http://euro2012.interia.pl/news-ten-mecz-dal-nadzieje-na-cwiercfinal-euro,nId,436596
Po pierwsze zabija tytuł, znaczy się, że ten mecz w którym Portugalczycy truchtali, gdzie cały sztab trząsł się jak galareta, żeby piłkarze Realu Madryt przypadkowo nie zeszli z kontuzją, ten mecz daje, zdaniem Kołtonia, nadzieję, na wyjście z grupy.
Po drugie, nikt tak jak Romek nie umie zaprzeczać sobie w jednym felietonie lub w jednym programie.
Żeby była jasność, gdyby się Portugalczykom chciało, gdyby mieli na głowie presję, gdyby pobiegali trochę, to by nas zmietli z powierzchni ziemi. Ale oni mieli zapowiedziane, że mają wrócić zdrowi z krainy białych niedzwiedzi, bo są potrzebni w Klubach.
Zdaniem Romana, dobrze sobie radziła para obrońców, z Wasilewskim na czele, tylko niech Romuś spyta Dyzmy czy Wasilewski zagra w pierwszym składzie na euro2012? bo prawdopodobieństwo jest nikłe, chyba że Głowacki nie wyleczy kontuzji. A jak się wyleczy, to na bank zagra. Zagra, jak zawsze rękami, i nie odrywając się od ziemi będzie próbował wygrywać pojedynki główkowe.
Wykrzyknikuje Kołtoń, że zagrał Boenisch, dał mu Franiu szansę, a przecież on nie gra w Klubie. No to niech zapyta Romuś Dyzmy, dlaczego nie daje szansy Polakom, tylko wpuszcza na boisko Niemca, który nie grał półtorej roku w Klubie, i przez kadrę Polski się promuje w gebelsowskiej lidze. Po jaki ch..j polski piłkarz grający w naszej ekstraklasie ma mieć poczucie, że jak będzie się starał, to ma szansę na kadrę?
Z obcokrajowców tylko gra Obraniaka zasługiwała na uwagę, widać pewność siebie, której mu wcześniej brakowało.
"Widać, że naszym piłkarzom - przy wielkim wsparciu kibiców - bardzo się chce."
To jest zdanie kuriozum, znaczy się, że Romek Kołtoń oglądał inny mecz, chyba oglądał go w towarzystwie Dariusza Szpakowskiego, który jest zawsze na innym meczu.
"To był mecz o atmosferę i zaufanie do Smudy. Gdyby była klęska, zaczęłaby się niezwykła krytyka. Podważani byliby wszyscy i wszystko, na czele ze Smudą. A tak zapanuje trochę spokoju. "
A to Wam się podoba? to pisze profesjonalny niby dziennikarz sportowy. Facet się nie stresuje, że jedynym silnym punktem w bramce jest Szczęsny, i że może trzeba powołać jakiegoś młodego bramkarza z jajami. On się nie stresuje, że nie mamy obrony, że Wawrzyniak w reprezentacji robi takie sztuki, że strach się bać. Jego nie stresuje, że środek pola wygląda słabo, wygląda jakby go wcale nie było. Nie stresuje go, że mamy TYLKO JEDNEGO NAPASTNIKA.
Nie, Romek uważa, że teraz będzie względny spokój. Teraz, na tle nie grającej Portugalii, dopiero powinniśmy zacząć bić na alarm. A przynajmniej na alarm powinien bić ten, kto się z tą reprezentacją PZPN utożsamia.
PS notka ekstraklasowa wieczorem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości