andrzej111 andrzej111
835
BLOG

Jak Niemka przyjechała polskiego ministra edukacji z historii IIWŚ i zagłady Żydów douczać

andrzej111 andrzej111 Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Jeśli rząd się ugnie przed kolejnymi szantażami, to Bruksela będzie ustalać zakres badań naukowych w Polsce, a Niemcy - politykę historyczną. Jest coś skrajnie podłego, cynicznego w tym, że do Polski przyjeżdża delegacja z Niemką na czele i ta odpytuje naszego ministra w sprawie badań nad zagładą Żydów.

Unia otwiera kolejny fronty w walce z Polską. Kontrolerzy z Parlamentu Europejskiego przyjechali do Warszawy, by później w Brukseli oskarżać nasz rząd o dławienie badań naukowych i wolności słowa, oraz blokować kolejne należne nam pieniądze. Po to do Polski przyjechali europosłowie - kontrolerzy z Parlamentu Europejskiego, i po to odpytywali ministra Przemysława Czarnka oraz szefa KRRiTV Macieja Świrskiego, by zawieźć do Brukseli wiadomość, że w Polsce tłumiona jest swoboda badań naukowych i niszczona jest niezależność mediów. Za chwile będzie więc wezwanie do ukarania Polski i zablokowania kolejnych funduszy. Dokładnie tak, jak w przypadku KPO.

Bezpośrednim powodem kontroli z Brukseli była zapowiedź ministra Czarnka, że resort nie będzie finansował instytucji, które utrzymują ludzi obrażających Polaków. Chodzi oczywiście o Barbarę Engelking, która od lat żyje z szerzenia bredni o wielkiej odpowiedzialności Polaków za zagładę Żydów. Usłużni europosłowie opozycji zorganizowali więc w Brukseli kłamliwą akcję przekonywania, że w Polsce zagrożona jest swoboda badań naukowych. Przysłano w związku z tym delegację kontrolerów, która spotkała się z ministrem Czarnkiem, a także z przedstawicielami tzw. niezależnych mediów, czyli GW, TVN i Radia Tok FM.

Niestety dowiedzieliśmy się o działaniach, których nie da się pogodzić z naszym rozumieniem demokracji - powiedziała po spotkaniu szefowa delegacji Niemka Sabine Verheyen. To, że rząd nie będzie finansował badań, pokazuje zaburzone podejście do wolności akademickiej — zmyślała i kłamała Niemka. Nie ma sensu polemika z tymi bredniami, bo wszystko jest już ustalone, a wyrok wydany. Bruksela ukarze nas za niszczenie wolności badań i niezależnych mediów, a wizyta to tylko takie teatrum. Nie ma sensu przekonywanie, że nie istnieje żadne zagrożenie dla swobody badań naukowych i nikt nie niszczy niezależnych mediów, a wolność słowa ma się znacznie lepiej niż w Niemczech, skąd pochodzi Verheyen.

Cała akcja tylko po to, by zaszkodzić nieprawomyślnemu rządowi PiS i na wszelkie sposoby wspierać opozycję, by ta przejęła władze w Polsce. Ta wizyta ma duże znaczenie. Jeśli rząd się ugnie przed kolejnymi szantażami, to Bruksela będzie ustalać zakres badań naukowych w Polsce, a Niemcy - politykę historyczną. Jest coś skrajnie podłego, cynicznego w tym, że do Polski przyjeżdża delegacja z Niemką na czele i ta odpytuje naszego ministra w sprawie badań nad zagładą Żydów. Oczywiście Berlinowi zależy, by brednie takiej Engelking były upowszechniane. Zrobią wszystko, by zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne zbrodnie i ich trwające do dziś konsekwencje. Im nikczemniej Engelking bredzi o tym, że Żydzi bardziej bali się Polaków, niż Niemców, tym dla nich lepiej. W interesie Niemiec jest więc to, by takie niby badania Engelking były kontynuowane i najlepiej, żeby sami Polacy za nie płacili. Opozycja zaś idzie na taki układ w ciemno i to najlepiej o niej świadczy...

andrzej111
O mnie andrzej111

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka