Znowu miałem przerwę w dostępie do sieci (i Salonu …) – włóczyłem się po mroźnych połaciach Puszczy Białowieskiej, paliłem w kominku (jedynym ale wyśmienitym źródle ciepła w drewnianej chatce) - oraz czytałem, odrabiając zaległą lekturę – nie mającą oczywiście związku z bieżącymi wydarzeniami. Psa ze mną nie było, więc nie miałem towarzysza spacerów, którego obecność w ich trakcie stymulowała mnie dotąd, nie wiedzieć czemu, do bez celowych rozważań i pamięciowych obliczeń – na przykład prędkości kątowej przechylania albo rozpraszaniu energii w zderzeniu skrzydła TU-154 z brzozą. Trochę – widzę - zwalam winę na psa za swoje przesadne interesowanie się techniczną stroną tej całej katastrofy, co niekiedy już powodowało docinki ze strony kolegów „z branży”, dla których, wszystkich bez wyjątku – jak i oczywiście dla mnie – to typowy CFIT, którego przyczyny powinny być analizowane przez psychologów, nie techników. No a komisje Mak’ów i CBWL’i to czysta proceduralna formalność.
No i zajrzałem do salonu, tylko w parę miejsc. Z przyjemnością i uznaniem obejrzałem grafikę Forda Prefecta, ilustrującą kontakt z brzozą.
Już gdzieś tu pisałem, że symulacja pana B. nie uwzględniająca kąta natarcia, a wykonywana rzekomo dla kilku katów przechylenia i nachylenia (roll i pitch, polskie nazewnictwo jest bardzo niewygodne i łatwo się przejęzyczyć. To tak jak prawo – lewo = right i left ale w morskich zastosowaniach zawsze starboard i port) - więc symulacja przy takim założeniu to, najdelikatniej rzecz ujmując – nieporozumienie.
Więc na spacerze z psem wymyśliliśmy, że zrobię rysuneczek, nie tak piękny jak Forda Perfekta, ale jeszcze dobitniej decydującą rolę AOA wizualizujący.
No i zrobiłem – prymitywne w porównaniu z Fordem mazidło w Power Poincie, które pozwalam sobie tu w eleganckim salonie pokazać!
I jeszcze uwaga: wydaje się, że AOA to był bliski 15 stopniom, nie 10.
I jeszcze: pokazuję tu sytuację, która mogła się zdarzyć, ale nie jedyną – moim zdaniem – możliwą. Jest faktem, który zwykły rozsądek każe przyjąć, że tak skrzydło, jak i brzoza uległy zniszczeniu, ale fazy tego procesu mogły być różne. Np. nie utrzymuje bynajmniej, że górna powierzchnia nie została rozerwana, co by mogło z mojego pożal się Boże rysunku mogło na pierwszy rzut oka wynikać…
Oczywiście wymiar 'okna' wyrąbanego w drzewie pokazany na rysunku odpowiada sytuacji, w której nieuszkodzone skrzydło przenika przez brzozę. W sytuacji, gdy i drzewo i skrzydło ulegają zniszczeniu ten wymiar będzie 'kompromisem -' będzie- mniejszy.
Acha, i – Fordzie – dźwigar nie jest niczym innym, jak elementem przejmującym siłę tnącą w danym przekroju i przekazującą ją na poszycie. Jego podstawowym elementem jest cienka pionowa ścianka. Dolna i górna półka ma przejąć siły ze ścianki i wprowadzić je w poszycie, zmieniając ich kierunek o 90 stopni. A że te półki biorą udział – częściowy – w przenoszeniu sił wynikających ze zginania – to tylko przy okazji…Górna krawędź przedniego dźwigara to fragment rzeczywiście nieco bardziej odporny na działanie udaru wzdłużnego – ale to dalece nie ostrze tnące bezlitośnie jak miecz.
UWAGA
Tę notkę, bez rysunku, zamieszczam też na blogu Forda Perfecta jako komentarz. Chyba nie naruszam tym NETYKIETY Salonu?
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie