Przyglądanie się dysputom na temat katastrofy TU154 przypomniało mi chińską rzekomo mądrość, która dostosowana do polskich realiów brzmiała by tak:
Jeśli stojąc za węgłem wiejskiej stodoły słyszysz narastający tętent i:
- wyobrażasz sobie, że to galopują konie, to nic dziwnego,
- w twej wyobraźni powstaje obraz nadciągającego stada zebr - to coś nie w porządku,
- jeśli jesteś przekonany, że to galopują żółwie - to objaw krańcowo niepokojący.
Europejska BRZYTWA OCKHAMA w swych licznych postaciach i interpretacjach ma mniej tego swoistego chińskiego wdzięku...
A w niezliczonych notkach, blogach, komentarzach S24 (i nie tylko) wśród wyobrażeń najmniej jest koni, to wydaje mi się pewne. Ale czy to nie żółwie utrzymują przewagę?
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości