Widać przerażenie w oczach i bezradność.
Stało się to chyba po raz pierwszy od momentu, kiedy Europa spotkała się z problemem tzw. uchodźców syryjskich, a tak naprawdę masowej migracji "obywateli o śniadej karnacji" z południowej półkuli, czyli nie wiadomo dokładnie skąd. Angela Merkel zaczęła właśnie zachowywać się, jakby jej nagle ktoś leki podmienił. Straciła swą dawną pewność siebie i świadoma utraty pozycji i klęski własnego planu stwierdziła coś, co dotąd nigdy nie padło i paść nie miało z ust tej "matki Europy".
"Uchodźcy po wojnie muszą wrócić do swych domów."
Otóż właśnie wszyscy ci zaproszeni przez nią "goście", którzy w pierwotnym zamyśle mieli być lekarstwem na kulejącą demografię i budować potęgę nowej Rzeszy dowiedzieli się, że był to tylko taki rodzaj ponurego żartu, a zaproszenie jest na chwilę. Jak mogą się oni teraz czuć mając świadomość, że odpowiadając na zaproszenie tej wielkiej Europejki pozostawili całe dotychczasowe życie i dorobek za sobą. Przecież dotąd nikt ich tak naprawdę nie pytał skąd przybywają, liczyło się tylko to, że chcą być w przyszłości Niemcami. Co z tymi, którzy przybyli z licznych krajów, gdzie wojny nie ma? Kiedy oni dostaną wilczy bilet?
Wiadomo było od początku, że cała ta pomoc "uchodźcom" to jeden wielki szwindel możliwy tylko i wyłącznie dzięki spacyfikowaniu europejskich mediów rygorami poprawności politycznej. Widać było za każdym razem usilne poszukiwania "rodzin" w tłumnie młodych byczków, których nikt nie pytał, dlaczego pozostawili na pastwę wojny żony, siostry, matki, dziadków i ubogich krewnych. Zamykano oczy na nowe zjawisko, czyli masowy rynek pośredników i przewoźników, który stał się bardziej dochodowy, niż handel narkotykami, a później próbowano przerzucać koszty utrzymania tej masy ludzkiej na innych. Całe państwa, jak Turcja, uczyniły z tego niezły proceder, załatwiając przy okazji swoje odwieczne problemy polityczne.
Czy ktoś jeszcze pamięta przemilczane, lub obśmiane, a jakże sensowne słowa naszego obecnego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego?
Mówił on, "Jeśli to są rzeczywiście uchodźcy wojenni, to należy pomóc im tak, jak pomagano Polakom podczas II Wojny Światowej, tzn. udzielić chwilowego schronienia i wyposażyć w broń, aby mogli wrócić do swych krajów i tam walczyć z bronią w ręku, a nie czekać aż inni wywalczą wolność dla nich, ale bez ich udziału".
Gdyby tamte słowa potraktowano wtedy poważnie, to jakże inaczej wybrzmiałaby dzisiejsza deklaracja Merkel. Tak jest tylko zwykłą kłamczuchą, której brakło wyobraźni, determinacji i honoru.
Cała ta wielka akcja z uchodźcami skończy się podobnie, jak w przypadku innego znanego z historii wizjonera niemieckiego, będzie to jej osobisty upadek, a zarazem klęska wszystkich zaangażowanych, czyli uchodźców i ich nowych gospodarzy.
http://fakty.interia.pl/swiat/news-angela-merkel-uchodzcy-po-wojnie-musza-wrocic-do-domow,nId,2137670
Inne tematy w dziale Polityka
