Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
2932
BLOG

Kto się boi Pedrosa?

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 104

Janusz G. wywołał burzę powiadając, że Polska to obecnie kraj hitlerowski. Kto jak kto, ale Janek K. wie coś na ten temat, ruda Marusia O. z Krasnoj Armii mu to pewnie podpowiedziała. Spróbujmy więc sprawdzić czy to prawda. Nawet nie będę próbował definicyjnie weryfikować tego, ponieważ po pierwsze to Hitler nie żyje (przynajmniej oficjalnie), a po drugie lewicowa NSDP też już nie istnieje (chociaż niemiecka NPD nawiązuje do jej tradycji). Można się spierać czy UE w obecnym kształcie była marzeniem Hitlera, ja uważam, że nie. To raczej wizja pułkownika von Stauffenberg, którego moim zdaniem niesłusznie zalicza się do czegoś na kształt ruchu oporu wobec okupacji całej Europy przez Niemców. On chciał tę dominację – wobec zbliżającej się klęski – przedłużyć odsuwając nieudolnego jego zadaniem Hitlera. Jeśli ktoś myśli, że gdyby jego zamach na Hitlera się udał to Polska odzyskałaby niepodległość, to nie nazwałbym go nawet nie politycznym fantastą a zwykłym pospolitym durniem.


Wróćmy jednak to wypowiedzi Janusza G. Gdyby Polska byłaby państwem hitlerowskim, to Janusz G. byłby – per analogiam - członkiem ruchu oporu wobec niego. Nie trzeba sobie wyobrazić co by się z nim stało gdyby w niemieckim, goebbelsowskim radio wypowiedział podobne słowa. Ponieważ nie była to bynajmniej pochwała „hitlerowskiego państwa” to spotkałoby go to samo co wyżej wymienionego von Stauffenberga. Natomiast Jerzy O. jako współzamachowiec zostałby powieszony na strunie od fortepianu (mieli hitlerowcy fantazję), zaś przysłuchującą się tej wypowiedzi byłą dyrektor TVP Kultura Katarzynę J. hitlerowcy uznaliby za współuczestniczkę zamachu i powiesiliby pod żebro na haku do mięsa. Bo taki los spotkał towarzyszy von Stauffenberga.

Minęło kilka dni od tej wypowiedzi, cenzura „hitlerowskiego państwa” nie zdjęła jej a wyżej wymieni żyją niczym pączki w maśle. Zamachowcy nie wycofali się ze swoich wypowiedzi, nie złożyli samokrytyki. Gestapo nie plądruje ich mieszkań, rodziny nie są wywiezione do niemieckich obozów zagłady. No żesz [...], gdzie tu hitlerowskie państwo? Hitler w piekle się przewraca widząc, że w tym jego „hitlerowskim państwie” - idąc śladami wypowiedzi Barbary Engelking – Żydzi mają swoją wysokonakładową gazetę, w której opluwają to „hitlerowskie państwo”. „No panie, dej pan spokój” z tym hitlerowskim państwem.

Rozumiem, że Janusz G. wypowiadając te słowa miał na myśli atmosferę strachu, która była domeną wszystkich rządów lewicowych z czasów II Wojny Światowej i jeszcze ponad czterdzieści lat po niej, zarówno tych czerwonych jak i tych brunatnych. Moja notka mogła by się więc skończyć na poprzednim akapicie z jakąś zacną pointą. Mogłaby, gdyby nie jedno zdarzenie, które wywróciło ją do góry nogami.

Otóż TVP pokazała informację o skeczu Cezarego P. dotyczącego Janusza G., którego cały sens zawiera się do jednego wulgarnego słowa […] kompilowanego n aliteracji polski język jako „odejdź proszę, pliz”. Cezary P. lata całe jeździł z tym po całym kraju, opowiadał go na wszystkich możliwych chałturach, w każdej gminie, do której zawitał. Każdy jej mieszkaniec znał tego suchara z brodą. A jak jeszcze do jakiejś gminy nie dotarł to pewnie w najbliższym czasie by do niej dotarł. Janusz G. to akceptował. Wszyscy byli zadowoleni, pośmiali się, kasa za trasę leciała. Kręciło się. Dało się wyżyć na dobrym poziomie.

I nagle wszystko zmieniło się o 1800 jak w dobrym filmie kryminalnym o narkotykowej, latynoskiej mafii. Cezary P. słynął z własnego zdania odbiegającego od zgodnego chóru „idiotów odbitych na powielaczu". Tym razem jednak „coś się stało”. Przerażony Cezary P. złożył samokrytykę jak w Chinach w czasie rewolucji kulturalnej. Wychwalał Janusza G. pod niebiosa niczym północy Koreańczyk Kim-Ir-Sena. Żona Cezarego P. ujawniła e-maila do dziennikarza TVP, który pytał on o ten skecz, myślę, że pisząc te oświadczenie ręce się jej trzęsły z emocji. Jeszcze jakiś czas temu celebryci jeden przez drugiego – w tym wliczając Cezarego P. i jego żonę - błagali by o takiego mejla, po którym ujawnialiby pikantne szczegóły jeden o drugim. A obsmarowany dziękowałby za to obsmarowującemu, bo wiadomo, rozgłos. „Byle co, byle by mówili”. „Pudelek” byłby zazdrosny o takie zamieszanie w celebryckim światku. A tu zamiast tego zrodził się szekspirowski dramat. „Ty chcieć mieć chałtury czy ty nie chcieć ich mieć, oto jest pytanie”. Z obu wypowiedzi, Cezarego P. jaki i jego żony przebijał strach. Autentyczny, nieskrywany strach o przyszłość. Strach o pracę, o zarobki. O możliwość jakiejkolwiek chałtury „w terenie”. Strach przed orwellowską ewaporacją z mediów. Strach przed śmiercią cywilną.

Poszerzam więc moje pytanie z tytułu notki.

Kto – i dlaczego? – boi się Pedrosa?

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura