
Przybywa lawinowo kamer montowanych w autach, by rejestrować ruch uliczny. Moda na nie przyszła z Rosji, gdzie rejestratory jazdy używane są powszechnie ze względu na próby wymuszeń odszkodowań i skorumpowaną tamtejszą milicję.
Jednak w Niemczech sąd... zakazał nagrywania innych uczestników ruchu - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Czytaj więcej na http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-kontrowersja-samochodowe-kamery-nielegalne,nId,1488484#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Jednak w Niemczech sąd... zakazał nagrywania innych uczestników ruchu- czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Prawnik Piotr Bodył Szymala uważa, że decyzja niemieckiego sądu może mieć także konsekwencje w całej Unii Europejskiej, bo chodzi o interpretację przepisów o ochronie danych osobowych.
-Powstała wątpliwość, skoro nikt z pozostałych nagranych na tym filmie nie wyrażał żadnej na to zgody. I o dziwo odpowiednik Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych w Bawarii uznał, że (właściciel) nie ma prawa tego wykorzystać, a sąd administracyjny podzielił ten pogląd- powiedział prawnik.
Wszystko fajnie, tylko... czyż nie na podobnej zasadzie działają wszystkie miejskie monitoringi w całej Europie, tak ochoczo instalowane przez włodarzy miast celem poprawy bezpieczeństwa?
Jestem w stanie zrozumieć zarzut o braku odpowiednich dopuszczeń, zezwoleń i certyfikatów, ale zasłanianie się brakiem zgody sfilmowanych osób i powoływanie przy tym na ustawę o ochronie danych osobowych, to jakieś kuriozum.
To zdaje się naprowadzenie na skuteczną linię obrony wszystkich tych, których udało się zarejestrować przy popełnieniu przestępstwa i skazać dzięki zainstalowanym kamerom.
Czyżby wszystkie kamery, także te z miejskich monitoringów, miały odejść do lamusa, jako zbędny, bezużyteczny wydatek?
Inne tematy w dziale Polityka