Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski
91
BLOG

Día de Muertos — meksykańska odpowiedź na Święto Zmarłych i Halloween

Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

W Meksyku główne obchody i celebrowanie pamięci o zmarłych przypadają w czasie trwania Día de Muertos (a konkretnie 1 i 2 listopada). Co ciekawe, przeciwnie do uroczystości odbywających się w Polsce obchodzenie tego religijno-etnicznego święta ma swobodny i wesoły charakter. Jego znakiem rozpoznawczym jest zaś zwyczaj organizowania parad na ulicach, w których uczestniczą odpowiednio przebrani ludzie, przez co może budzić pewne skojarzenia z amerykańskim Halloween. Día de Muertos obchodzi się przy tym w powiązaniu z katolickim Dniem Wszystkich Świętych (Todos los Santos) oraz przedchrześcijańskimi Zaduszkami (Día de los Fieles Difuntos). Dlatego też ze względu na swoją wielowymiarowość w niesamowity sposób łączy sferę sacrum i profanum.

Tradycja obchodzenia święta Dia de Muertos ma już ponad 3000 lat i nierozerwalnie kojarzy się z kultem bogini Mictecacihuatl, znanej jako „Pani śmierci”. Na jej cześć urządzano festiwal, który odbywał się w trakcie dziewiątego miesiąca kalendarza Azteków, zwanego Tlaxochimaco (narodziny kwiatów). Obecnie miałby miejsce na początku sierpnia i formą obchodzenia bardziej przypominałby nasze dożynki niż Święto Zmarłych. Same obchody ku czci „Pani śmierci” skupiały się, podobnie jak i dziś, na radosnym wspominaniu bliskich, którzy odeszli. Według pradawnych przekazów „wystawiano wtedy ołtarze z jedzeniem, a rodziny ucztowały wspólnie z duszami zmarłych”. Od zawsze cywilizacje mezoamerykańskie postrzegały bowiem śmierć nie jako koniec, ale jako początek nowego życia, objawiający się jako faza przejściowa do innej formy istnienia. Niedziwne więc, że przodkowie Meksykanów mentalnie byli „oswojeni” z ziemskim przemijaniem, gdyż metaforycznie życie dla nich było snem i wierzyli w to, iż dopiero po śmierci naprawdę się obudzą.

image

Wierzenia te kultywowano w Meksyku przez następne pokolenia. W XVI wieku pojawiali się jednak na terytorium tego państwa konkwistadorzy wraz z misjonarzami hiszpańskimi. I jak to Kościół katolicki miał w zwyczaju, zaczęli w okrutny sposób szykanować tubylców za ich wierzenia. Robiono więc wszystko, aby zniszczyć to pradawne meksykańskie święto i urzędowo połączono jego obchody z Uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym. Pewne podobieństwa między biblijną koncepcją śmierci a rdzennymi wierzeniami umożliwiły ten synkretyzm. Mieszanie się z wiarą chrześcijańską stworzyło wyjątkowy festiwal kulturalny, który pozwala gremialnie kultywować niektóre zwyczaje przedhiszpańskiego Meksyku. A więc...

image

Obecnie wizytówką meksykańskiego Święta Zmarłych są parady, podczas których rzesze ludzi wystylizowanych w „czaszkowy” makijaż i różne przebrania na oczach tłumu przechadza się ulicami. Jednakże w przeciwieństwie do amerykańskiego Halloween, owe „przeobrażenia” nie mają wywoływać grozy, lecz nieść za sobą jak najbardziej pozytywne skojarzenia. Wśród kobiet najczęściej przedstawianym symbolem śmierci jest postać arystokratycznej La Catriny. Na jej podobieństwo zakładają na siebie eleganckie suknie i zależnie od przypadku kapelusze z piórami albo kolorowe kwiaty. Ich twarze są natomiast pokryte niesamowitym „nekrofolkowym” makijażem. La Catrinę rozpropagował na całym świecie ponad 100 lat temu meksykański malarz Diego Rivera. Co ciekawe, prywatnie mąż słynnej Fridy Kahlo.

image

Równie ważnymi symbolami święta Día de Muertos są bogato przyprawione cukrowe czaszki (calaveras de azucar), a także czaszkowe rzeźby i maski do parady (calaveras de dulce) z papieru mâché lub gipsu. Zaczęto je tworzyć w XVIII wieku jeszcze w okresie kolonialnym. Obecnie zaś podczas zwiedzania Meksyku można niemal wszędzie je nabyć. Według pradawnych wierzeń te świąteczne precjoza symbolizują śmierć i odrodzenie. 

image

Podczas Día de Muertos każda rodzina delektuje się tym, co smakowało ich bliskim zmarłym. Najczęściej piją wtedy napój champurrado, składający się z mleka, wody, kakao i masy kukurydzianej, a także spożywają tamales, czyli gotowane na parze zwinięte ciasto kukurydziane. W trakcie tego święta Meksykanie — rzecz jasna — gremialnie odwiedzają przyozdobione wcześniej groby swoich najbliższych, zabierając ze sobą kolorowe kwiaty, jedzenie czy napoje. Owym wizytom często towarzyszy także wesoła muzyka i żywe tańce. 

image

Tak więc według tradycji Día de Muertos zmarli są częścią wspólnoty, obudzonej z wiecznego snu. Zatem zdecydowana większość Meksykanów wierzy, że podczas tego święta bramy nieba są otwarte, i najpierw odwiedzają ich duchy zmarłych dzieci (angelitos), a następnie — dorosłych. O randze ichniejszego Dnia Zmarłych najlepiej świadczy, że przygotowania do niego trwają około miesiąca. A jego obchodzenie nie sprowadza się tylko do samej obecności przy grobie kogoś bliskiego.

Na koniec warto dodać, iż Día de Muertos jest również od dawien dawna obchodzone w innych krajach hiszpańskojęzycznych. W XXI wieku w mniejszym stopniu przyjęło się przy tym w tak odrębnych kulturowo państwach, jak Stany Zjednoczone, Czechy czy Australia. Co ważne, 15 lat temu święto Día de Muertos zostało oficjalnie wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Szkoda tylko, że jego obchody w tradycyjnej formie są zagrożone nawet w samym Meksyku, ponieważ coraz większą konkurencję robi mu komercyjne Halloween.


Twórca artykułów i biografii: https://linktr.ee/andrzejtarnowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości