Antonius Antonius
2786
BLOG

O Pawle Adamowiczu jakiego media nie znają

Antonius Antonius Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 27
Na początku się przyznam, że sprawami Gdańska nigdy nie żyłem na co dzień, a trójmiasto odwiedziłem do tej pory tylko raz, będąc tam na wycieczce szkolnej, a w zasadzie to na zielonej szkole, która trwała tydzień, a zatrzymaliśmy się na "Wyspie Sobieszewskiej" w dość niskobudżetowej bazie noclegowej, dziś jak słyszę, dzieci z publicznych szkół podstawowych jeżdżą na zielone szkoły do Czech, Hiszpanii itd. Jak o tym słyszę to przecieram oczy ze zdziwienia, ale nie o tym miał być tekst.
Trudno nie zabrać głosu w związku z zabójstwem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, a ponieważ nie chce powielać dyskusji na temat tego co się wydarzyło, które miały tutaj miejsce, nie udzielę też odpowiedzi na pytania, które mnie samego też nurtują. Jak napisałem, nigdy nie żyłem sprawami trójmiasta, dlatego nie mam wyrobionego własnego zdania, a samego Pawła Adamowicza kojarzę tyle o ile z mediów, wpadła mi jednak w oczy zacytowana wypowiedź zmarłego prezydenta z 2011 r. na blogowisku Szkoła nawigatorów, przez jednego z jej użytkowników - Globalny, którą moim zdaniem warto byłoby zamieścić i tutaj, aby tak szybko nie przepadła, oto jej treść:

2011: W tym miejscu zatrzymajmy się na chwilę, bo chciałbym przytoczyć w całości najlepsze jakie w życiu słyszałem wystąpienie Prezydenta Adamowicza z 19 kwietnia 2011 r. Okoliczności? Plac pod kościół-sanktuarium jana Pawła II na Południu Gdańska, które obecnie najbardziej się rozwija, jak kiedyś Przymorze i Zaspa. To jeszcze przed czerwcową zapowiedzią Donalda Tuska, że „nie będziemy klęczeli przed księdzem” – po czym obecni dotąd na uroczystościach kościelnych samorządowcy znikają, nie ma ich np. w Bazylice Mariackiej na Mszy w intencji Ojczyzny 11 listopada 2011 r.:
„Ostatnie trzy dni byłem na Ukrainie. W Odessie, Chersoniu… Nie wiem, czy wiecie, tam mieszka wiele tysięcy Polaków. Ci Polacy praktycznie od zawsze żyli poza granicami Polski. Bo te tereny nie wchodziły nawet w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ci Polacy, ku mojemu wielkiemu wzruszeniu, chociaż wiedziałem o tym, ale co innego widzieć, co innego dotknąć, zauważyć – przechowali tożsamość narodową i tożsamość religijną. W Odessie, w Chersoniu, w innych miastach, w odróżnieniu od polskich miast – tam księża i ci świeccy katolicy, muszą wyrywać dawne świątynie z rąk merów, czyli prezydentów miast, bowiem niechętnie oddają kościoły, które zostały zamienione na magazyny i różne inne funkcje, i są dalej nieoddawane. Ci ludzie z wielkim poświęceniem, a żyją znacznie, znacznie skromniej niż my, odbudowują te świątynie, to też przy dużej pomocy Polaków z kraju, dzięki naszej pomocy. Było to przejmujące zobaczyć, jak te osoby, mające mnóstwo problemów na głowie, żyjąc jak powiedziałem bardzo skromnie, z wielkim oddaniem dla siebie świątynie te odbudowują, czy też budują, bo często kościoły zostały wysadzone w powietrze. W Odessie stała katedra na kilka tysięcy wiernych i w 1936 roku została wysadzona w powietrze w ciągu paru godzin. Nie pozostał kamień na kamieniu po tej świątyni, zresztą – katolików, Polaków.
Dlaczego miasto przekazuje ziemię – takie pytania dzisiaj usłyszałem. Pytania, które mnie w pewnym sensie zdziwiły, ale… już mnie nic nie dziwi. Od stuleci świeccy, przedstawiciele władzy, nazwijmy to tak, przekazywali ziemię na budowę kościołów i klasztorów, bo innej ziemi nie było. Nie powstałaby Bazylika Mariacka, gdyby nie decyzja ówczesnego burmistrza, rady miejskiej. I tak można by powiedzieć o każdym kościele. W XXI w. Prezydent Miasta Gdańska, Rada Miasta, przekazuje ziemie na budowę kościoła tego i wcześniejszych, ale też i często pieniądze na remonty zabytków, nie tylko dla Kościoła rzymskokatolickiego, ale też i prawosławnego, i protestanckiego, ale również dla wspólnoty żydowskiej, bo mamy w Gdańsku Gminę Żydowską, a również dla małej wspólnoty muzułmańskiej. I o niej też nie zapominamy. Dlaczego to robimy? Dlatego, że człowiek, oprócz wielu funkcji, ról jakie pełni, jest, tak jak ja uważam, człowiekiem religijnym. Człowiekiem, który uważa, że coś poza jego doczesnością istnieje. Że jest jakiś wieczny porządek praw, rzeczy, Bóg –czy to muzułmański, czy żydowski, czy chrześcijański. I człowiek od tysięcy lat ma chęć gromadzenia się w pewnej przestrzeni zamkniętej, aby oddawać Jemu cześć. I władza jaka by nie była, czy to dawniej królewska, książęca, czy dzisiaj burmistrzowska, prezydencka, chce tę odwieczną potrzebę ludzką gromadzenia się, aby oddać cześć Bogu, spełniać. A więc stąd ta decyzja przekazania ziemi, dokładnie sprzedaży ziemi za bardzo wysoką bonifikatą, czyli zwolnienie. No bo nie jest to cel komercyjny. Nie jest to sklep, hotel, miejsce zarobkowania pieniędzy, ale raczej wydawania pieniędzy.
Ja księdzu Ryszardowi [Grosowi] życzę dużo siły i wytrwałości, bo na pewno będziesz miał Księże Drogi niejeden moment załamania. Bo takie życie jest. No bo, budowa kosztuje. Kosztowała za komuny i kosztowała 100 lat temu i 200 i 300. I pewnie szczodrość, różnie bywa z nią – życzę Tobie dużo siły, wytrwania. Na pewno gdańszczanie-katolicy, ale i gdańszczanie poszukujący, bo nie chcę stopniować natężenia wiary, myślę że wielu nawet i agnostyków chętnie się dołoży, właśnie ze względu na Patrona kościoła, czyli bł. Jana Pawła II. Tak, że myślę, że wielu wiernych nie tylko z tej parafii, ale i z innych parafii na terenie Gdańska będzie wspierać tę budowę. Ja życzę, żeby Księdzu Ryszardowi udało stworzyć tu wspólnotę. Bowiem parafia to przede wszystkim wspólnota wiernych, a wszyscy, którzy tu przybyli, przybyli z różnych części Gdańska, a niekiedy i spoza Gdańska. Znają się pewnie już z sąsiadami zza ściany, może z tzw. klatki, ale być może już z klatki obok się nie znają. Być może przy budowie tej świątyni poznają się i może właśnie ten proces budowy parafii zaowocuje stworzeniem nie anonimowej, ale właśnie bardzo upodmiotowionej wspólnoty, czego wszystkim tutaj życzę i też sobie.
Bo proszę Państwa, każde społeczeństwo wtedy jest silne i udaje się wspólnie coś zrobić dobrego, kiedy jest zżyte z sobą. Kiedy bez względu nawet na różne poglądy, emocje, stereotypy, jednak szuka tego, co łączy. Myślę że najważniejsze w naszym kraju jest to, by szukać tego co łączy, a nie co dzieli. Bo to co dzieli – to my wiemy. Ale najważniejsze jest to, co nas łączy – jako społeczeństwo, jako Naród. Tak, że Księże Ryszardzie – dużo hartu ducha. Ksiądz Ryszard pochodzi z Żukowa, czyli z terenów odwiecznie kaszubskich – a więc na pewno ma w sobie dużo siły, energii i przebojowości. Tak, że Szczęść Boże na budowie i obyśmy, jak powiedział Ksiądz Arcybiskup, za pięć lat, no – za ile Bóg da, ten budżet [dopiąć i] oddać tę świątynię do użytku. Korzystając z okazji – Radosnego Alleluja – na święta Zmartwychwstania Pańskiego dla wszystkich drogich Pań i Panów, Dzieci – wszystkiego dobrego. Dziękuję”.
Polecam uwadze oczywiście całą treść notki, która jest do odnalezienie pod linkiem:
http://globalny.szkolanawigatorow.pl/wadza-duchowna-i-swiecka-w-gdansku-przyczynki-z-ostatniej-dekady

Na dziś to tyle. Mam nadzieje, że kolejne notki pojawią się w znacznie krótszej przerwie niż ta poprzednia.
Pozdrawiam i zapraszam także na blog bulk1.blogspot.com
Antonius
O mnie Antonius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka