Czy naprawdę pytania referendalne skierowane są bezpośrednio w Tuska i w Niemcy?

Po ogłoszeniu pytań referendalnych, jak można było się spodziewać, podniósł się rwetes i wrzask po stronie opozycji, a mówiąc dokładniej po stronie Platformy Obywatelskiej, bo Tusk tym razem dziwnie zamilkł. Nie wiadomo, czy dostał pytaniami w "miękkie", przechodzi kryzys, czy inny powód spowodował, że od kilku dni zakończył "objazd Polski", a i z mediów społecznościowych, gdzie tak lubił brylować, także go wymiotło. Co ciekawe, w odpowiedzi na upublicznienie pytań referendalnych, nie mniejszy wrzask niż w Platformie, pojawił się również w Niemczech obnażając tym tamtejszą politykę i potwierdzając jednocześnie powszechne dość opinie o roli Tuska i misję z jaką został tu przysłany.

Pytanie pierwsze: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?" Po reakcjach można się domyślać, że przyszłym zadaniem Donalda Tuska jest kontynuacja dalszej wyprzedaży naszych dóbr narodowych, a głównym beneficjentem miały być właśnie Niemcy.

Pytanie drugie: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?" Nie wiem, czy w planach Tuska jest powtórzenie tego "błędu", jak sam to określił, ale zrobił to bez właściwych konsultacji, oraz wyliczeń i na wyraźne polecenie Unii (w domyśle znowu Niemcy), ignorując przy tym masowe protesty i miliony głosów sprzeciwu, więc przypominanie tego przed wyborami jest dla ekipy rządzącej bezcenne, a dla drugiej strony zabójcze.

Pytanie trzecie: " "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" Tu podobnie, jak w przypadku dwóch wcześniejszych pytań, znowu w tle Niemcy i druzgocące przypomnienie błędnej polityki prowadzonej przez ówczesne władze. Ostatnie tłumaczenia w stylu Roberta Biedronia związane z tym pytaniem, że " mechanizm przymusowej relokacji jest dobrowolny" dolewają tylko oliwy do ognia i pokazują bezradność opozycji.