Tak było przez ostatnie lata za każdym razem, dzisiaj ich zabrakło. Pytanie, komu to było potrzebne?
To pytanie do Komorowskiego, Tuska i Kopacz.
"Przeszedłem w Marszu Niepodległości od Ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego i nie widziałem ani jednego policjanta. Ani jednego. Nie widziałem ludzi z w kominiarkach, od których roiło się rok, dwa i trzy lata temu. Nie widziałem żadnych zamieszek, żadnych przepychanek, żadnych aktów przemocy, żadnej choć odrobinę niebezpiecznej sytuacji. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi szło Alejami Jerozolimskimi i Mostem Poniatowskiego w całkowitym spokoju, na pełnym luzie, z radością i dumą. Znów pojawiły się rodziny z dziećmi, seniorzy, widziałem wielu inwalidów z biało czerwonymi flagami. Na wózkach, o kulach. Bardzo chcieli być razem z nami i to było naprawdę piękne. Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości co było przyczyną burd podczas Marszu Niepodległości w latach ubiegłych, ten chyba już nie ma." - bezpośrednia relacja uczestnika.
Ale tylko policyjni prowokatorzy mieli dziś wolne. Salon oczywiście szaleje, bo czuje, że traci wpływy i wyznawców.
W Święto Niepodległości Jarosław Kuźniar zamieścił na swoim koncie na Twitterze własne zdjęcie w kolorach tęczy, z pejsami, długą brodą i… ze świńskim ryjem. Żeby nie było wątpliwości, o co mu chodzi, swoją dziwaczną grafikę opatrzył komentarzem: „Gotowy do marszu”.
Także Miecugow nie pozostał w tyle. "Nikt tam nie jest w stanie powiedzieć "Bóg, Honor, Ojczyzna" normalnym głosem, tylko ryczą! "30 proc. uczestników to bezrobotni po szkołach bez lekcji historii!"— w taki sposób Grzegorz Miecugow mówił o tym, co przeszkadzało mu na tegorocznym Marszu Niepodległości.
I weź takim dogódź. W zeszłym roku byli zadowoleni, bo wypaliły prowokacje zaaranżowane przez Sienkiewicza i było o czym mówić, w tym roku w taki sposób wyrażają swoją frustrację. Bo nuda, nic się nie działo. Dokładnie jak na polskim filmie z Rejsu.
A patriotyzm? To nie dla nich.
Inne tematy w dziale Polityka
