Polityka wstydu wobec Polski i Polaków była przed Dobrą Zmianą elementem codziennego funkcjonowania szeroko pojętych rządów nad Polską (dla wyraźnego oddzielanie od rządów polskich). Przez pojęcie szeroko pojętych rządów nad Polską rozumiem oddziaływanie propagandowe, psychologiczne, kulturowe, towarzyskie etc. przy pomocy wszelkich mediów komunikacji społecznej. Jednym z tych miękkich metod wbijania do głów przekonania, że jesteśmy zaściankiem, odbiciem realnego, wielkiego świata są takie kalki umysłowe jak: polski Beckham, polski Mourinho czy polski Clapton.
W tej notce spuszczę zasłonę milczenia na bekama i morinio, lecz skupię się właśnie na przypadku polskiego klaptona. Przypadek jest to bowiem niezwykle interesujący. Pewnie wszyscy wiedzą o tym, że pod tym pojęciem skrywa się Zbigniew Hołdys. Można o nim powiedzieć, że od czasu odejścia od zespołu Perfect to muzyk zupełnie niepraktykujący. Rozstanie z zespołem odbyło się w atmosferze skandalu sądowego, poprzedzonego wydaniem doprowadzeniem go na policję w celu przesłuchania. Tak piszą Internety, które nie wybaczają.
Pewnie mało kto pamięta festiwal w Opolu, chyba w roku 1980, lub lekko przed. Perfect występował wtedy w nocnym maratonie. Klapton występował wtedy w koszulce z napisem CCCP. Gdyby ktoś miał problem z rozszyfrowaniem tego skrótu to podpowiadam, ze jest to skrót nazwy Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich zapisany cyrylicą. Gdy już zaczęło lekko świtać polski klapton wydał z siebie prorocze – jego zdaniem – słowa: Idzie na Wschód. Jak się wkrótce okazało, to szło dokładnie w drugą stronę. Nie mniej warto odnotować, że eksponował ten skrót wtedy, gdy nie już nie było modne. Ja za żadne skarby świata takiego T-shirt’a bym nie założył. Musi, więc być u niego coś takiego pod koparą, że w Polsce, w tamtym czasie głębokich nastrojów antykomunistycznych gościu decyduje się na taki gest. Być może tę koszulkę sowieckiego hokeisty kupił sobie podczas trasy koncertowej z Marylką po ZSRR. W czasie tej trasy wyleciał z jej zespołu za alkohol. Jest to jakieś podobieństwo do Claptona, który leczył się z tego uzależnienia.
Klapton po 1980 zdjął tę koszulkę i włączył się w działanie Obywatelskiego Komitetu „Solidarność”. Lecz odszedł od niego w atmosferze skandalu oświadczając, że jest za mało obywatelski. Można by stawiać sobie pytanie, kogo miał wówczas na myśli: elektryka z podstawowym wykształceniem czy Oświeconą Rodzinę?
A, po drodze była jeszcze plajta sklepu klaptona z gitarami. Rzecz istotna w dalszej części mojej notki.
Wstęp trochę przydługi do sedna sprawy. Wstęp był przydługi, ale konieczny, aby dokonać wyedukowania czytelnika, co do tego, kim był w przeszłości klapton. Oczywiście jest to istotne w kontekście jego wypowiedzi, że gdyby Polacy byli lepiej wyedukowani to przyjęliby Trumpa tak jak wyedukowani w Hamburgu. I tu się rodzi pytanie, czy dobrze wyedukowani, pracujący w dobrze płatnych biznesach, czy to na kierowniczych czy pracowniczych stanowiskach będą szli – po godzinach - na barykady z koktajlami Mołotowa? Stawiam na to, że z edukacją było u nich na bakier.
Nie jest żadną tajemnicą, że klapton nie ma matury. Znam wielu wspaniałych ludzi, którzy matury nie mieli. To nie jest wyznacznik. Ale jak się nie ma matury, to się trzyma język za zębami, co do wyedukowania innych. Może klapton coś innego rozumie przez wyedukowanie? Słowa bywają mylące, tak jak to, że hamburger nie ma nic wspólnego z Hamburgiem.
Wielkość człowieka mierzy się jak wychodzi z bagna, w które wpadł mniej lub bardziej świadomie. Clapton wyszedł z bagna alkoholizmu dzięki chrześcijaństwu. Mało tego, założył na wykupionej wyspie ośrodek leczenia uzależnień pomagający takim jak kiedyś on był sam. Trump był bankrutem ale podniósł się z tego i spłacił swoich wierzycieli. Jak się łatwo domyślić nie był to biznes na skalę małego sklepiku z gitarami.
Zamilcz więc teraz klaptonie jeden.
Inne tematy w dziale Polityka
