Jeżeli nie brać pod uwagę teorii, że nasz samolot nie ścinał jej – bo go tam nie było, oraz zabawnych rozważań na temat bombowcowej proweniencji TU 154, który nie tylko brzozy, ale i dęby mógłby ścinać od niechcenia – to pytania o wytrzymałość materiału – czyli brzozy, zdają się mieć sens. Widziałem gdzieś tu nawet poprawnie wyglądające rozważania i obliczenia. A także pytanie – dlaczego na zdjęciu slot jest tak równo obcięty, nie zgnieciony. Na to pytanie nie umiał rzekomo odpowiedzieć amerykański (a więc nie zakłamany i wynajęty) ekspert John (jednak) Kowalski.
Ten slot wygląda jak wygląda – bo nie został urwany, lecz w tym miejscu zaczyna się jedna z jego czterech bodajże sekcji, nie połączonych sztywno ze sobą. To tyle o tym
Urwanie fragmentu skrzydła nie było efektem statycznego obciążenia gięciem tej biednej brzozy. Najechana np. w czasie powolnego kołowania nie uszkodziłaby znacząco skrzydła a sama zostałaby oczywiście złamana.
To było zderzenie, proces zniszczenia był dynamiczny i trudny do dokładnej analizy, ale jedno można oszacować z pewnością: wytrzymałość materiału – drewna -miała tu niewielki wpływ. Główny czynnik to energia kinetyczna fragmentu brzozy, o wymiarach określonych jej średnicą i grubością profilu skrzydła w miejscu uderzenia. Ta energia musiała być pochłonięta przez fragment konstrukcji będący w okolicy linii uderzenia.
Ta energia dla prędkości 80 m/s i masy „plasterka” brzozy 20 kg wynosiła ponad 60000 J (dżuli) i była kilkakrotnie większa od energii , jaka była by potrzebna do „przekucia” materiału masakrowanego w zderzeniu fragmentu na dowolny kształt np. na prasie w procesie kucia…
Nawet nie jest to niezbędne – jak widać – ale można przypomnieć, że -na dodatek - niszczony przekrój w momencie niszczenia był normalnie - jak dla warunków lotu z niewielkim przeciążeniem, obciążony siła tnącą rzędu 80000N, czyli prawie 8 ton i momentem gnącym rzędu 200000 Nm, czyli prawie 20 tonometrów, który powodował ściskanie górnych elementów przekroju siłą rzędu 500000 N. czyli prawie 50 ton - i rozciąganie dolnych elementów taką samą siłą...
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie