Stało się to co było koniecznością. Właściwie nie stało się a się ujawniło z całą mocą. To trwa od dawien dawna. Od podziału dzielnicowego, od rokoszów przeciwko państwu, od zdrad obcym mocarzom. Oczywiście w imię prawa i wolności.
Jest w tym jakaś straszna ciemność, która panicznie boi sie prawdy.
Mamy dwa rozłączne narody, dwie tradycje, dwa rozłączne zbiory bohaterów. Mamy dwa odrębne systemy prawne. Nie wyznajemy tej samej religii. Nasi niezłomni są dla nas bohaterami. Dla nich bandytami. Tak się nie da razem żyć. Nie ma najmniejszych powodów aby trwać w takim rozdarciu. To przypadek, że mówimy tymi samym językiem. On i tak do niczego nie służy, bo nie buduje porozumienia.
Kurt Gödel, który trudził się aby udowodnić, że nie da się zbudować spójnego systemu logicznego, w którym istniałoby kilka rozłącznych prawd tryumfuje zza grobu. Bo my i oni mamy rozłączne prawdy. Praktycznie na każdy temat. Każda z nich jest najświętszą prawdą każdego odrębnego plemienia. Każda z nich tworzy odrębny system logiczny.
Trybunał Konstytucyjny tu nie ma nic do rzeczy. Nawet gdyby posiedzenie nowego Sejmu rozpoczęło się przed terminem odbierającym prawa pozostałym trzem wybranym przez poprzedni Sejm. I tak prędzej czy później nastąpiłaby kontestacja wszystkiego. W imię poszanowania prawa. Ich prawa.
Czy jesteśmy wyjątkami? Chyba nie. W Izraelu od wieków trwa umowny podział na rolników i pasterzy. Trwa do dziś. Na wieki przypieczętowany śmiercią Abla.
Inne tematy w dziale Polityka