68-me wydanie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes dobiega końca.
W niedzielę wieczorem zapadnie werdykt Jury. Tegoroczna edycja jest pełna wielkich melodramtów.
Były silne emocje, uczucia, głębokie dramaty rodzinne, całość przy muzyce i pieśniach im towarzyszących. W tym roku melodramat powrócił z wielkim rozpędem do Cannes. Przyjechał z Włoch, Stanów Zjednoczonych, z Francji, Norwegii, a nawet w środę ponownie z Chin.
W swym ostatnim filmie « Mountains may depart », chiński reżyser Jia Zhangke nadal wnikliwie zagłębia się w zmiany toczące się we współczesnych Chinach.Tym razem zmierza się z melodramatem. Nie jest nowicjuszem na prestiżowym festiwalu w Cannes.
Gościł już w Cannes z filmami głęboko zakorzenionymi w rzeczywistości społecznej swojego kraju. Najczęściej są to filmy bardzo smutne, chociażby „A touch of sin », który brał udział w festiwalu dwa lata temu.
« Mountains may depart » to los całej chińskiej rodziny przedstawionej wczoraj, dziś i jutro. Akcja poprzez ponad 25 lat opowiada o losach kobiety porzuconej przez męża, jego obsesji na punkcie pieniędzy i odizolowaniu syna od matki. Chłopiec wychowuje się z dala od niej ucząc się w najlepszych szkołach australijskich. Tłem jest oczywiście kult pieniądza, rozbitych rodzin i zapomnianych tradycji. Ale tym razem na pierwszym planie są również obecne uczucia.

W istocie jak mawia tytuł nawet góry mogą zniknąć. Poprzez losy trzech bohaterów filmu i nastolatka z następnego pokolenia, Jia Zhangke opisuje zmiany cywilizacji. Odnowione Chiny, naszprycowane kapitalizmem i technologią, gdzie ciągle nastają zmiany. Akcja w Australii jest teatrem trzeciego rozdziału, świadkiem światowej dehumanizacji, o której film opowiada z bezlitosną nutą humoru.
Zagubieni w zbyt dużym zahartowanym świecie, bohaterowie zapominają się w nim odnaleźć, stają się obojętni dla siebie ... z wyjątkiem kilku odblasków śmiesznej nostalgii.
Poszukiwania przez młodego chłopca partnerki opiekuńczej jak matka... Dollar - tak ma na imię, daleko od domu rodzinnego mówi tylko po angielsku... szybko zapomina o miłości i o korzeniach rodzinnych...- to tylko niektóre z akcentów filmu.
Co zostało z naszej miłości i naszej zdolności do kochania? -
-przerażająco zastanawia się Jia Zhangke w tym filmie pełnym dojrzałości i suchości. Reżyser w ostateczności ujawnia swój sekret, jest nim nieustannie obecny liryzm.
45-letni Jia Zhangke jest « festiwalową bestią ».
Oprócz nagrody „Złotego Lwa” w Wencji w 2006 roku za film „Still Life” reżyser świętuje w tym roku swoją czwartą selekcję współzawodnictwa w Cannes. Poprzednio o Złota Palmę ubiegały się dwa jego filmy „Unknown Pleasures” i „24 City”.

Co pozostało z naszych miłości lub lepiej z naszej możliwości kochania?
Inne tematy w dziale Kultura