
Przestępcze gangi kierowane przez rodziny arabskie zastraszają mieszkańców zachodniej części Berlina, ignorując niemieckie prawo i wprowadzając własne zasady postępowania oparte na "archaicznym rozumieniu honoru" - pisze w czwartek dziennik "Tagesspiegel".
W dzielnicach Berlina: Kreuzberg, Neukoelln, Moabit i Wedding, gdzie działają arabskie gangi panuje "atmosfera strachu". Kierowane przez arabskie rodziny struktury powiązane są ze zorganizowaną przestępczością w mieście. Gangi zastraszają ofiary przestępstw, świadków i całe społeczności lokalne, tworząc "równoległy system wymiaru sprawiedliwości. Władze państwowe nie są w stanie kontrolować przestępczych struktur, które w dodatku stale się wzmacniają.
Minister sprawiedliwości Heilmann zapowiedział bardziej zdecydowane działania policji przeciwko arabskim gangom. Za najpilniejsze obecnie zadanie uznał niedopuszczenie do powstania kolejnych "równoległych struktur" w wyniku napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu. Od początku roku do stolicy Niemiec przyjechało 72 tys. uchodźców, w większości uciekinierów z Syrii, Iraku i Afganistanu.
Tymczasem zarówno na Zachodzie, jak i u nas fanatycy multi kulti dalej grają na ta samą melodię. Przykładem ostatni wywiad dla Wyborczej nagradzanej często przez tą gazetę pisarki Olgi Tokarczuk, która znów poucza Polaków i wytyka nam nasze kompleksy i strachy przed obcymi. Zaczadzone przez salon i Michnika umysły, nawet tak "wybitne", nie potrafią jakoś odróżnić realnych obaw potwierdzonych praktycznymi zdarzeniami przed przyjmowaniem muzułmanów, a zwykłą ksenofobią, czyli strachem przed obcymi, z którym Polacy nie mają żadnego problemu.
Najlepszym tego dowodem setki tysięcy Chińczyków, Wietnamczyków, Koreańczyków, Ukraińców, Ormian, itd., którzy przebywają w naszym kraju tworząc czasem całe dzielnice, jak Wólka Kosowska i nikomu to jakoś nie przeszkadza.
Dlaczego ci wszyscy "postępowcy" dziwnym trafem tych zjawisk nie potrafią, czy nie chcą dostrzec?
Inne tematy w dziale Polityka