afganistan) opartych na słynnych słowach Colina Powella wypowiedzianych na temat Iraku: „Co rozbijesz, to twoje”. Tylko, że zagranie Putina w Syrii jest oparte na założeniu, że – choć oczywiście zawsze istnieje ryzyko niepożądanego rezultatu – taktyka Powella ma też drugie oblicze. Mówi bowiem, że nagroda za wychodzenie przed szereg, choć obarczona ryzykiem, może być tego warta.

Najwyższy czas uświadomić sobie, że wojna w Syrii toczy się o większą stawkę, czyli o wpływy Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, ich relacje z Europą oraz spójność NATO. Czas też zrobić coś, żeby fortepian Putina nie służył jedynie nadawaniu tonu wydarzeniom w Syrii.

 
Artykuł ukazał się pierwotnie w The American Interest.
tłum. ©Salon24.pl S.A.
 
 
 

Politolog, ekspert ds. bezpieczeństwa, profesor w U.S. Naval War College. Współpracownik Center for Strategic and International Studies (CSIS) w Waszyngtonie. Opinie prezentowane na tym blogu są osobistymi poglądami autora. Stały felietonista magazynu The American Interest. Na tym blogu publikuję teksty pisane specjalnie dla Salonu24 oraz polskie wersje artykułów z "The American Interest".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka