Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
610
BLOG

Nigdy więcej Troi

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Kac po 24 lipca wydaje się, że minął bezpowrotnie. Pojawia się narastająca potrzeba refleksji i uporządkowania swego świata. Niestety, ale wygląda to tak, że może znowu być niewesoło. Może, choć nie musi. Jeżeli jednak trzeba będzie wybierać to zostanę przy Jarosławie Kaczyńskim. Dlaczego? Z kilku powodów.

Kaczyński nie ma kolegów. Ten zarzut pod jego adresem kierowany przez pretorian Tuska jest akurat w przypadku reformatora państwa komplementem. Na pewno nie rodzi to podejrzeń, że coś mógłby ugrać dla kolegów ze spółdzielni. Jeżeli ktoś sprawi, że założonych reform nie uda się mu przeprowadzić, to nie uda się ich przeprowadzić nikomu przez następne dwa pokolenia. Ja przeżyłem PRL, represje stanu wojennego, wychładzanie entuzjazmu gospodarczego przez Balcerowicza to i przeżyję to. Niemniej w przekonaniu zmarnowanej szansy dla młodszych pokoleń, dla swoich dzieci.

Kaczyński nie zostanie Migalskim, Miśkiem Kamińskim, Kluzikową. Na będzie rył pod samym sobą, aby gdy już się nie da dalej utrzymać tego w tajemnicy powiedzieć, że jest od dawna kolegą Tuska i odejdzie od siebie samego. Te sytuacje, które były z wyżej wymienionymi nieodmiennie nasuwają skojarzenia do Orwella, do takiego świata, w którym nie wiesz kto jest kim, kto co grane. Wstrętny, koszmarny świat. Gdzie każda decyzja jest obarczona na samym wstępie grubym błędem poznawczym .

Do Kaczyńskiego Jarosława i Lecha przekonywałem się prawie dwadzieścia pięć lat. Sporo. Po drodze było kilka błędnych wyborów. Od razu mówię, aby rozwiać wszelkie wątpliwości: nigdy nie był to Tusk. Miałem wobec niego jakieś pełne niechęci intuicje, które eksplodowały iluminacją podczas debaty telewizyjnej ze śp. Lechem Kaczyńskim (późniejszym zwycięzcą wyborów prezydenckich). Od tamtej pory widzę, że wszystko co mnie od niego odpychało miało uzasadnienie. 

To jest jedna strona medalu. Druga strona to uporządkowanie sceny. Co my tutaj mamy?

Nie mamy w Polsce opozycji. Opozycja to jest takie działanie polityczne, które proponuje alternatywy wobec władzy. Jest kilku posłów od Kukiza i pewnie kilku od PSL-u, który mogliby być uznawani za takowych. Reszta to magnateria polska, która utraciła wpływy polityczne a nie mając wsparcia w ludzie szuka wszelkimi sposobami wsparcia w obcych mocarstw przeciwko Królowi. Tutaj nic się nie zmieniło od wieków. Jeżeli więc Prezydent chciałby utworzyć ugrupowanie opozycyjne wobec Zjednoczonej Prawicy, nie odbierając mu siły ustawodawczej, lecz neutralizując jawnych folksdojczów i szmalcowników, wyciągając z jej szeregów uczciwych przeciwników, to uznałbym to za dobry ruch, choć z niejakim bólem, bo głosowałem na niego w innej rzeczywistości niż ją teraz odbieram. Ale jeżeli Polska miałby na tym zyskać poprzez poparcie reform strategicznych a spieranie się  w drobnych szczegółach to kupuję to.


To u nas. A wokoło? Niemcy nie szczypią się wcale i decydują o naszej Puszczy Białowieskiej. Ingerują w wewnętrzne spawy bez oglądania się na nikogo. Krew uderza do głowy i pięści się same zaciskają. Traktują ją jak Himmler z Göringiem, którzy chcieli z niej uczynić swój germański rezerwat przyrody.

Niemcy nie szczypią się i robią plakat wyborczy premiera Tuska w roku 2019.

Jako najważniejsze zadanie dla Polaków to niedopuszczenie do tego. Razem lub osobno. Jakkolwiek. Reformy sądów czy mediów mogą być wobec tego zupełnie drugoplanowe.

Trwa wojna. Naprawdę. Najnowocześniejsza ze wszystkich.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka