AndrzejR2 AndrzejR2
570
BLOG

Jak poluje Szyszko, a jak Tannenzapfen, czyli „naturalna” odnowa Lasu Bawarskieg

AndrzejR2 AndrzejR2 Polityka Obserwuj notkę 30

Moja ostatnia notka o naturze co „sama sobie poradziła” z kornikiem drukarzem w Parku Narodowym Lasu Bawarskiego spowodowała wystąpienie gradacji trolla pospolitego, któremu musiałem stawić czoła jedyną skuteczną metodą, czyli wycinką. Jeżeli gradacja trolla wystąpi także pod tą notką, to i tym razem skutecznie stawię mu czoła. Z tym, że w miejsce wycinki zastosuję mniej drastyczną metodę w postaci przesiedlania trolla na utworzone specjalnie w tym celu żerowisko.
Ale do adremu. Metoda usuwania trolla przez wycinkę jakkolwiek bardzo skuteczna, to jednak nie niszczy trolla w 100%. I tak dzisiaj – tydzień po moim zwycięstwie nad trollami, troll dał znać o sobie i opublikował komentarz, którego całą treść stanowił link dowspomnień z wycieczki Huberta Jakoniuka do Lasu Bawarskiego. Pan Jakoniuk to student (w 2013 roku) Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i członek Koła Naukowego Leśników, Sekcja Entomologiczna. A wycieczka, z której wspomnienia opublikował, to Obóz Naukowy Sekcji Entomologicznej Koła Naukowego Leśników SGGW, który odbył się 6-16 lipca 2013 roku w Górach Szumawskich i Lesie Bawarskim. Treść tych „wspomnień” z wycieczki, to w większości powtórzenie „ekologicznego” kitu o zbawiennym wpływie zaprzestania kontroli populacji kornika drukarza na drzewostan lasu „naturalnego”. Jednak jak to zwykle bywa z rozbudowanym kłamstwem, trudno jest zapanować nad wszystkimi jego wątkami i do „narracji” przedostają się fakty niweczące cały wysiłek autora. Tak było i w przypadku wspomnień Huberta Jakoniuka.


Pan Hubert Jakoniuk na obozie naukowym powziął następującą informację:

Ochrona odnowienia zimą przed zgryzaniem przez zwierzynę płową w Lesie Bawarskim polega na zaganianiu tych zwierząt w doliny gór, gdzie teren jest ogrodzony. Tam są dokarmiane i odstrzeliwane przez pracowników parku, w celu utrzymania stabilnego poziomu populacji.”
Tu pozwolę sobie przypomnieć jakie oburzenie wywołała w „niereżimowych” mediach informacja z lutego tego roku o tym, że min. Szyszko był w miejscu gdzie zorganizowano polowanie na wyhodowane i wypuszczone wcześniej z klatek bażanty. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że pan Hubert stanął w pierwszym szeregu protestów przeciw takiemu barbarzyństwu. A tu proszę, dla tego samego pana Huberta rzeźnia sarenek i jelonków zagonionych do klatek w Lesie Bawarskim to jak najbardziej działalność ekologicznie pożądana i wysoce etyczna. Ale nie hobby Herr Tannenzapfen jest dla tezy tej notki istotne, istotne jest to, że „naturalne” odnowienia w Lesie Bawarskim są co nieco wspomagane przy pomocy lufy i nagonki. Widać też tu pewną niekonsekwencję ekologiczną pana Huberta, bo co do „poziomu populacji” kornika drukarza stoi na niewzruszonym stanowisku, że należy pozostawić jej regulację siłom natury, natomiast w przypadku „poziomu populacji” sarenek i jelonków skłania się ku poglądowi, aby regulować ją za pomocą mauzera i nagonki. Wszystko to w Parku Narodowym Lasu Bawarskiego.

Drugi fakt, nad którym pan Hubert nie zapanował, albo nie zrozumiał co on oznaczał, jest ta oto, zamieszczona we wspomnieniach z wycieczki, fotografia.



image

W zasadzie jeden rzut oka wystarczy, żeby powziąć podejrzenie, że z tą "Natural regeneretion" jest coś nie teges. Po pierwsze zniknęły gdzieś drzewa uśmiercone przez kornika drukarza. Nie widać ani powalonych martwych drzew, ani martwych, ale jeszcze stojących. Za to na pierwszym planie widzimy, że był tu ktoś z piłą. Widzimy też wyraźne skiby po pracy pługa do upraw leśnych i równe rządki młodziutkich świerków o podobnej wysokości. Co tu dużo mówić, widać bez cienia wątpliwości, że "naturalne odnowienie" w Lesie Bawarskim niczym nie różni się od typowego nowego nasadzenia uprawy leśnej. 

Notka nie będzie zawierała wniosków merytorycznych, bowiem koń jaki jest każdy widzi. Natomiast wniosek formalny sformułuję taki, że nie ma organizmów w 100% szkodliwych dla człowieka, bo jak się okazało nawet troll z gatunku "ekologicznych", a nawet sami ekolodzy mogą czasami być pożyteczni.

Piszę jak jest.

P.S. Specjalne podziękowania za inspirację do napisania tej notki dla pana Huberta Jakoniuka, studenta (w 2013 roku) Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i członek Koła Naukowego Leśników, Sekcja Entomologiczna.

Żerowisko dla trolli, czyli ich "komentarze" zamieszczone pod tą notką.

AndrzejR2
O mnie AndrzejR2

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka