Koty na dachu, no może wrony i inne pospolite ptactwo latające to coś zwykłego, ale kaczki...? Te raczej są na dachach rzadkością, więc kiedy wyszłam na balkon i miałam je w zasięgu swojego aparatu, niemal na wyciągnięcie ręki, postanowiłam skorzystać z okazji i uwiecznić tę zakochaną parę w trakcie jej tet-a-tet niemal na dachu, bo na górnym tarasie.
Na poczatku wyglądało to na jakieś drobne nieporozumienie, bo stały odwrócone od siebie...

ale potem spojrzały sobie głeboko i z uczuciem w oczy...

następnie spojrzały w dół - na jezioro - jakby uzgodniły już gdzie mają wylądować...

aż wreszcie ON odleciał pośpiesznie, a ONA długo spoglądała w dół zastanawiając się, czy do niego dołączyć... Może miała wątpliwości, czy to aby na pewno ten, za którym powinna polecieć...?

Wtem podjęła ostateczną decyzję... i tyle je widziałam... ;-)
Inne tematy w dziale Kultura