Ledwo za oceananem Antoni Macierewicz wypowiedział magiczne słowo Smoleńsk, a nad Wisłą natychmiast spadł grad merytorycznych argumentów: groźny fanatyk, nekrofil (to Grupiński, ten z brodą a la Geremek Młodszy), budowniczy piekła we władaniu obsesji). Jest dobrze.
Inne tematy w dziale Polityka