Jak żeśmy wczoraj przerąbali ten mecz z Serbami (bo realnie tak trzeba nazwać ten remis) to od razu pomyślałam, że chyba mamy właśnie po Londynie. Ktoś mi powiedział, że nie ma się co martwić, bo to nie my mieliśmy jechać do Londynu, inaczej mówiąc, szczypiorniści walczyli o Londyn dla siebie, no ale taka impreza bez naszej reprezentacji, to w sumie dramat dla Kibica. Mało jest takich sportów drużynowych, które są dla prawdziwych mężczyzn, ręczna do takich dyscyplin należy. I nasz nieobecność mocno mi ten turniej zuboży. Grunt żeby nie wygrały jakieś Gebelsopodobne, reszta pozostaje milczeniem.
Trudno. I tak trzeba nadal wierzyć w Wentę, bo tutaj nie ma innego trenera z taka charyzmą.
Czytałam tylko relację netową, ale i tak mnie przygnębiła w tej drugiej połowie. Miałam takie wrażenie, że dzisiaj jest taki dzień, że choćby skały srały, to się nic nie da rady zrobić. Tak było?
Inne tematy w dziale Rozmaitości