threeme
Tu "trol" Proszę o zostawienie mojego komentarza, niech inni go ocenią. Ja wiem, że ani autora, ani innych uogólnijmy to, prawicowców, przekonać nie zdołam, ale niech każdy sam osądzi moje racje.
Polowania Szyszki różnią się bardzo mocno od polowań w Lesie Bawarskim. U Szyszki jedynym "uzasadnieniem" jest chęć rozrywki, tam KONIECZNOŚĆ kontroli populacji o czym za chwilę. Uchodzę na Salonie jako zielony lub nawet ekoterrorysta (moją jedyną winą jest ukończenie studiów ochrona środowiska tuż po studiach meteo-hydro-klimat), zaskoczę więc pewnie autora, że ja generalnie nie mam nic do polowań. Pod warunkiem, że są to polowania uzasadnione, czyli: 1) w celu kontroli populacji. 2)w celu zdobycia pożywienia i przetrwania. Wtedy sam bym polował. Co innego jednak polowanie dla przyjemności. Zresztą i tu można rozróżnić: 1)prawdziwe polowania, ze śledzeniem, tropieniem i szybkim zabiciem zwierzęcia (by jak najmniej cierpiało). Takie polowanie może być powodem do chluby. 2)Pseudo polowanie na zwierzęta świeżo wypuszczone z klatek. Bez śledzenia,podchodzenia, bez zadnego wysiłku. Ot, "puf" z flinty gdzie popadnie i już mamy łup. Wątpię, by w środowisku myśliwych takie polowania przynosiły chlubę.
A co do polowań w Lesie BAwarskim. Są sytuacje, gdy człowiek spowodował duże szkody w równowadze ekosysytemu. W Niemczech jest to wytępienie wilka, który skutecznie reguluje populację roślinożernych. W takich sytuacjach człowiek musi niestety naturę zastąpić. Inaczej roślinożerne skutecznie przeszkadzałyby w odnowie lasu/lub zajęłoby to o wiele więcej czasu.
W takiej Australii co jakiś czas trzeba przeprowadzić prawdziwą masakrę królików, stworzeń jakże sympatycznych. Zostały tam sprowadzone przez człowieka i właściwie nie mają wrogów, stąd gigantyczny wzrost ich populacji (wiadomo, króliki...).
Więc, żeby króliki nie wpierniczyły wszystkich roślin w Australi, co jakiś czas urządza się na nie ogromne polowania...