Człowiek w naturalny sposób klasyfikuje wszystko co go otacza. Porządkuje w klasy, nazywa je, układa między nimi relacje. Wszystko po to aby lepiej rozumieć ten chaos, który jest wokół nas. Podobnie rzecz się ma i z polityką. Z obserwacji naszej rzeczywistości wynika moim zdaniem zasadniczy wniosek. W Polsce istnieją tylko dwie klasy polityczne: Jarosław Kaczyński oraz reszta świata.
16 grudnia ubiegłego roku, przez cały dzień do momentu powrotu z pracy nie miałem świadomości co się dzieje w Sejmie. Zbliżał się czas świąteczny i sposób naturalny myśli i działania były temu podporządkowane. Pomimo tego, że jestem politycznym zwierzakiem w ten czas wyciszam się. Czas świat bożonarodzeniowe to czas wyjątkowy. I wtedy jak grom z jasnego nieba zobaczyłem tę hucpę szczerbatego pyszałka, który przypominał szczeniackie popisy przed koleżankami pod trzepakiem. Ruch jaki wtedy wykonał Kaczyński przejdzie do klasyki strategii rozgrywania bitwy politycznej. Manewr, który położył na łopatki tę dziecinną resztę świata. Przegrupować siły i wykonać głosowanie nad budżetem i zamknąć posiedzenie Sejmu. Majstersztyk.
Dlaczego było to możliwe? W roku 2005 Kaczyński powiedział o reszcie świata, że nie ma żadnego pomysłu na politykę. Owszem, miała pomysł, ale na dotarcie do umysłów ludzi, którzy na co dzień niewiele mają z nią wspólnego. Kto pamięta tamten czas, ten pewnie pamięta wielkie czarne billboardy z jednym zdaniem: „Wstydzę się za PIS”. Chwyt prawie jak z seansem nienawiści z Orwell’a. Przed którym zwykły człowiek, który nie jest asertywny nie jest w stanie się obronić. Skuteczny dla pewnej podatnej na takie sugestie grupy społecznej, całkiem znacznej, nie ma co tego ukrywać. I wydawało się, że ten samograj będzie grał do końca świata i jeden dzień dłużej. A nie zagrał. Dlaczego? Dlatego, że nie było pozytywnego pomysłu. Na nienawiści nie można dojechać daleko. Normalni ludzie będą z biegiem czasu zwyczajnie zawstydzeni tym towarzystwem i powoli jeden po drugim będą je opuszczać. Z tej masy, która była na początku zostanie ostatecznie statystycznie istotna grupa nadal wściekłych, którym żadne argumenty nie są w stanie załagodzić ich życiowych frustracji i niskiej samooceny. Cały czas od 16 grudnia do dziś to gwałtownie przyspieszony czas pokazywania, rozbijania tej wizji, którą Tusk latami sączył w umysły Polaków, a który Kaczyński spokojnie rozbroił jak pistolecik dzieciaka na lany poniedziałek.
Na S24.PL jestem od ponad sześciu lat. Na placach jednej ręki drwala po ciężkim wypadku z piłą spalinową mogę policzyć przez te lata przypadki, gdy można było merytorycznie ze zwolennikami Tuska i jego kamandy porozmawiać. Tusk zorganizował partię nowego typu, ale w sensie leninowskim. Karnej, zdyscyplinowanej, bezrefleksyjnej, zdolnej do okrucieństwa – co z tego, że głownie medialnego, ale jednak okrucieństwa. W której propaganda miała wymiar nabożny prawie jak w partii bolszewickiej. W niej upatrywano metodę samograja, która tak ogłupi i tak głupich polaczków, że będzie można gwałcić, rabować, sycić wszelkie pożądania. Partię tę „brał za pysk” i której z dnia na dzień mówił, że czarne jest białe i natychmiast żołnierze wykonywali ten rozkaz w Internecie i gotowi byli się zaklinać, że zawsze tak uważali. Bezdyskusyjnie. Beznadziejnie głupio. I z biegiem czasu wokół reszty świata, zostawali tylko bezrefleksyjni egzekutorzy. Bo człowiek porządny długo w tym towarzystwie nie jest w stanie wytrzymać.
Teraz to mogę takie rzeczy pisać. Ale 16 grudnia nie sięgałem tak daleko w przyszłość. Myślałem, że ten terrorystyczny chwyt z waleniem prętem po klatce może być skuteczny i przestraszy ludzi. Jak bardzo się myliłem wystarczyło raptem dwa tygodnie pozostawienia reszty świata samej sobie. Ale wtedy pisałem też, że należy pokazywać ich 24/7. Miałem tylko taką intuicję. Czułem, że pokazywanie umysłowej próżni dzień i noc jest najlepszą bronią ze szczerbatymi pyszałkami. A rzeczywistość przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
Dwa tygodnie miedzy świętami. I jeden tydzień wcześniej. Cóż to za interwał czasowy. A wydaje się, że minęły całe lata. Dziś nie znajdziecie w mediach żadnej informacji o tym czy ktoś tam jeszcze siedzi w ciemnej i zimnej Sali Plenarnej śpiewając rewolucyjną kolędę dla egzaltowanych panienek. Nie znajdziecie żadnej informacji o tym czy ktoś je nadal ten tradycyjny wieprzowy pasztet wigilijny po żydowsku. Nie znajdziecie też żadnej informacji o tym kto będzie miał dyżur w święto Sześciu Króli.
Mój komentarz do komentarzy
Zmiana komentowania przez FB ma dla mnie kilka interesujących aspektów. Po pierwsze to mam teraz więcej czasu dla siebie. Nie muszę śledzić komentowania, bo nie mając konta na FB nie mogę komentować i przez to nie mogę się wciągać w pożogi komentarzy internetowych. I o dziwo chwalę to sobie, bo złych emocji z tym związanych jest – niestety – zawsze więcej. Jest to niewątpliwie plus dodatni.
Osobiste podziękowanie za komentarz Annie Masarskiej, poruszony przez Ciebie – pozwalam sobie na taką formę zażyłości ze względu na bliskość pokoleniową – wątek umknął mojej uwadze. Zawsze i wszędzie władza polska powinna się w trudnych momentach kierować ku Tej, która jest nam dana ku obronie. To dobry znak, że pojawiają się ludzie sumienia, o których wołał JPII. O tym jego wołaniu przypominam zawsze w swoich notkach przy każdej okazji, która woła o takich ludzi.
Drogi lemingu Zegarku, gdybyś więcej czasu spędzał porządnej nauce w porządnej szkole a nie na uniwersytecie marksizmu-leninizmu to byś pewnie wiedział, że symbol pelikana to symbol piękna i poświęcenia, często Chrystus jest porównywany do pelikana. Bardzo serdecznie dziękuję za to porównanie mojej skromnej osoby.
Natomiast, jeżeli chodzi o zwierzątka zwane lemingami to są one prowadzone przez swoich przewodników do przepaści. Czego świadkami jesteśmy w ostatnich dniach w stopniu budzącym rozbawienie.
Ogólnie patrząc na komentowanie przez FB można powiedzieć, że obowiązuje tu pewna paralela do prawa Kopernika dla pieniądza. Gorszy sort komentarzy wypiera lepszy sort komentarzy. To niestety jest plus ujemny. Więcej nie ma co temu poświęcać czasu. Po prostu nie czytam tego, po kilku zdaniach wiem, z kim mam do czynienia i nie zagłębiam się w treść. Więc też jest to plus dodatni.
Ogólnie lemingi to potwierdzacie swoimi komentarzami to, o czym pisałem swojej notce. Nawet wam do głowy nie przychodzi refleksja nad tym. Ale dziękuję za doświadczalne potwierdzenie moich teorii. Możecie na mnie liczyć zawsze. I to jest ostatni plus dodatni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości