youtube.com
youtube.com
satrapa satrapa
524
BLOG

Panie Adrianie, Pan się nie boi!

satrapa satrapa Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Decyzja Andrzeja Dudy o wecie dwóch, spośród trzech pisowskich ustaw zaskoczyła wszystkich. Posługując się frazeologią z "Ucha Prezesa" można powiedzieć, że nikt się tego po "Adrianie" nie spodziewał. 

Dziś nie sposób stwierdzić niczego pewnego - ani w jakim kierunku pójdą dalsze polityczne wydarzenia w Polsce, ani co tak naprawdę się stało. 

Jedyne, co jest pewne, to efekt zaskoczenia. Nie za bardzo wierzę też w hipotezę z "ustawką", w myśl której prezes "kazał" "Adrianowi" odegrać teatrzyk, by go uwiarygodnić, a może sprytnie się wycofać ze zmian wywołujących mocny opór. Nie wierzę w to, dlatego, że cały manewr kosztowałby PIS zbyt dużo. Byłby de facto nieopłacalny. Weto Dudy wzmacnia ulicę, która - w przeciwieństwie do oszołomów opozycyjnych - stanowi już realną siłę, ponadto rozbija elektorat, a politycznie podważa jedność obozu Zjednoczonej Prawicy. Krótko mówiąc - taki scenariusz po prostu jest zbyt ryzykowny. Poza tym, o tym, że go nie było, mogą świadczyć drobne przesłanki - pośpiech z jakim to przepychano, fakt, że Karczewski był gotowy zwoływać nowe posiedzenie Senatu, by szybko poprawić "drobny błąd" itp. Wygląda to więc na autentyczną próbę przeprowadzenia zmian. 

Co więcej - niektóre wypowiedzi - m.in. Ziobry, który stwierdził, że Prezydent raczej na pewno podpisze, wskazują, że obóz rządzący nie spodziewał się innej reakcji. Z kolei w przypadku Dudy, o spontaniczności działania wskazuje nieszczęsne tłumaczenie, że pani Romaszewska go "namówiła". Nota bene - jest to naprawdę żenujące, by głowa państwa w zasadzie przyznaje, że tak ważną decyzję podjęła prawie ad hoc, kierując się opinią zasłużonej, schorowanej, starszej pani. Ponieważ jeszcze kilka dni temu PAD uzależniał podpisanie ustaw od spełnienia warunku 3/5 głosów w przypadku KRS, a nic nie wspominał o roli Prokuratora Generalnego, wygląda na to, że wyklarował swoje stanowisko, czy też "dał się namówić" dosłownie na dniach. 

Co to oznacza? 

Po pierwsze - wygląda na to, że albo Andrzej Duda wcześniej nie sygnalizował wystarczająco dobitnie, że ma ambicje odgrywać bardziej aktywną, podmiotową rolę, albo też że jego sygnały były przez obóz rządzący ignorowane. 

Być może zresztą było i tak i tak. 

Całość niestety, choć obciąża również obóz rządowy, wskazuje, że PAD zdecydował się na wspomniany krok ze względów... wizerunkowych. 

Jeśli dopiero dziś Prezydent mówi, że ustawa ma nie łamać konstytucji i że on tej konstytucji broni, a przez wiele dni wcześniej milczał, zamiast już wtedy głośno deklarować, że takiej "haniebnej" ustawy nie podpisze, oznacza to, że PAD był po prostu chwiejny. Wszystko się przeważyło dosłownie w ciągu dni, godzin. 

Psychologizowanie nie ma sensu, ale wygląda na to, że "Adrian" po prostu zapragnął nie być "Adrianem". Ktoś - czy była to Zofia Romaszewska, czy małżonka, czy ktokolwiek -  przekonał PAD, że ciężar oczerniającej akcji wizerunkowej, której jądrem (celowo, czy nie) jest osławiony serial, nie wart jest dźwigania. Ktoś szepnął - Panie Adrianie, Pan się nie boi! 

Najsmutniejsze jest tylko to, że - jeśli tak było - PAD próbując udowodnić, że nie jest Adrianem, jedynie potwierdził, że nim.... jest. 

Dziś nie sposób stwierdzić, co dalej. Pewne jest, że środowisko prawnicze nie zaakceptuje żadnych istotnych zmian, ograniczających rolę korporacji i układ sił. Nowa ustawa, którą "z porozumieniem wszystkich" ma wypracować PAD wydaje się mało realna. Prezydent nie zyska też ani szacunku, ani wdzięczności. Już część komentatorów po tamtej stronie mówi o "ustawce", a inni o tym, że PAD zrobił za mało. Jedyną emocją spędzającą tłuszczę na ulicę jest natomiast chroniczna nienawiść wobec PIS. PAD ma tylko jedną możliwość zyskania ich prawdziwej sympatii - musi przejść na ich pozycje. Stać się jednym z długiej listy kreatorów hejtu, którzy opuścili pisowski obóz - jak Marcinkiewicz, Dorn i reszta.


satrapa
O mnie satrapa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka