Wczoraj na portalu wPolityce.pl ukazał się artykuł red. Anny Sarzyńskiej o tragedii życiowej, jaka dotknęła dyrektorów państwowych stadnin koni. W artykule tym znajdujemy takie oto stwierdzenie pani redaktor „Bo przecież miało być szybko, prosto i po cichu. Szast, prast – zmiana. Dawni dyrektorzy pakują walizki i grzecznie zostawiają dorobek swojego życia”. Zakładam, że sama tego pani redaktor nie wymyśliła. W takiej czy innej formie musiało to paść z ust odwołanych dyrektorów. A to oznacza, że w ich mniemaniu, stali się oni o ile nie właścicielami, to przynajmniej współwłaścicielami koników i infrastruktury hodowlanej. W ich przypadku nie można oczywiście mówić o odrywaniu od koryta, bo mamy tu ewidentnie przypadek odrywania od żłobu.
Przed min. Jurgielem stoi jeszcze ogrom pracy związanej z renacjonalizacją majątku państwowego „sprywatyzowanego” przez chłopstwo z PSL. Powodzenia panie ministrze Jurgiel, jestem z panem całym sercem. Coraz bardziej podoba mi się ta dobra zmiana.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka