Wracając do wczorajszej notki o przekręcie pod tytułem „kolektor do Czajki” przedstawię teraz co doprowadziło do jego katastrofy i co Banaś z Trzaskowskim ukrywają przed Polakami czyli tymi, którzy za skutki tej katastrofy zapłacili.
Czytając informację Banasia, piszę Banasia bo nikt z „powołanych biegłych” się pod nią nie podpisał, rzuca się w oczy brak jednej istotnej informacji. Mianowicie informacji o tym jaką rolę pełniło 4,4 tys. m3 pianobetonu (w projekcie – betonu lekkiego) wlanego do tunelu. Znaczną część „informacji” Banasia zajmuje bełkot o tym jak zamiana w trakcie budowy projektowanego betonu lekkiego na pianobeton mogło być przyczyną awarii, jednak ani jednym zdaniem Banaś nie wspomina po co w ogóle ten beton. Nie wspomina, bo właśnie pomysł zastosowania tego betonu był przyczyną katastrofy. Żeby być dobrze zrozumianym, nie beton a pomysł. Pomysł na beton w tunelu wynikł z pomysłu zbudowania rurociągu ciśnieniowego (3 atm) z rur przeznaczonych do budowy kanalizacji spławnej czyli bezciśnieniowej. Takich rur.

To co widać na pierwszym planie to „uszczelnienia” mające zapewnić szczelność przy ciśnieniu 3 atm po wciśnięciu jednego odcinka takiej rury w drugi. Po za tym rury z tworzywa kompozytowego GRB mają sztywność obwodową co najmniej 5 krotnie mniejszą niż np. rury stalowe o tej samej grubości ścian. W tym konkretnym przypadku oznacza to, że rur tych (jeżeli nie są zakopane w gruncie albo jak w tym przypadku zatopione w betonie) nie da się napełnić wodą (ściekami), bo odkształcą się do przekroju eliptycznego pod wpływem ciężaru napełniającej je cieczy. Dowodem na to jest fakt, że próbę szczelności tego rurociągu przeprowadzono dopiero po zalaniu go betonem. I co najważniejsze to w trakcie tej próby wystąpiła pierwsza awaria, której skutki nie były jeszcze katastrofalne bo w porę ją przerwano. Ale o tym dalej. Poniżej można zobaczyć, że projektowanie i budowa tego „kolektora” to nie była działalność inżynierska, raczej „pomysła” Kiepskich.


Na to jeszcze wylano 13 cm płyty żelbetowej.
Ta „konstrukcja” jest stabilna ale tylko tak długo jak długo ciśnienie hydrostatyczne ścieków w takiej rurze jest szczelnie zamknięte. Gdy jednak rurociąg straci szczelność a wystarczy, że będzie to nieszczelność niewielka, a nawet zupełnie malutka w rejonie dolnej części rury, zacznie się rozwijać katastrofa. Ciśnienie wytwarzane przez słup cieczy (ok. 30 m) zacznie teraz oddziaływać na tą „konstrukcję” w ten sposób, że będzie ją odpychać od dolnej części kanału (stabilnej, bo opartej o grunt). Jak wielka to będzie siła? Oj wielka. Jeżeli tylko ścieki dostaną się pod „konstrukcję” na 10 cm obwodu tunelu to na długości 1 m „konstrukcji” ciśnienie 3 atm czyli 3 kG na 1 cm2 będzie oddziaływało na powierzchnię 100cm x 10 cm czyli 1000 cm2, co z kolei wywoła siłę 3000 kG albo 3 T. 1 mb tej „konstrukcji” przypadający na 1 rurę waży 2 T (gdy rura jest pusta) i 4 T gdy jest pełna. Tak czy inaczej 1 mb tej konstrukcji waży 6 T gdy jedna rura jest pusta. Zatem już wtedy gdy wydostające się z rur ciśnienie oddziaływać będzie na 20 cm obwodu tunelu ciężar „konstrukcji” będzie zrównoważony, a dalsze powiększanie tej powierzchni wytwarzać będzie siłę wypychającą. Tu należy zauważyć jedną rzecz. Nawet gdy nie nastąpi odwarstwienie pianobetonu od ściany tunelu to i tak siła wypierająca będzie powstawała, bo pianobeton jako struktura, jakkolwiek w niewielkim stopniu, to jednak przepuszczalna dla wody, ciśnienie wydostające się z rurociągu będzie propagowała we wszystkich kierunkach. Przy czym spadek tego ciśnienia będzie najmniejszy w kierunku ścian dolnej części tunelu, gdy nieszczelność nastąpi w tej części rury.
W trakcie próby szczelności „konstrukcji”, przy napełnianiu jednej z rur druga zaczęła się unosić w odległości ok. 400 m od komory wejściowej. Próbę przerwano, rurę wciśnięto z powrotem podpierając się o strop kanału i rozpoczęto badanie „zaistniałej sytuacji”. Zrobiono wykop w „konstrukcji” i o dziwo odkryto wodę, a co więcej odwarstwienie pianobetonu od rury. Zlecona ekspertyza wykazała, że odkryta tam woda była niejednoznacznego pochodzenia, ale najprawdopodobniej pochodziła z rzeki, czyli z przesiąkania przez ściany tunelu. To oczywiste jaja, bo może świadczyć o tym, że przesiąkanie tunelu czekało aż zacznie się napełnianie rury wodą z wodociągu, czyli kilka miesięcy. Tak czy owak „inżynierowie” znaleźli sposób na pokonanie ciśnienia, nieważne czy 1,5 atm pochodzącego z Wisły, czy 3 atm pochodzącego z rur. Sposób ten najwidoczniej podpowiedział im Walduś Kiepski, bo postanowili położyć na rurach ciężki kamień, a dokładnie pogrubić zwieńczającą „konstrukcję” płytę żelbetową o 20 cm. Na 7 lat to wystarczyło.
Wyjaśnienie „najprawdopodobniejszej” przyczyny pierwszej awarii z 2019 r. Banaś zawarł na kilkudziesięciu stronach pseudo eksperckiego bełkotu pełnego trudnych słów i rozwodzenia się o kolanach, w których powstają momenty skręcające, siły odśrodkowe i wiry, a nawet o tym, że brygadzista wszedł do komory wejściowej nie założywszy przedtem gumiaków służbowych. Tu przypomnę, że na zamówienie MPWiK ośrodki naukowe sporządziły ekspertyzę przyczyn tej awarii ale Prezydent Trzaskowski ją utajnił, a przynajmniej na to utajnienie się zgodził.
Rok po pierwszej awarii i naprawieniu „konstrukcji” kosztem 50 mln zł nastąpiła kolejna, trzecia licząc tę z czasu próby szczelności, awaria. Tym razem kilkaset metrów komory wejściowej. Mogę iść o zakład, że było to ok. 400 m. No cóż, kamień jaki położyli tam za radą Waldusia Kiepskiego okazał się za lekki.
Wyjaśnienie przyczyn tej awarii Banaś ograniczył do następującego akapitu.
„Kolejna, II awaria wystąpiła 29 sierpnia 2020 o godzinie 10:23, co spowodowało intensywny wypływ ścieków oraz zalanie części tunelu i części komory wejściowej syfonu, skutkując rozpoczęciem zrzutu ścieków nieoczyszczonych do Wisły. Po uzyskaniu informacji o uszkodzeniu rurociągów, w trybie natychmiastowym, zebrał się ZZK w celu określenia m.in. jak najszybszego usunięcia II awarii i przywrócenia przesyłu ścieków do OŚK „Czajka”. Spółka m.in. uruchomiła codzienne badania jakości wody w Wiśle na odcinku warszawskim, jak również na odcinku Warszawa – Płock. Sprawdzano rzekę pod kątem ujawniania i likwidacji zastoisk. Dla zminimalizowania skutków zrzutu ścieków nieoczyszczonych do Wisły uruchomiono ich ozonowanie, jak również mechaniczne oczyszczanie.”
Tyle się dowiadujemy, że w trybie natychmiastowym, zebrał się ZZK.
Dzisiaj po „konstrukcji” w tunelu nie ma już śladu. Leżą tam dwie rury o średnicy 1,4 m każda. Nie są zalane pianobetonem ani niczym innym. Po prostu sobie tam leżą.
Tyle tylko, że mogłyby sobie by leżeć pod dnem Wisły, przeciśnięte za niewielki ułamek kosztów jaki ponieśliśmy dotychczas za ich ułożenie w tunelu.
I to właśnie Banaś z Trzaskowskim przed nami ukrywają.
Nie chciałem tego napisać, ale muszę, bo inaczej się uduszę, „ale ch..e.
Inne tematy w dziale Polityka