Trzydziestoletni taksówkarz z Pittsburga
Strzelał do tłumu na głównej ulicy
Pan ordynator przy świadkach go badał
Stwierdzili ciekawy przypadek nerwicy
Przywołuję tę balladę Andrzeja Garczarka jako motto to dzisiejszej notki. Jakże aktualne dziś ale potwierdzające, ze takie zdarzenia to nie jest znak naszych czasów. Wcale nie nowe, nie zaskakujące. Jedne co jest różnicą to fakt, że media poświęcały im lakonicznie informacje.
No a teraz przyznawać jeden z drugim się bez bicia kto czekał na kolejny odcinek serialu strzelanki? Niech każdy to sobie we własnym sumieniu rozstrzygnie. Bo na przykład niemieckie media wręcz prosiły o rozlew krwi. Kilka dni temu było informacja o badaniu opinii publicznej w stylu pytań dla nowoczesnych debili: „czy spodziewasz się zamachu”. Media dumnie podały, ze ponad 70% oczekuje. To prawie jak z Komorowskim przed wyborami. A potem było już tylko odliczanie: „kiedy i gdzie, no i kto”. Bo, że będzie to było w mediach pewne. Z tego kipiało aż wprost niewypowiedziane pragnienie: „nie niech wreszcie ktoś to zrobi, sezon wakacyjny, słabo się sprzedajemy, mamy te cholerne kredyty do spłaty, trzeba nam przelania krwi bratniej, musimy się sprzedawać, sprzedawać”. Prosili, prosili no i wyprosili.
Od kilku dni pewnie cała Europa żyje tylko przypadkiem tego młodego szaleńca. Wszystkie media poświęcają temu pierwsze miejsca. Mało kto pamięta o Nicei i poprzednich aktach terroru. Zastanawiająca jest bezradność całych struktur informacyjnych państwa w tym jednym przypadku. Przecież nie wiadomo ilu było zamachowców. Jeden, dwóch, trzech? Potem była informacja, że został zastrzelony przez policję. Aż w końcu przekazano informację, że popełnił samobójstwo. Przy takiej rozbieżności można oczekiwać, że żadna z informacji nie jest prawdziwa. Szczytem ery informacji XIX wieku było takie zdanie, które usłyszałem w radio w komunikacie niemieckiej policji: „zamachowiec został zastrzelony, teraz trwa wyjaśnianie motywów jego zbrodni”.
No i to zdumiewająca nadzieja mediów. Może on nie jest „aj-es-aj-es”? Może nie jest uchodźcą? Może nie jest wyznawcą islamu? Może jest rodowitym białym Niemcem, katolikiem, hetero? Pewnie w redakcjach rozesłano psy gończe po parafiach czy aby nie był ministrantem w jakimś bawarskim kościółku. Jeżeli nie katolik to niech chociaż biały Niemiec od urodzenia. Nic z tego. Tu zaklęcia mediów nic nie dały.
Mediom wydaje się, że Europa jest pępkiem całego świata. Zamachowi w Kabulu, który wydarzył się w tym samym czasie poświęcono jedną linijkę. Krwawych zamachów na chrześcijan w krajach muzułmańskim mainstream w Europie Zachodniej nie widzi wcale. Tam pali się ich żywcem w świątyniach. W Europie zachodniej „chrześcijan” zabijają nie w świątyniach, które są puste a w konsumpcyjnych świątyniach: super-, hiper-, mega- i gigamarketach. To mówi o nas więcej niż tysiące stron relacji z miejsc katastrofy.
Od kilku dni media podają nam te same obrazy jak tlen choremu na niski poziom żelaza we krwi. Całe masy wozów policji na sygnałach świetlnych i dźwiękowych pędzące przez miasto. Oddziały specjalne w maskach na twarzach z bronią wycelowaną w wyimaginowanego przeciwnika. No i siła. Silni, zwarci, gotowi. Napakowani bronią i elektroniką faceci o krótkich szyjach mają działać jak melisa na skołatane serca mieszkańców wielkich aglomeracji Europy. Ze strachu powinni też drżeć potencjalni zamachowcy. A oni mają to…
W okolicach wojny w Zatoce Perskiej, przed lub po kampanii „Pustynna Burza” przeciwko Saddamowi Husajnowi (kto go dziś pamięta?) armia amerykańska przeprowadziła ciekawy eksperyment. Postawiono naprzeciwko siebie dwie armie. Z obu armii wydzielono oddziały zwiadowców, których zadaniem było przeniknięcie na drugą stronę. Jeden był naszpikowany elektroniką a drugi miał tylko przysłowiowy nóż w zębach i suchary w plecaku. Kto wypadł lepiej w tych ćwiczeniach, no jak myślisz czytelniku? Odpowiedź jest kluczem do rozwiązania wielu tragicznych zagadek z ostatnich dni, miesięcy i lat.
Czy jest możliwe przerwanie tego węzła gordyjskiego? Moim zdaniem jest oczywiste w przypadku zamachowców muzułmańskich. Zamiast pokazywać zbrojne męskie oddziały specjalne w akcji „po” należy kilka razy w tygodniu - aż do znudzenia – pokazywać… żeńskie oddziały prewencji ćwiczone do zwalczania terrorystów islamskich. Piękne dziewczyny o rozwianych blond włosach z nabojami z kawałkami świńskiej skóry w środku. To jest forma prewencji, która ma działać „przed”. Dlaczego żeńskie oddziały prewencji po co ta świńska skóra? Muzułmanie wiedzą doskonale. Ale to jest tylko jedna strona medalu. Na media należy założyć kaftan specjalnej troski. Nie, no nie cenzura, absolutnie. Ale specjalny podatek terrorystyczno-szaleńczy. Bo na szaleńców nie muzułmanów żeńskie oddziały prewencji nie są żadnym remedium. Na szaleńca odtrutką jest cisza medialna. Palec na ustach. Mały zarodek Nerona, który błąka się gdzieś nawet teraz po ulicach wielkich miast dostałby czytelny komunikat. Nie przejdziesz do historii i literatury, nikt i nigdy nie pozna twego imienia i nazwiska, nikt nie przeczyta twego pamiętnika, poza panem ordynatorem, który stwierdzi jakiż to ciekawy przypadek nerwicy wystąpił tym razem. Więc w takim podatku chodziłoby o to, że jeżeli w danym medium (radio, telewizja, gazeta, portal internetowy) podane zostanie coś więcej niż krótka informacja „w Monachium w hipermarkecie ujęto szaleńca strzelającego do ludzi” to za każde zdanie i każdą minutę informacji ponad to nakładany byłby drakoński podatek.
Oczywiście jest to fantastyka polityczna. Największy cinkciarz Europy gdyby to usłyszał z ust merkelów lub hollandów to natychmiast ogłosiłby ich kaczyńskimi i nasłałby na nich wszystkie możliwe komisje weneckie. Niewątpliwie taki stan natychmiast potępił Bono i inne gwiazdy rocka. No sorry, albo płyty w dużych nakładach albo underground, musicie wybierać. To dla tych skarlałych i nieudolnych elit Europy to ostatnia deska ratunku, te godziny policyjne, te stany wyjątkowe. Wszystko co oddala fakt pogonienia tej bandy do politycznego rezerwatu.
Ale jednak jest jeszcze coś istotnego. Co warto mieć ciągle z tyłu głowy. Ile dokonano aborcji w tym samym dniu, w którym strzelał szaleniec w Monachium. O tych biedakach, którzy nie dostali szansy na naprawę tego świata nikt nie pisze. A przecież to do nich strzelał i wciąż strzela jakiś szalony ordynator.
Inne tematy w dziale Polityka