Roman Kołtoń umieścił na interii swój kolejny felieton. Czytam te artykuły Romana Kołtonia, bo zwykle można w nich znaleźć jakiś kawałek tekstu, którego nigdzie indziej nie znajdziemy.
Tym razem mowa jest o trenerach, o Lechu przede wszystkim, otóż Roman Kołtoń proponuje by Lech zatrudnił sobie jakiegoś młodego wykształconego Włocha.
Mnie ten pomysł automatycznie się podoba, bo już na niego wpadłam wcześniej:-) Oprócz takich oczywistych powodów, jak ten z wykształceniem, podawałam wówczas podobną mentalność Włochów i Polaków. Mam na myśli to, że i tu i tam jest pewien specyficzny bałagan, i my i Włosi jesteśmy raczej leniami, oba kraje można nazwać krajami załatwiaczy, włoski to jest dość prosty język, i nawet jeśli trener nie załapie polskiego, to nasi chwycą włoski.
Takie zatrudnienie, z kierunku z którego dotąd nie korzystaliśmy, pozwliłoby nam sprawdzić jak poradziliby sobie nasi piłkarze kiedy zaaplikowano by im "włoski dla początkujących" (swoją drogą polecam ten film). Z jednej strony liznęliby trochę taktyki z wyższej półki, z drugiej zostaliby lepiej przygotowani kondycyjnie do sezonu. Wiem, że zanim taki piłkarz trafi do ekstraklasy to jest już w jakimś sensie ułożony w zupełnie innych warunkach, innych ryzach, ale skoro Leo mówi, że przestawia chłopaków na international level, to co nam szkodzi spróbować?
Pytanie tylko mam takie, czy takiemu młodemu zdolnemu trenerowi z 2 lub 3 ligi włoskiej będzie się opłacało przyjść pracować do Polski? Załóżmy, że opłaci mu się to finansowo, to czy nie będzie tak, że jak zniknie z lig włoskich do ligi, o której nikt poza nami nie słyszał, to nie będzie znaczyło, że go nie ma? Czy taki zdolny trener, który ma szansę piąć się w górę, jest cotydzień gdzieś notowany w mediach, choćby symbolicznie nie wyłącza się z gry o wyższe pozycje? Mogłoby się raptem okazać, że zamiast młodego zdolnego Włocha, "kupilibyśmy" jakiegoś włoskiego kołka. Dlaczego się obawiam "kupna" kołka wyjaśniam w ostatnim akapicie dotyczacym kwalifikacji Prezesów.
Nie wiem. Ale wiem jedno spróbować można, ba! trzeba spróbować, bo jesteśmy na dnie dna, i tylko praca u podstaw oraz sięgnięcie tam gdzie nas jeszcze nie było może nam odpowiedzieć na kilka pytań, czy to dobry kierunek?, czy da się coś z naszych wycisnąć?, i czy jest szansa na to żeby zacząć iść w górę?. Trzeba na to wydać pieniądze, i kolejne pytanie, czy polscy prezesi Klubów zrozumieją nareszcie, że nie wystarczy tylko spełniać wymagania finansowe naszych piłkarskich gwiazdek, trzeba jeszcze zacząć płacić godnie trenerom? Trener Smuda i pan Rutkowski są tego doskonałym przykładem, obie strony się okopały, i trzeba było sie pożegnać.
Na zakończenie, Roman Kołtoń przytoczył słowa Fergusona o entuzjazmie do pracy, do zwycięstw, uznał Ferguson ten element za jeden z najważniejszych i bardzo słusznie. Nie jest też chyba żadnym zabobonem to nasze przekonanie, że można coś przegrać zanim się jeszcze zaczęło grać (to dotyczy życia w ogóle). Stąd wniosek, że u nas wszyscy się znają na wszystkim, a już na piłce to bez dwóch zdań (nie? :-) ) ale jak przychodzi Prezesowi Klubu znaleźć człowieka, który będzie zachłanny na zwycięstwa, i który ma entuzjazm do pracy, to się okazuje, że nie umie tego zrobić, nie ma do tego kwalifikacji. Może w Polsce nie szuka się według takiego klucza? może nikt tego klucza nie zna? w takim razie czy oni faktycznie chcą sukcesów?
PS (dodałam o 17,26) nie mówiąc już o tym, że zatrudnienie jakiegokolwiek Włocha byłoby podniesieniem poziomu naszej ligi w obszarze estetycznym. Nienaganny ubiór, dobry garnitur, krawat, koszula, w zimie płaszcz, wypastowane buty, czyste paznokcie, umyte włosy, brak wystających włosów z nosa. itd. Nie jakiś laluś, ale poprostu włoski styl.
Inne tematy w dziale Rozmaitości