Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
982
BLOG

I co tehaz, mam iść do piehdla?

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 5

Oj tam, oj tam. A jaka tam afera reprywatyzacyjna. Żadna afera. Po prostu arystokracja demokratyczna naszego kraju dyma hołotę – hołotę w ich mniemaniu oczywiście – ile wlezie w majestacie swoiście pojmowanego prawa pierwszej nocy. W tej arystokracji nie brakuje – o czym dziś donoszą media - również tych, którzy ponad trzydzieści lat temu szorowali cegłami swoje dłonie aby miały szorstki, robociarski dotyk. Dziś kiedy klasa robotnicza jest już passe to bardzo chętnie stroją się w tęczowe barwy nowego liberalnego proletariatu. Ot, taka dziejowa umiejętność rozpoznania kierunku płynięcia prądu. Nie dziwi więc silny sojusz czerwonej i liberalnej arystokracji wespół razem przeciwko dobrej zmianie. Tu nie chodzi o żaden alians polityczny czy programowy. To solidarność doliniarzy nakazująca im wzajemne krycie przed glinami.

Całości w sposób przekomiczny dopełnia nadzwyczajne spotkanie tych, którzy w mniemaniu hołoty powinni być bezstronnymi arbitrami meczu „gliny-żlodzieje”. To można dać do kabaretu, gdy na dźwięk sygnału piłkarskiej Ligi Mistrzów – czyli popularnej „Kaszanka” – na równe nogi zerwali się wszyscy jak oparzeni. Bo co by to było Gerorge przypadkiem w TV zobaczył tę migawkę? Hę? Mógłby być jeden wielki odcisk zamiast narzekania na naciski. I teraz na te naciski narzekają ci, których poprzedni prezydent trzymał cały w rozgraniu na ławce rezerwowych do swoiście pojętej ligi mistrzów.

Zasłyszałem o przypadku przedsiębiorcy, który prowadzi dużą firmę handlową. Przy takiej działalności dochodzenie swoich należności od dłużników często kończy się przed sądami. I teraz uwaga. Przedsiębiorca ów powiedział, że nigdy nie jest w stanie przywidzieć jakim wyrokiem skończy się dana sprawa. Może mieć silne papiery na dłużnika i przegrać a może mieć słabe i wygrać. Jak ot możliwe? Przecież dowody powinny stanowić jednoznacznie. On sam twierdził, że nie ma pojęcia dlaczego tak się dzieje.

A ja myślę, że jest to efekt genetycznego zamknięcia cechu prawników. A jak nie ma dopływu nowych genów do populacji to ona po prostu karleje, zwyrodnieje. Do odgwizdywania faulowania dostają się synalkowie i córcie mistrzów klanów, którzy z racji braku konkurencji nigdy nie były orłami. To raczej domowe kury. Sypniesz im ziarno to się zlecą. Tupniesz nogą to z popłochem uciekają. Pokarzesz takim film „Dwunastu gniewnych ludzi” to będą się jeden przez drugiego pytać: „ty, a czemu oni tak się męczyli i pocili nad tym wyrokiem, o co w tym filmie chodzi?”

Umiejętności i wiedzy nie przekazuje się genetycznie. Do tego dochodzi się pracą. A jak takie pisklę wie, że „czy się stoi czy się leży” to toga sędziowska, prokuratorska lub radcowska i tak się należy to jaki jest impuls do tego aby studiować prawo? Myślę, ze przy dobrym koniaku owe grono do łez się zaśmiewa z kolejnych przypadków z wokandy gdy uwala się ewidentnie wygrany proces (i odwrotnie). Natomiast w salonie mają popielniczkę w kształcie Temidy, bez opaski na oczach, we frywolnym nakryciu łona, która puszcza do gości oko, kręcąc przy tym wagę na małym paluszku.

Nie oglądałem bezpośredniej transmisji ze spotkania bufetowej z hołotą. Ale to co w wyrywkach obejrzałem to sprowadza się do gestu face palm. Gdy się pomyśli, że zachowane popisy oratorskie senatorów rzymskich sprzed kilku tysięcy lat budzą do dziś podziw. Natomiast to co słyszałem z posiedzenia wybrańców do zarządzania naszą stolicą zasługuje jedynie na ten gest. Zaiste, trzeba zreformować liberalną szkolę bo rodzi ona bałwanów, którzy nie wiedzą co to retoryka i na czym powinna polegać pointa.

Całości tego obrazu dopełnia coś co nazywam towarzystwem nieuleczalnych kleptomanów. „Pierwszy milion trzeba ukraść”. Nieuleczalni kleptomani mają pretensje, że to oni - i nikt inny, tylko oni! -  chcieli uchwalić lepszą ustawę reprywatyzacyjną, bo ta obecna sprzyjała patologiom. Z których to patologii czerpali potem obiema garściami. A jak formalnie nie czerpali to je bohatersko przykrywali. A oni tak błagali jak alkoholik na egzystencjalnym dnie: „wódko pozwól żyć”. Tak chcieliby być porządnymi i uczciwymi obywatelami. A jak nimi być gdy cały czas nadarza się okazja zajumania następnego i następnego miliona? No jak? Myślę, ze w ramach selektywnego liberalnego podejścia do sądzenia w takich przypadkach można będzie powiedzieć, że kleptomani jak to kleptomani. Nie kojarzą wcale prawa własności. Są w tym wszystkim rozbrajający jak baba co pożyczyła garnki i pobiła je. A gdy przyszło do oddawania to powiedziała, że po piehwsze to ich wcale nie pożyczała a po dhugie jak już pożyczyła to były pobite.

I tak oto zamiast obiecanej i wyśpiewywanej kaszanki mamy psujący się pasztet. Gdy się sięgnie do każdej z afer z bez mała trzydziestu lat „ich wolności” to w samym centrum wcale nie ma ani jednego gniewnego i sprawiedliwego za to jest cała banda  cichych i cwanych. Wcześniej nieznani z nazwisk, nigdy na świeczniku mediów. Natomiast kuci na cztery łapy swego interesu.

Bękarty Bolka.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka