Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
246
BLOG

Kanciasty okrągły stół

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Tusk jest marnym politykiem. Jest świetnym intrygantem. To znaczy był świetnym, skutecznym kiedyś intrygantem. Teraz jest kompletnie przewidywalny. Kiedyś puszczał przed sobą sforę oślinionych buldogów, jadowite obślizłe węże, aby na ich tle wyglądać jako głos rozsądku, głos Mojżesza. Spuszczał te gady z łańcucha i głosił „politykę miłości”. Teraz też spuścił je podobnie, i głosił „ugodę”. Mierne to i widoczne gołym okiem. Ma jednak w sobie socjopatyczne zdolności uwodzenia, które porównałbym do zdolności słynnego uwodziciela kobiet Kalibabki. Parafrazując tamten przypadek, to wiedzione kochają go, pomimo że wiedzą iż zostały wykorzystane, pomimo, że znikły ich rodowe srebra a po obiecanym małżeństwie został tylko miraż i rozmazany tusz do rzęs. No cóż... 

Tusk marzy o wejściu drugi raz do tej samej rzeki. Chciałby jak Mojżesz, aby rozstąpiły się jej wody i mógł suchą nogą wrócić do władzy. Na białym koniu lub czołgając się po dnie. No nie da się. Nie da się zrobić drugiego takiego samego Niebieskiego Marszu, który ponad dekadę temu wyniósł go do władzy. Nie uda się, pomimo że wszyscy uczestnicy marszu założyli niebieskie koszule. Tylko to było takie same jak wtedy, cała rzeczywistość wokoło jest już diametralnie inna. Nie da się, ponieważ część rzetelnych ludzi, którzy wtedy dali się nabrać na tę ściemę jest dziś zagorzałymi jego przeciwnikami. Właśnie z powodu uświadomienia sobie tego uwiedzenia. To ta część, której wydawało się, że Kalibaka ją kocha i chce ją poślubić. Widząc, że chciał tylko ją wykorzystać już nigdy do niego nie wróci. Wręcz przeciwnie, będzie go zwalczać ze wszystkich sił. Znam doskonale takie przypadki. To obecnie najtwardszy beton. Nie da się, ponieważ cała produkcja przemysłu pogardy zalega w magazynach i nie ma za dużo chętnych do kupienia jego produkcji (poza nimi samymi). Nie da się, bo nie ma żadnej nowej, ciekawej alternatywy. Nie da się, bo „diagnozy” wtedy stawiane okazały się funta kłaków warte. Nie da się, ponieważ niektóry, którzy wtedy udawali „przyjaciół” myśląc, że nastąpiła tysiącletnia era panowania Tuska przyznali potem, że od zawsze byli jego kolegami. Czyli nie owijając w bawełnę robili w tamtym rządem za pospolite krety. Całe robienie się na prawicowców, na obrońców rodzin polskich to była z ich strony jedna wielka ściema. Kto by pomyślał, ze intryga jest aż tak wielopoziomowa. Raz się udało, drugi raz nie ma prawa.

Tusk łamie konstytucję europejską, łamie zasady przypisane do jego urzędniczego stolca. Niemcy mu na to pozwalają. Nie ma prawa ingerować w działania kampanii partii politycznych. Robi to z premedytacją, dlatego, że ktoś w wielkich mu na to pozwala. Przed jego wykładem 3 maja na Twitter, jego wierny akolita Kolanko rozpływał się w zachwytach, jakie to Tusk ma przygotowane wielopoziomowe propozycje. Jak było w rzeczywistości? Podejrzewam, że była to grubymi nićmi szyta intryga, z wyciągniętymi z SB upadłymi aniołami. Jak było naprawdę? Podejrzewam, że była intryga aby przejąć elektorat świeckiego homo-lobby, wykorzystując do tego celu ściśle z nim powiązane kościelne homo-lobby. Jeden jest zadeklarowanym antychrześcijańskim, drugi jest skrytobójcą chrześcijaństwa. Jaka jest siła tego elektoratu? Na ile dywizji da się to przeliczyć? Tyle co siła Tymińskiego, Leppera, Palikota. Z tego nie da się zrobić cudu, ale zdobyć przyczółek do ewentualnego przyszłego zwycięstwa owszem (a plan minimum to przedłużenie immunitetu). Swoją drogą to ten elektorat jak kania dżdżu potrzebuje socjologa, który pozna jego skryte tajemnice. Idę o zakład, że nikt nie pozwoli na taką pracę badawczą.

Ilu było uczestników sobotniego marszu okrągłostołowców? Jak zwykle dane policji i dane sprzymierzonego z Tuskiem ratusza radykalnie się różnią. Rozumiem pięć, no góra dziesięć procent. No ale siedem razy to prawie rząd wielkości. Robienie tego na taką skalę to cały czas to przekonanie, że Polacy to debile. Jak na Twitter ktoś słusznie zauważył, to tak jakby na jego spacerze z żoną było ich razem czternaście osób. Spora różnica. Ale czy jest jakiś sposób weryfikacji, które dane są bardziej wiarygodne? Oczywiście, że są. Jeden to zmiana kąta widzenia. W sensie sposobu kadrowania. Każde zjawisko można tak medialnie skadrować, że wygląda na nieprzebrane morze. Ale wystarczy wejść na dach i zrobić zdjęcie z analogicznej chwili czasu (na którym będzie widać na telebimie przemawiającego Tuska), aby się przekonać, że jest to jedna ściema. Ja jednak ma swój niezawodny sposób. Po każdym takim wydarzeniu z ich udziałem – przez ostatnie cztery lata – zaglądam na portale internetowe będące własnością niemiecką. I co tan widziałem? Na stronie głównej wiadomości: „Urodziła się świnia z dwiema górami”, „Siłacz, który rozrywa podkowy”, „Wywiad z babą z brodą”. Tusk gdzieś tam w kąciku, drobnym drukiem, którego trzeba szukać z lupą. Czyli dane policji są wiarygodne a może nawet zawyżone. Granat nie wybuchł i zaklęcia w stylu ”jest nas więcej” nie zmienią rzeczywistości.

Oglądałem ostatnie sejmowe Nitras-show. Powiem szczerze, że zrobiło na mnie wrażenie. Ale nie takie jakby autor się spodziewał. Było w nim widać kompletne bezhołowie (nie ma tam już lepszych od Nitrasa?). Było w nim widać plan, który nie został dostosowany do zmiennego pola bitwy. Bo najpierw było małpowane „ręka podniesiona na dzieci to ręka podniesiona na Polskę”. Potem Nitras miał wystąpić i rzucić dziecięcymi bucikami w Kaczyńskiego. Czyli jak zwykle miał Kaczyński odpowiadać za wszystko, tym razem za pedofilię w Kościele (absurdalne, ale zatwardziali kalibabkowcy kupią to i będą się ślinić). No sorry, ale Nitras sam by tego nie wymyślił, nie ten poziom. Istotą wystąpienia Nitrasa była statystyka ujęta w odpowiedzi ucznia, który nieprzygotowany z lekcji historii na pytanie nauczyciela odpowiada: „pewnego raz, pewien król na pewną wojnę”. Jak się ma wiedzę to z kapłanów jest pedofilem, to się podaje konkretne nazwiska a jak się ich nie ma to się milczy. Statystyka ma to do siebie, że nie podlega zaskarżeniu do sądu. Ze statystyką jest tak, że jeżeli przez trzy miesiące jest susza a potem przez trzy miesiące leje tak, że jest powódź, to statystyk powie, że statystycznie rzecz biorąc to w skali pół roku w dzień świeciło Słońce a w nocy tylko padało. Tylko będąc politykiem powiedz to tym, którzy stracili dobytek w suszy lub powodzi, to masz jak w banku wygrane wybory. Tak więc żałosne show z bucikami Nitrasa przekształciło się to, że to Kaczyński rzucił całą wywrotką dziecięcych bucików w okrągłostołowców. Zbliżał się czas głosowania zasadniczego głosowania i pewnie rozdzwoniły się telefony przyjaciół z homo-lobby („Nie tak się umawialiśmy!”). Oglądałem cały film „Nitras-Show”, jego rola jest wstrząsająca, choć epizodyczna. Wstrząsająca dlatego, że mechanizm wyłaniania elity politycznej jest wadliwy, jeżeli dopuszcza pojawienia się takiego przypadku, o którym powiedzieć poseł to obraza dla paselstwa w jego definicyjnym kształcie. Ja jednak staram się plwać na skorupę i zstępować do głębi. Przyglądałem się głębokiemu planowi zdezorientowanych okrągłostołowców, którzy na taki wariant nie byli kompletnie przygotowani. Z nerwów spowodowanych brakiem rozkazów zaczęli walić w pulpity, część wstała miejsc i nie wiedziała co robić. Część krzyczała z rozpaczy, że być może oto za kilka miesięcy, będzie musiała wstawać o szóstej rano i przez pięć tygodni w tygodniu chodzić „do roboty” jak ciemny lud. Stąd to zrozumiałe wycie.

W pewnej chwili z poszedł rozkaz: „wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje”.

I cały misterny plan poszedł w….

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka