Napisałam niedawno taki śmieszny apel do Borka w sprawie powołań obcokrajowców do reprezentacji Polski, z nadzieją, że może coś dotrze do tych głów, i nie dość, że go dzisiaj nie było (jakiś boks był czy co?) to jeszcze był Bożydar "przedstawiam gwiazdę ligi hiszpańskiej, Wojciecha Kowalczyka" Ivanov. I to jest już kompletnie nie do zniesienia. Kompletnie, mój Brachol mówi na niego zyzol, a ja doznałam szoku, jak go ostatnio zobaczyłam w jakimś fitnesowym programie w rajtuzach. Faceci w rajtuzach, to przecież brzmi jak jakiś żart, zważywszy że jak się tę frazę wypowiada, to ma się z tyłu głowy dość znaną komedię kostiumową.
Szokujący są ci wszyscy celebryci, oni nie tylko myślą że Boga nie ma, bo to zapewne jest jak dogmat, ale na dodatek sądzą, że są nieśmiertelni, że stan który mają dzisiaj będzie także jutro, i pojutrze, a jeśli coś zmąci im to wszechwładne, wszechmocne pojęcie o jutrze, to mam wrażenie, że wpadają w obłęd. To jest chyba jakiś kliniczny lęk przed utratą stanu posiadania, taki raj utracony. Coś jak wygrana w totka, i ulokowanie kasy w banku przed jego upadłością.
Strach w rajtuzach.
Engel dzisiaj powiedział, że podstawą zbudowania drużyny narodowej jest patriotyzm, taka informacja na Ivanowa podziałała, jakby diabła potraktować święconą wodą, sprawa dla niego niezrozumiała, absurdalna, dla niego wybór kadry wiąże się z tym kto mu zaoferuje więcej, kto mu zaproponuje lepsze warunki. To jest dla niego prawdziwa motywacja która powinna przyświecać młodym chłopakom, nie patriotyzm, nie duma narodowa, tylko granty związane z wyborem kraju reprezentacji. Dla niego nie jest istotne, żeby wybrać najlepszych spośród nas, i ugrać ile się tylko da, nie, dla niego najważniejsze, żeby osiągnąć na EURO2012 jakiś wynik. Co to znaczy „jakiś”? to znaczy ile jesteśmy wstanie za ten „jakiś” wynik zapłacić?
I pomyśleć, że Ci ludzi kształtują pogląd na ten temat. Szkodzi nie tylko to co napisałam do Borka, mianowicie wałkowanie tematu obcokrajowców do kadry, ale promowanie relatywizmu, jak to robi Ivanov, kosmopolityzmu, braku tożsamości narodowej, wzbudziła moje obrzydzenie. I siedzi taki redaktor Kowalczyk, który się ucina za młodymi piłkarzami, i nie protestuje.
Tak słuchałam tego bicia piany w temacie kadry, obcokrajowców, Meliksona, itd, nie wiem, półgodziny pierdolenia? chyba pół aczkolwiek możliwe że nawet więcej, i doznałam olśnienia, z jednej strony pewnie Bożydar wierzy w te lewackie wynalazki, ale z drugiej strony to jest wygodny temat, można siedzieć półtorej godziny w fajnym hotelu w Warszawie, i się nie wysilać. Nie trzeba mówić o szkoleniu, o PZPN-ie, o strukturach, o infrastrukturze, o sprawach poważnych. Można zgarnąć kasę za program bez najmniejszego wysiłku. Żeby wziąć udział w tej dzisiejszej dyskusji nie trzeba było zrobić nic, kompletnie nic. Engel co wiedział to powiedział, i ostatecznie można uznać, że wyszedł z twarzą, reszta dno.
Inne tematy w dziale Rozmaitości