Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
1699
BLOG

Czas zapłaty

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

Akcja żądania reparacji wojennych od Niemców za straty poniesione przez Polskę w II wojnie światowej ma nieoczekiwane efekty. Oto przede wszystkim okazuje się, że nie ma uregulowanego statusu państwa niemieckiego po tej wojnie. Formalnie rzecz ujmując, że twa stan, w którym mamy do czynienia z III Rzeszą, która jest aktualnie w stanie zawieszenia broni z prawie pięćdziesięcioma krajami Europy. RFN istnieje tylko jako Sp. z o. o. zarejestrowana w sądzie… gospodarczym. Wcale nie uważam, że jest to niedopatrzenie ze strony samych Niemców. Oni nie pogodzili się z nowym „traktatem wersalskim”. Odzyskują wpływy bez Gestapo, bez Wehrmachtu. Przeczytali wielkiego stratega chińskiego Sun-Tzu sprzed kilku tysięcy lat i doszli do wniosku, że tę trwającą nadal wojnę należy wygrywać nie prowadząc działań militarnych.

Są tacy naiwniacy, którzy upatrywali, że Brandt, Adenauer, Schmidt, Kohl to jest inny, lepszy sort Niemców. Europejczycy. Bzdura. Oni przecież musieli mieć wiedzę o akcjach „rzygam Auschwitz” oraz w „polskich obozach zagłady” i po cichu akceptowali ten stan. Czarowali ładnymi okrągłymi słówkami, ale w tle konsekwentnie rozwijali działalność kulturalnych instytutów słynnych niemieckich nazwisk w obcych krajach. Wyszukiwali ludzi o rozdętym ego, będących w tarapatach finansowych, szczerze nienawidzących swoich krajów, w których niestety przyszło im żyć. Niby norma pracy werbunkowej prowadzonej przez wywiad (w Stanach jedna z największych siatek szpiegowskich KGB powstała wokół klubów anonimowych alkoholików). Pomagali im obsadzać stanowiska w mediach, samorządach, partiach politycznych, pomagali im pisać programy unijne, wyciągali z długów. I nie ważne było, co tam było w tym programie, ale stempelek na programie otwierał zamknięte innym drzwi. Podejrzewam, ze z fundacjami imieniem „dupy Maryni” jest dokładnie tak samo. Jeżeli państwo na to pozwalało, przymykało na to oko lub było bezdennie głupie (to też jest możliwe) to, dlaczego nie? Formalnie można tam było robić odczyty wierszy, posłuchać metalu niemieckiego, nauczyć się języka, zobaczyć pokaz bawarskich strojów ludowych, nauczyć się jodłować, dostać w prezencie zestaw do warzenia piwa, poznać kuchnię niemiecką z 1000 przepisów z kartofli. A de facto prowadzić nabór wsparcia. Czy można to udowodnić? Absolutnie nie. To są moje hipotezy sądząc po przejawach, po owocach działania. Na tym polega siła tego rozwiązania. Poważne państwa tak robią. Inne poważne państwa wiedzą o tym i mają w takich instytutach swoje oczy i uszy i neutralizują takie działania w zarodku.

No teraz przychodzi czas zapłaty. Pani Kasia, która prowadziła sobie bloga o tym i owym i o niczym nagle zabiera głos przeciwko domaganiu się reparacji a za sankcjami ekonomicznymi wobec Polski. Pan Michał prowadził sobie stronkę o futbolu. Aż przyszedł dzień zapłaty i Pan Michał jest cały sercem przeciwko domaganiu się od Niemców reparacji wojennych. Jest oczywiście za sankcjami wobec faszystowskiego rządu w Polsce. Jak grzyby po deszczu ujawniają się kolejni stypendyści kulturalnych instytutów. Dlaczego oni mają takie poglądy, co nimi kieruje? W Izraelu, który do tej pory korzysta z reparacji niemieckich taki stan byłby nie do pomyślenia, aby ktoś publicznie się tak wypowiadał i nie został zlinczowany medialnie. A przecież Niemcy nie prowadziły wojny z państwem Izrael, bo go wtedy po prostu nie było. Tak działają poważne państwa, nawet gdy kiedyś ich nie było. Nic, tylko się uczyć od lepszych.

To teraz trzeba tylko wziąć notesik, długopisik i spisywać ich sobie ku pamięci, może się przydać przy następnych okazjach. Jak takie „sprawdzam” ułatwia prace kontrwywiadowi. Dar losu, kto z tego nie skorzysta ten jest gamoń albo… agent obcego wywiadu.

Niemcy doskonale wiedzą,  że nie uregulowali reparacji wojennych z Polską. Stalinowski rząd Polski z radzieckim marszałkiem Polski Rokossowskim na czele nie chciał z Niemcami paktować dlatego, aby przypadkiem Polska nie dostała funduszy, które mogłyby być konkurencją dla radzieckich. Nie miał interesu, aby Polska z tych reparacji zrobiła się silnym krajem poza kontrolą ZSRR.

Niemcy nie mogą przestać rozpaczać po czasach, które im się najlepiej ostatnio trafiły w Polsce. Już w wolnej Polsce było kilku polityków marzących o sprzedaniu swojej matki w zamian za wjazd na europejskie salony z poparciem Niemców. Ale formalnie nie podpisano żadnego aktu, nic na tym nie zyskali. Sprawa reparacji jest więc formalnie jak najbardziej otwarta według prawa międzynarodowego.

Pozostał pewien niesmak po tych, którzy chcieli dla własnego interesu sprzedać swoją matkę.

Dupę wystawili. Marki nie dostali. Sromota została.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka