W którymś moim poście pojawił się komentarz jednego z wyznawców kaczyzmu, w którym stwierdził, że ja i podobnie, jak ja myślący to lemingi. Rozśmieszyło mnie to porównanie do łez, bowiem, kogo, jak kogo, ale to sympatyków PiS-u można raczej przyrównać do tych sympatycznych zwierzątek. Ze zgrozą obserwuję totalny zanik umiejętności myślenia i analizowania sytuacji przez sektę pana Jarka. Łykają, jak pelikan wszystkie teorie spiskowe Antka-awiatora, smoleńskie dreszczowce, domniemane zbrodnie Tuska i pseudo fachowe wynurzenia gospodarcze Kaczyńskiego. I jak te lemingi pójdą do urn wyborczych, aby oddać głos na pisiorów.
Wszystko pasuje, jak ulał do typowego wyborcy PiS-u: Leming -plemię z rodziny nornikowatych - małe gryzonie, nie zapadające nigdy w sen zimowy. Lemingi poszukując zimą pożywienia, kopią chodniki w każdej warstwie. Mają stosunkowo długą, miękką sierść, ale (sic!) króciutkie ogonki. Z natury są samotnikami, łącząc się tylko w celach rozrodczych. Przy dostatku paszy rozmnażają się bardzo szybko. Jednakże wiele z tych zwierząt ginie w kontakcie z drapieżnikami bądź podczas masowych migracji. Kolonia lemingów potrafi przebyć bardzo duże odległości (np. do USA).
Lemingi są najbardziej znane z powodu popełniania masowego seppuku. Idą za swoim liderem na skraj klifu, spadając z dużej wysokości wprost w otmęty oceanu. Lemingi trzeba jednak uświadomić, że po skoku w przepaść nie ma dla nich ratunku. Kaczka natomiast będzie dalej unosić się na wodzie, a woda po niej spłynie…
Czyż nie trzeba być lemingiem, aby podpisać komuś listę poparcia in blanco? Wpisujesz się na listę PiS kogoś, ale nie wiesz kogo. Taka metoda jest nagminnie stosowana przez prawych i sprawiedliwych niemal w całym kraju. Potem sobie pisowski sztab resztę dopisze. Zresztą prezes wszystkich zna i dobrze wie, że ciemny lud ich kupi. Tak oto pojawia się kolejny mit o lemingach – kupujących kota w worku. Idź więc i podpisz listę – w zamian Kaczyński jakiegoś Alika w worku ci wyszykuje.