Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
327
BLOG

Policzmy głosy

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 21

Każdy kto miał na studiach statystykę (lub nawet w szkole średniej, też chyba jest) ten wie, że w rozkładzie badanej cechy decyduje magiczne „3 sigma”, czyli trzech odchyleń standardowych od wartości średniej danej cechy. W tym przedziale mieści się około 99.7% całej badanej populacji. Ale weźmy nawet tę „jedną sigma”, to i tak w jej przedziale mieści się około 68,2% całej badanej populacji.

Dlaczego tę wiedzę przypominam? Ano dlatego, że te 68,2% do o 18,2% więcej niż potrzeba do wygrania wyborów, każdych wyborów. Nawet wyborów zakupu proszka do prania czy sokowirówki po odpowiedniej kampanii reklamowej. Kim są osobniki w tej „jednej sima” (zostawmy na razie pozostałe „sigmy”)? To osobniki przeciętne, jak sama nazwa mówi, o niewielkim odchyleniu od wartości średniej cechy. Czyli po prostu „normalsi”. A już na pewno nie ekstremiści. Czy z jednej czy z drugiej strony.

No i teraz zasadnicze pytanie. Dlaczego totalitarna opozycja brnie w nakręcanie nienawiści. Dlaczego wozi ze sobą „wędrowną trupę wędrownych mieszkańców Pucka i Wejherowa”? Przecież to jest wbrew logice statystyki. To wbrew zdrowemu rozsądkowi. Przecież kampania reklamowa sokowirówki czy oparta na czymś co budzi niechęć normalsa jest skazana na klęskę. Przecież te kolejne bomby podkładane pod Prezydenta ostatecznie uderzają głównie w nich. To wydaje się działaniem kompletnie idiotycznym.

Ale to wcale nie jest działanie idiotyczne. To jest działalność celowa. Ma ona na celu utrzymanie dotychczasowego stanu posiadania w warunkach, gdy raczej nie ma szans na wygranie wyborów. To ma na celu utrzymanie ducha bojowego swego elektoratu, który żyje w świecie kompletnie równoległym go świata normalsów i jest odporny na przenikanie informacji z innych źródeł.

I tutaj jest zamek hokejowy. Opozycja totalitarna nie istnieje bez swego elektoratu. Elektoratu, który sobie sama wydała z siebie, wychowała, wypieściła. Elektoratu bardzo specyficznego, którego zachowania wyróżnia głęboka nienawiść do wszystkie co nie jest ich. Co ciekawe, oni są tak zanurzenie w tej nienawiści, że wydaje się im, że cały świat wokół jest jedną wielką nienawiścią. Widać to idealnie nie przykładach, gdy kogoś dotyka ostateczny los i musi opuścić ten nasz padół ziemski. Ze strony tego elektoratu – gdy rzecz dotyczy przeciwników politycznych – padają słowa, których nie wypowiedziałoby plemię pierwotne o innym plemieniu. Nie z miłości do drugiego plemienia ale ze śmiertelnego strachu przed Wielką Tajemnicą, która dotknie każdego z nas. Bez wyjątku. To samo dotyczy sikania na znicze, krzyżowania pluszowego misia na krzyżu z puszek od piwa. Po drugie stronie jest zupełnie inaczej: „nie zgadzałem się z nim ale RIP”. Te przykłady można mnożyć gdy rzecz dotyczy dotknięcia kogoś chorobą. Jak reagują totalsi a jak reagują normalsi. Wystarczy popatrzeć jak prawa strona reagowała na wylew, jaki się przydarzył Tomaszowi Lisowi. I wystarczy poszukać z jego strony jakiegoś choćby minimalnego śladu jakiegoś ludzkiego zachowania w postaci zwykłego, wypowiedzianego jednego z magicznych słów, jakie w takiej sytuacji powinien wypowiedzieć normalny człowiek. Ze świecą szukać. Ale gdy ktoś z nich w mediach społecznościowych wykaże takie zachowanie, to od razu zalewa go morze nienawiści ze strony „współplemieńców”.

Tak więc liderzy opozycji totalitarnej są zakładnikami swego, wytworzonego przez nich samych i wychowanego elektoratu. I w drugą stronę jest analogicznie. Szukali się w korcu maku. Gdyby komuś z liderów zachciałoby się wejść w merytoryczną polemikę z kimś z normalsów to już po nim. Nie ma co liczyć na funkcje kierownicze. To samo dotyczy elektoratu na dole. Wystarczy powiedzieć „ale Kaczyński nie wszystko robi źle” i koniec z tobą w „towarzystwie”. Takie reakcje znam z rzeczywistości wokół mnie.

Zgodnie z logiką statystyki matematycznej nie oburzają mnie nienawistnicy z totalitarnej opozycji. Ich zacietrzewienie jest tak olbrzymie, że pomimo iż uważają się za „młodych, wykształconych z wielkich miast”, pomimo, że uważają siebie – w ogromnej mierze – za wyznawców naukowego światopoglądu, to nie stosują zimnych, wykalkulowanych matematycznie metod dążenia do sukcesu.

Można tę notkę zakończyć biblijnym cytatem, którzy przewija się w całej historii ludzkiej, na wielu miejscach historia ta się powtarza z takim samym jednakowo skutkiem. A który idealnie pasuje do ich działań.

„I uczynił pan zatwardziałymi serca Egipcjan”.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Tam poza nienawiścią, poza wściekłością, że normalsi ich odrzucają, poza narkotycznym głodem za utraconą władzą, poza olbrzymią depresją po jej stracie nie ma nic, jest olbrzymia pustka programowa. Co ja mówię pustka. Tam jest merytoryczna kosmiczna próżnia. Można by znanym dowcipem zapytać: czym się oni różnią od pralki?

No zasadniczo. Pralka ma program.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka